Świat jest okropnie zdziwiony, że Polacy ośmielają się protestować, iż obozy śmierci nie były polskie. Dotąd byli skuleni w poczuciu swych win, w swoich ambasadach pokazywali „Pokłosie” i „Idę”, celebrowali pisarza Grossa, bili czołem przepraszając za swe narodowe zbrodnie. A teraz coś im się odmieniło i nagle twierdzą, jakoby to jednak nie oni wymordowali Żydów, jednak nie oni wymyślili i zrealizowali Holocaust…
A my bardzo się dziwimy, że świat jest zdziwiony, bo myśleliśmy, że świat wie, jak było. Otóż świat nie wie i z roku na rok coraz bardziej nie wie. Potężne machiny propagandowe pracują nad tym od kilkudziesięciu lat, by nie wiedział.
Ale właśnie to zdziwienie świata jest - paradoksalnie - wielką, historyczną szansą dla walczącej dziś o swą niepodległość Polski. Tak, w 100. lecie odzyskania niepodległości przez naszych Ojców, mądra Opatrzność nie pozwala nam kolejny rok beztrosko leżakować w poczuciu, że niepodległość mamy daną na zawsze, ale stawia nas przed bardzo poważną próbą mądrości, odwagi, politycznej rozwagi, wytrwałości, siły charakteru. A także - a może przede wszystkim - sprawności działania, umiejętności i skuteczności opowieści o tym kto był kim w latach 1939-89. Egzaminu z tych przedmiotów nie zdaliśmy, także przez ostatnie dwa lata, mimo, że - jak się wydawało - jest zrozumienie, wola i możliwości.
Teraz już nie mamy wyjścia, stoimy pod ścianą. Kryzys spowodowany kuriozalną reakcją władz Izraela, USA i światowych mediów jest szansą dla Polaków na obnażenie haniebnego oszczerstwa jakim wyrachowani kłamcy, a za nimi ignoranci obrzucają nas od kilkudziesięciu lat. A my - jako państwo - o tym nie wiemy, udajemy, że nie wiemy, albo wiemy, ale nic nie robimy. Co na jedno wychodzi.
Na pytanie Jacka Karnowskiego w Markowej premier Mateusz Morawiecki mówi, że nie wie dlaczego tak się działo. Na pytanie Jana Pospieszalskiego minister Krzysztof Szczerski mówi, że nie mamy narzędzi, nie mamy filmów, które moglibyśmy pokazać.
Od kilkunastu lat, z wielkim trudem przebijając się przez obojętność instytucji polskiego państwa, próbuję coś w tej sprawie zrobić. Na temat Polaków ratujących Żydów zrealizowałem pięć skromnych filmów. Dlatego, że po rocznym pobycie w USA z przerażeniem stwierdziłem jak ogromny jest tam stan niewiedzy i poziom oszczerstw wobec Polaków. Zainicjowałem program „Życie za życie”, który miał przekładać wiedzę historyków na język mediów (www.zyciazazycie.pl jego operatorem są Instytut Pamięci Narodowej i Narodowe Centrum Kultury). Z inspiracji śp. prof. Tomasza Strzembosza i prof. Jana Żaryna zrealizowaliśmy z Arkadiuszem Gołębiewskim filmy „Życie za życie” (kilkanaście historii o Polakach zamordowanych przez Niemców za ukrywanie Żydów) i „Historia Kowalskich”. Potem zrealizowałem „Księdza od Wszystkich Świętych” (o ks. Marcelim Godlewskim) i „Stellę”, kilka dni temu przypomnianą przez TVP 2.
Rozpoczęliśmy tworzenie wizualnego archiwum „Życie za życie”, miały to być tysiące nagranych relacji wiekowych już uczestników i świadków tamtych wydarzeń. Nowa władza w roku 2007 tę prace przerwała. Kolejnych kilku filmów już nie zrealizowałem, bo walenie głową w mur czasem rozbija mur, a czasem głowę. Wiem, że podobne doświadczenia mieli inni sięgający po ten temat. Pouczającą historię tych realizacji opiszę wkrótce oddzielnie. Z nazwiskami i faktami, spisane są czyny i rozmowy.
