W kwietniu ur., dawno zanim wybuchł spór między Izraelem a Polską wokół nowelizacji ustawy o IPN, na łamach izraelskiego dziennika „Times of Israel” ukazał się artykuł o staraniach prominentnego amerykańskiego badacza Holokaustu Mordecaia Paldiela o uhonorowanie przez muzeum Yad Vashem Żydów, którzy w czasie II wojny światowej ratowali innych Żydów.
W artykule podano liczne przykłady żydowskich sprawiedliwych – m.in. Marianny Cohn, która ratowała Żydów w okupowanej przez Niemców Francji, przemycając ich w małych grupkach 20 do 30 osób przez granicę do Szwajcarii. Pomagali jej w tym dwaj Francuzi. Cohn została schwytana przez Niemców podczas jednej takiej wyprawy i zamęczona na śmierć w więzieniu Gestapo. Jej francuscy pomocnicy zostali uhonorowani po wojnie w Yad Vashem. Otrzymali tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. O Cohn zapomniano. W każdym razie w Izraelu. W Francji – jak pisze „Times of Israel” – istnieją dwie szkoły imienia Marianny Cohn. W Berlinie, gdzie się urodziła, także nazwano szkołę jej imieniem. W Izraelu natomiast mało kto o niej pamięta.
„Dlaczego tak jest? Co jest nie tak z nami Żydami, że nie znamy historii Marianny Cohn?” „Dlaczego nie potrafimy uhonorować jej pamięci” – pyta Paldiel dla którego Żydzi tacy Jak Cohn zasługują na takie same upamiętnienie jak inni sprawiedliwi - jak Oskar Schindler czy Raoul Wallenberg. Według niego żydowskie dzieci uczyłyby się o żydowski heroizmie, a żydowscy bohaterowie zostaliby odpowiednio upamiętnieni. Są oczywiście żydowskie organizacje, które uznają heroizm Żydów, m.in. Światowe Centrum B’nai B’rith oraz Komitet ds. uznania heroizmu Żydów, którzy ratowali innych Żydów w czasie Holokaustu (JRJ), do którego Paldiel należy. Jak dotąd organizacja upamiętniła 162 żydowskich sprawiedliwych.
„Chcemy obalić mit, że Żydzi byli całkowicie pasywni wobec Holokaustu” – powiedział badacz Holokaustu w rozmowie z „Times of Israel”. Według niego koncepcja „gibor” (bohatera) to wielka i ważna sprawa. Prof. Paldiel przez 25 lat był odpowiedzialny za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata w Yad Vashem i z biegiem czasu coraz bardziej bolało go, że odmawiano Żydom, którzy ratowali innych Żydów formalne uznanie. „Podczas mojej pracy zetknąłem się z wieloma przypadkami, gdzie Żydzi wspólnie z nie-Żydami ratowali Żydów. Nikt o nich jednak nie pamięta. Partyzant Tewje Bielski uratował tyle samo Żydów co Oskar Schindler. Po wojnie żył w Brooklynie. Całkowicie zapomniany i ignorowany przez społeczność żydowską. Wszyscy świętowali Schindlera i nikt nie pamiętał o Bielskim” – twierdzi Paldiel (Bielski nie jest dla Polaków bohaterem. Jest podejrzewany o współudział w rzezi 128 mieszkańców wsi Naliboki, w tym kobiet i dzieci). Dla Paldiela kwestia zachowania Żydów w czasie II wojny światowej ma tło osobiste. Udało mu się bowiem jako dziecko uciec z Francji do Szwajcarii, z pomocą katolickiego księdza oraz rabina Zalmana Schneersona z Marsylii. Księdza uhonorowano w Yad Vashem, o rabbim zapomniano.
Paldiel usiłował już 15 lat temu, wraz z grupą wolontariuszy, przekonać muzeum w Yad Vashem by uhonorowało sprawiedliwych wśród Żydów w oddzielnym programie. Muzeum stanowczo odmówiło. Badacz Holokaustu złożył więc odpowiedni projekt ustawy w Knesecie, który, gdyby został przegłosowany, zobowiązałby Yad Vashem do uznania i uhonorowania żydowskich sprawiedliwych. Wywołało to oburzenie wśród dużej części izraelskiej sceny politycznej i Paldiel czuł się zmuszony projekt wycofać. Mimo iż zyskał dla niego wsparcie wśród amerykańskich Żydów. Dlaczego więc w Izraelu nie ma poparcia dla starań Paldiela? Czemu Yad Vashem jest gotowe uhonorować Francuzów, Polaków, nawet Niemców, którzy ratowali Żydów, ale odmawia uhonorowania swoich? Oto odpowiedź muzeum udzielona „Times of Israel”:
Uważamy, że proponowana poprawka do ustawy o Yad Vashem, która kazałaby wyraźnie uznać poszczególnych Żydów, którzy ratowali Żydów, jest zbędna i może mieć niebezpieczne konsekwencje. Proponowane zmiany nie pomogą pamięci o tych bohaterskich czynach. Zamiast tego mogą błędnie wskazać, że były to rzadkie przypadki i dlatego zasługują na specjalną wzmiankę. Może to być emocjonalnie szkodliwe i doprowadzić do niesprawiedliwej oceny Żydów, którzy nie postępowali jak należy. Takie posunięcie byłoby niesprawiedliwością i mogłoby obrazić samych ocalałych z Holokaustu
—napisał Yad Vashem. To pokazuje, na czym opiera się izraelska polityka historyczna. Po pierwsze – zgodnie z tą polityką - Holokaust był zbrodnią nieporównywalną z żadną inną w historii ludzkości, zbrodnią najbardziej okrutną i najbardziej straszną. Po drugie Żydzi byli ofiarą absolutnie niewinną, w przeciwieństwie do innych ofiar. Po trzecie zagłada Żydów w gruncie rzeczy była realizowana przez całą ludzkość. Mimo że zaplanowali i prowadzili ją niemieccy naziści, to jednak chętnie przyłączali się do nich Polacy, Węgrzy czy inne narody. Konsekwencją tych dogmatów jest twierdzenie, że wszyscy ludzie, także ci, którzy cierpieli pod niemiecką okupacją, m.in. Polacy, mają krew na rękach.
Ponieważ Żydzi byli ofiarami absolutnie niewinnymi, nie mogli zachować się niewłaściwie w obliczu Zagłady. A ci, którzy z niemieckim okupantem w jakiś sposób współdziałali, robili to, by ocalić swoje życie, a więc powinni zostać rozgrzeszeni. Tymczasem inne narody, choćby Polacy, „kolaborowali” ze chciwości oraz innych niskich pobudek. Ta narracja z jednej strony chroni Żydów przed rozliczeniem się z ponurymi akapitami ich własnej historii (opisanych w książce Hanny Arendt „Eichmann w Jerozolimie”), ale z drugiej strony nie pozwala im na upamiętnienie tych wśród nich, którzy wykazali się heroiczną postawą w obliczu Zagłady. Nie można mówić o tych, którzy zachowali się właściwie, bo wtedy pojawią się pytania o tych, którzy „nie zachowali się jak należy”.
Jest to dziwny paradoks, który Żydzi będą musieli w końcu kiedyś rozwiązać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/382108-dlaczego-nie-ma-zydow-w-yad-vashem-bo-mogloby-to-byc-obrazliwe-dla-ocalalych-ktorzy-nie-zachowali-sie-jak-nalezy