„Często deportują 10-15 tysięcy osób dziennie. Oczywiście na zagładę. Dotąd deportowano ogółem około 300 tys. osób. Prosiliśmy w poselstwach amerykańskim i angielskim o bombardowanie odnośnych węzłów kolejowych (Koszyce – Preszów) ale dotychczas bez rezultatu” – ta wstrząsająca relacja znalazła się w depeszy wysłanej przez polskiego ambasadora w USA w czerwcu 1944 roku.
Napisał ją Jan Ciechanowski, ambasador Polski w Waszyngtonie. Adresatem był Konsul Generalny w Nowym Jorku Sylwin Strakacz. Ściśle tajny dokument z czasów Zagłady Żydów na Węgrzech i na Słowacji jest parafrazą jednej z tzw. depesz Sternbucha. Ujawnił ją na Twitterze dziennikarz Michał Potocki, ten sam, który w sierpniu ub. r. wraz ze Zbigniewem Parafianowiczem opisał schemat ratowania Żydów wymyślony przez polskich dyplomatów w Bernie. Jak twierdzi, odnalazł ją w czasie pracy w archiwach.
Co zawiera ten dokument? Ciechanowski pisze do Sylwina Strakacza, konsula generalnego w Nowym Jorku. Prosi o pilne przekazanie dokumentu żydowskim organizacjom – Aguda Yisroel i Unii Rabinów Ortodoksyjnych. Mają działać! Iść do rządów alianckich i mówić im by zrzuciły bomby. Ma to wstrzymać transporty codziennie nadciągające z gett Węgier i Słowacji. Jak wiemy w jednym z nich znajdzie się Hermina Lampel z domu Lederer (1878-1944), prababcia lidera izraelskiej opozycji Yaira Lapida, o której śmierć populistyczny polityk oskarży … Polaków.
W 1944 roku sprawa już nie dotyczy Polski – większość polskich Żydów została już zamordowana przez Niemców. Teraz trwa walka z czasem, a działania polskich dyplomatów mają już wyłącznie podłoże humanitarne. Czy uda się powstrzymać transporty z południa? Wydaje się to proste. Tory do Auschwitz są już w zasięgu lotnictwa USA, W. Brytanii i ZSRS.
Prośby w poselstwach amerykańskim i angielskim najprawdopodobniej przekazała żydowska rodzina Sternbuch i jej organizacja Vaad Hatzalah w Bernie, stolicy neutralnej Szwajcarii. Ich depesza nigdy nie dotarłaby do Ameryki, gdyby nie udostępnienie im polskich szyfrów przez Aleksandra Ładosia, polskiego posła w szwajcarskiej stolicy. Wysłany raport dociera z poddasza berneńskiej placówki do Waszyngtonu, a stąd Ciechanowski nadaje mu natychmiast bieg. Strakacz przekaże go wkrótce żydowskim przedstawicielom, a ci mają go zanieść prezydentowi Rooseveltowi.
Izaak Sternbuch błaga: „Proszę o natychmiastową interwencję u Prezydenta Roosevelta, u Churchilla i ewentualnie w Moskwie aby uzyskać możliwie natychmiast odnośne bombardowania, które może zdołałyby jeszcze część tych ludzi uratować” – pisze. Prosi też w imieniu Żydów na Słowacji i Węgrzech, którzy posiadają paszporty Paragwaju i Salwadoru – państwa te nie są reprezentowane, a posiadaczom paszportów, w znacznej części sfałszowanych przez dyplomatów Ładosia, grozi teraz śmierć. Może do nich nie dojść wiadomość, że oba kraje – po naciskach Polski i Stolicy Apostolskiej – uznały sfabrykowane w Bernie dokumenty.
Z dalszej historii wiemy, że przeżyła tylko część posiadaczy paszportów, a próby przekonania, któregokolwiek z aliantów spełzły na niczym. Jedynym, która była zainteresowana zniszczeniem całych węzłów kolejowych była Polska. Ta nie miała jednak późną wiosną 1944 roku żadnych środków, by to uczynić. Amerykańskie, brytyjskie i sowieckie samoloty bombardowały wszystko, tylko nie tory do Auschwitz.
Panie Lapid, wygląda na to, że jedynymi, którzy próbowali ocalić pańską prababcię, byli znienawidzeni przez pana Polacy…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/379635-nowe-dokumenty-jedynie-polacy-probowali-ocalic-prababcie-yaira-lapida-od-smierci-w-obozie-auschwitz