Teraz przedstawiam pomysł następujący: w Warszawie, w samym centrum, jak najszybciej, powinno powstać Muzeum Ratujących. Premier Morawiecki zawiózł zagranicznych dziennikarzy do muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej, bardzo dobrze. Ale Markowa jest daleko, a premier RP nie będzie jeździł tam codziennie, ani co miesiąc. A takie muzeum ma działać i oddziaływać codziennie, zawsze i jak najszerzej. Znajdować się powinno w stolicy na szlaku turystycznym i być obowiązkową mekką wszystkich wycieczek, stypendystów, turystów, naukowców, polityków, dyplomatów, dziennikarzy, artystów. Także polskich, bo część z nich takiej wiedzy rozpaczliwie potrzebuje.
Mamy kilka potężnych - finansowanych z pieniędzy polskich podatników muzeów, które powinny obszernie opowiadać o polskich bohaterach, o Polakach ratujących Żydów. Żadne z nich tego nie robi, widać przy przydzielaniu finansowania państwo polskie nie postawiło w imieniu Polaków takiego warunku, a twórcy nie widzieli i nie widzą takiej potrzeby. Mam nadzieję, że w Muzeum II Wojny Światowej to się wkrótce zmieni, a w budowanym z dala od centrum, w cytadeli Muzeum Historii Polski będzie taka opowieść, wśród setek innych wątków.
Muzeum Ratujących ma inne zdanie: przede wszystkim powinno pokazywać moralny wymiar decyzji. Powinno pokazywać historie, w których Polacy narażali życie swych dzieci na śmierć w płomieniach, by przed niemiecką machiną zagłady ratować swych sąsiadów, polskich Żydów. Powinno pokazywać wyjątkowość polskiego doświadczenia i skalę zagrożenia wobec której stali Polacy. Także taką na przykład: oto w połowie z kilkudziesięciu historii, które z Arkadiuszem Gołębiewskim filmowaliśmy, Polacy byli mordowani przez Niemców, bo wydali ich pojmani Żydzi. Nie mając prawa winić torturowanych Żydów za to, że wielu z nich niemieckich tortur nie wytrzymało, wiedzieć trzeba, że efektem była śmierć ukrywających ich wcześniej Polaków. To były fakty powszechnie znane, a ich przypomnienie dzisiaj nie jest antysemityzmem, ale opisaniem realiów, wobec których tym większe jest bohaterstwo Kowalskich, Baranków, Deców, Dobrowolskich, Obuchiewiczów, Kosiorów, Skoczylasów i setek tysięcy Polaków im podobnych.
Muzeum Ratujących powinno być narzędziem prawdy. Nie powinno przemilczać polskich szmalcowników i polskich zbrodniarzy. Ale w prawdziwej proporcji. Pokazać całą prawdę tego czasu.
Muzeum Ratujących winno opowiadać historie przemilczane. Nie powinno wszakże ograniczać się do relacji polsko-żydowskich, ale powinno pokazywać także bohaterów innych narodów, którzy na terenach Rzeczpospolitej ratowali swych współbraci i sąsiadów przed zbrodniczymi ideologicznymi szaleństwami. Powinno więc opowiadać także np. historie Ukraińców ratujących Polaków podczas Rzezi Wołyńskiej, nikt inni się o nich nie upomni.
Z czasem Muzeum Ratujących w Warszawie stać się powinno światowym centrum wydobywania na światło dzienne, opisywania i stawiania za wzór Dobra, Odwagi , Poświęcenia i Bohaterstwa. Nie wobec jednego narodu, ale wobec wszystkich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/379790-muzeum-ratujacych-w-centrum-warszawy-jako-mekka-dla-wycieczek-stypendystow-i-politykow