Polska jest w trudnym momencie, konflikt na linii Warszawa - Tel Awiw pęcznieje i wiele wskazuje na to, że wyjdziemy z niego (ciekawe kiedy?) poważnie poranieni. Zrozumiałe jest, że praktycznie wszystkie wysiłki władz są skierowane na ten „front”. Państwo jednak musi działać, innych spraw nie można tak po prostu odłożyć. Tym bardziej, że przy okazji naszej defensywnej postawy, co można uznać za słabość, swoją grę grają Ukraińcy. Przyjmując, że między państwami nie ma sympatii, tylko interesy, to wszystko jest okej. Niemniej jednak, czegoś innego spodziewałbym się po naszych „braciach” zza wschodniej granicy. Szczególnie teraz.
Węgierski parlament przyjmuje rezolucję popierającą Polskę w starciu z Brukselą. Nawet jeśli to tylko dbałość Budapesztu o swój biznes, bo być może niebawem urzędnicy europejscy będą chceli stosować art. 7 wobec ich kraju, to gest jest miły. Szczególnie w takim momencie.
Co tymczasem robią Ukraińcy? Podłączają się niejako do chóru krytykującego nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i próbują ugrać coś dla siebie. Pal licho, gdy swoje głupoty znów wygaduje Wołodymir Wiatrowycz, szef ukraińskiego IPN, to tego już przywykliśmy, ale jakieś niezrozumiałe warunki zaczyna nam stawiać ambasador Andriy Deshchytsia, a to już należy odbierać jako stanowisko rządu w Kijowie.
Przypomnijmy, że chodzi o zniesienie zakazu pracy naukowej i ekshumacyjnej dla polskich historyków na terenie Ukrainy. Zakaz obowiązuje po tym, jak 26 kwietnia 2017 roku rozebrano łuk tryumfalny na cześć Ukraińskiej Armii Powstańczej w Hruszowicach na Podkarpaciu. Mimo, że pomnik (nie grób - to ważne!) został postawiony wiele lat temu nielegalnie i sławił ugrupowanie, które miało znaczy udział w wołyńskim ludobójstwie, to strona ukraińska się wściekła i wydała kategoryczny zakaz dla Polaków.
Rozmowy na różnych szczeblach nie przyniosły skutku, w grudniu ubiegłego roku doszło w końcu do spotkania prezydentów w Charkowie.
Zwróciłem się dzisiaj do pana prezydenta z bardzo jasno sformułowanym apelem: abyśmy mogli przełamać impas, który pojawił się w tym zakresie w relacjach polsko-ukraińskich, musi być przywrócona zgoda na badania, musi być przywrócona zgoda na ekshumacje. Właśnie w kontekście historii musimy dbac o to, by zawsze dążono do prawdy i aby pomiędzy naszymi krajami, a przede wszystkim pomiędzy naszymi narodami nieprawda i pomówienie nie kładło się cieniem
— mówił Andrzej Duda. Ustalono, że temat będzie kontynuowany we wspólnej komisji na szczeblu wicepremierów.
Jednym z głównych zadań, jakie postawimy przed komisją będzie wznowienie ekshumacji
— powiedział Petro Poroszenko. Nie określił jednak kiedy to się stanie, ale z jego wypowiedzi wynikało jasno, że to tylko kwestia technicznych ustaleń.
Słyszałem to na własne uszy. Wydawałoby się, że jeśli mówi coś deklaruje prezydent kraju, to wszelkie instytucje mają obowiązek tę deklarację wypełnić. I co? I nic. W międzyczasie wypłynęła sprawa polsko - izraelska i Ukraina zaczęła się wycofywać raczkiem z tego, co powiedziano na spotkaniu głów państw. To oczywiście niepoważne i skłania do zadania pytania, z jaką powagą należy traktować to, co mówi prezydent Petro Poroszenko.
A w szerszym kontekście, pokazuje to dwulicowość Kijowa w relacjach z Warszawą. Niby „sojusznicy”, niby „bracia”, a w ważnych kwestiach zachowują się jak wrogowie. To niezrozumiałe, szczególnie wobec Polski, która jest chyba największym orędownikiem interesów Ukrainy na świecie. Nie mamy żadnych oporów, by przyjmować u siebie przybyszów zza wschodniej granicy i dawać im pracę, choć nasycenie rynku „braćmi” jest naprawdę ogromne i może budzić wręcz niepewność polskich pracowników. Sprawą jeszcze ważniejszą jest strategiczny opór Polski wobec planów zbudowania gazociągu Nord Stream 2, który omijałby Ukrainą. Dla nas to kwestia dywersyfikacji, ale dla nich to „być, albo nie być”. Dosłownie. Bo przepływający z Rosji przez Ukrainę na Zachód gaz i możliwość zablokowania przez Kijów tego przepływu, to być może ostatnia rzecz, która powstrzymuje Władimira Putina przed otwartą wojną.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/382539-niby-bracia-a-w-waznych-kwestiach-zachowuja-sie-jak-wrogowie-coraz-trudniej-jest-myslec-o-ukrainie-z-sympatia