Profesor Jan Grabowski jest zasłużonym (piszę to bez ironii) badaczem Holocaustu. Jest przy tym, niestety, człowiekiem, którego potrafiąca przechodzić w agresję emocjonalność utrudnia mającym z nim kontakt przyjmowanie formułowanych przez niego tez. Dając upust tym swoim cechom, Grabowski szkodzi rzecz jasna i samemu sobie, i perspektywie zaakceptowania jego ustaleń badawczych przez tych, którzy skłonni są raczej do ich emocjonalnego odrzucenia. A takich jest wielu, bo badania profesora dotyczą zjawiska mordowania Żydów przez Polaków, także wydawania ich Niemcom.
Niestety, wiarygodności profesorowi nie dodaje charakterystyczny epizod, który miał miejsce w ostatnich dniach. A który zawdzięczamy Jakubowi Kumochowi, ambasadorowi naszego kraju w Szwajcarii, ale także „w cywilu” specjaliście w dziedzinie metodologii ilościowych.
Otóż w piśmie „Times of Israel” ukazał się artykuł p.Amandy Borschel-Dan, którego autorka, powołując się na nieżyjącego badacza Zagłady Szymona Datnera, określa liczbę Żydów, którzy w czasie okupacji uciekli z gett (chodzi o getta prowincjonalne, mające charakter, inaczej niż w wielkich miastach, półotwarty, ucieczka z nich była więc technicznie znacznie łatwiejsza niż np. w Warszawie czy Łodzi) lub z transportów i zostali potem zamordowani przez Polaków lub wydani przez nich Niemcom, na około 200 tysięcy. Ta liczba skądinąd krąży po mediach.
Jakub Kumoch posprawdzał publikacje Datnera, i w żadnej z nich nie znalazł fragmentu, w którym ów polsko-żydowski badacz (który sam był ocalonym z Holocaustu) szacowałby liczbę Żydów, zabitych lub schwytanych i wydanych przez Polaków, na 200 tysięcy. Znalazł natomiast liczby inne. Datner szacuje mianowicie na 200 tysięcy globalną liczbę Żydów – uciekinierów z gett i transportów. Spośród nich, jego zdaniem, okupację przeżyło około 100 tysięcy (czyli połowa). Natomiast druga połowa, czyli drugie sto tysięcy, nie przeżyła. Została schwytana, a potem zamordowana, albo zabita bezpośrednio w czasie obław. A jakaś ich część umarła na skutek warunków, w których się ukrywali (najczęściej las, zimno i głód).
Jakaś część spośród tych drugich stu tysięcy została zamordowana bądź schwytana i zabita przez Polaków. Trudno określić, jak wielka, ale nie o to tutaj chodzi. Idzie o to, że Datner nigdy nie napisał, jakoby Polacy zamordowali 200 tysięcy Żydów. A tak, powołując się na niego, napisała Amanda Borschel-Dan.
Kumoch napisał więc do niej, prosząc o źródło informacji, które izraelska dziennikarka przypisała Datnerowi. Borschel-Dan odpowiedziała. Potwierdziła, że nie zna polskiego (a Datner pisał po polsku), zaś swoją wiedzę, jakoby określił on na 200 tysięcy liczbę Żydów, zabitych przez naszych rodaków, zaczerpnęła od… Jana Grabowskiego.
Kumoch upublicznił sprawę, a Grabowski zaczął być adresatem pytań, zadawanych tak przez ambasadora, jak i przez kilku polskich historyków. Odpowiadać zaczął w swoim stylu, czyli agresywnie, i próbując upolitycznić sprawę (sugerując np., że ambasador powinien wstydzić się „za swoich mocodawców”, czyli jak rozumiem za to, że reprezentuje „pisowski reżim”…). Jednak na skutek ponawianych zapytań zaniepokojonych historyków zaczął odpowiadać merytorycznie.
I było to bardzo pouczające, Grabowski bowiem początkowo uciekał od odpowiedzi na precyzyjne pytanie („Gdzie i kiedy Szymon Datner napisał, że z ręki polskiej zginęło 200 tysięcy Żydów?”). Dopiero przyparty do muru przyznał, że nie, że Datner nigdy i nigdzie tak nie napisał. Zaś krążąca po świecie liczba 200 tysięcy opiera się na datnerowskim szacunku liczby wszystkich uciekinierów z gett i transportów, których późniejsze losy były jednak bardzo różne.
Tymczasem, przypomnijmy, izraelska dziennikarka podała, że to Grabowski w rozmowie z nią przekazał jej informację, jakoby Datner określił na 200 tysięcy liczbę Żydów – zamordowanych przez Polaków. Grabowski mógł więc wybrnąć z sytuacji, zwalając na nią winę – powiedzieć, że Borschel-Dan źle go zrozumiała. Nie zrobił tego jednak, dopiero na sam koniec długiej wymiany facebookowych postów napisał enigmatycznie, że „trudno polemizować bezustannie z różnymi przeinaczeniami, które się (w mediach) pojawiają”. No cóż, dziennikarka mogła przecież nagrać rozmowę…
Wszystko więc wydaje się wskazywać na to, że to Jan Grabowski przekazał Borschel-Dan fałszywą informację, jakoby nieżyjący Szymon Datner napisał, iż Polacy zamordowali 200 tysięcy Żydów.
Zastrzeżmy przy tym – w całej tej sprawie nie chodzi w ogóle o to, czy Datner miał rację w swoich szacunkach. Może jej nie miał. Może z gett i transportów uciekło więcej (lub mniej) Żydów, niż sądził. Może więcej (lub mniej) niż sądził spośród tej liczby zginęło. Bardzo różnie szacować można też odsetek tych, których zamordowali Polacy. Ważne, że profesor Grabowski, jak wszystko na to wskazuje, nadużył ustaleń Datnera. Włożył mu w usta coś, czego Datner nigdy nie napisał. Pomieszał szacunki Datnera z własnymi intuicjami. I w efekcie zdezinformował izraelską dziennikarkę.
Zdezinformował ją w stronę, oczywiście, niekorzystną dla Polski i Polaków.
Tak jak napisałem na wstępie tego tekstu – nie dodaje to profesorowi wiarygodności. A przez to źle służy zarówno poszukiwaniu prawdy, jak i polsko-żydowskiemu dialogowi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/381722-teraz-juz-200-tysiecy-kto-da-wiecej-pogon-za-jak-najwiekszym-horrorem