Banałem jest powiedzieć, że to była wzruszająca uroczystość. Oczywiście, że tak. Szczególnie dla rodzin, które po kilkudziesięciu latach dowiedziały się, gdzie spoczywały szczątki ich najbliższych i teraz będą mogły pochować ojca, dziadka, brata, mamę czy siostrę z godnością należnej każdemu zmarłemu.
To jest dla mnie dzień wielkiej radości i przepraszam, że płaczę, ale z tym wiąże się cała moja historia - i mamy i moja. To coś o czym nawet ciężko nam się w domu rozmawia. Dziś postanowiłam mówić otwarcie co czuję, także przeciwko tym, którzy zaprzeczają, że jestem córką swojej mamy. Naprawdę dziękuję IPN za to, że odzyskaliśmy tożsamość
— mówiła w rozmowie z dziennikarzami Magdalena Zarzycka, którą Stefania Zarzycka urodziła na oddziale szpitalnym więzienia na Zamku w Lublinie i półtorej godziny później zmarła. To tylko jedna, arcypolska historia, która dzięki Instytutowi Pamięci Narodowej ma swój finał. Skończył się czas niepewności, to ulga dla całej rodziny. Pani Magdalena będzie mogła matkę pochować.
CZYTAJ TAKŻE: Zidentyfikowano ofiary dwóch totalitaryzmów. Rodziny: „Dziękujemy IPN za to, że odzyskaliśmy tożsamość”
Dzisiaj w Pałacu prezydenckim poznaliśmy kolejne 22 nazwiska zidentyfikowanych ofiar dwóch totalitaryzmów. O szczegółach mogą Państwo przeczytać w linku powyżej, ja chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami. Po pierwsze, jako Polak czuję ulgę i dumę, że poszukiwanie ofiar, które miały być zapomniane nabrało w końcu konkretnego kształtu i ma państwowe, instytucjonalne wsparcie z prezydentem włącznie. Andrzej Duda rzeczywiście dobrze „czuje” ten temat, co jest zapewne w części efektem tego, że na „Łączce” kiedyś był i widział to, co tam się działo. Dlatego podczas dzisiejszej uroczystości mówił o „czułości”, z jaką pracują wolontariusze i specjaliści z IPN. To wyjątkowo trafne określenie.
CZYTAJ TAKŻE: Dobrze, że politycy wpadają czasem na „Łączkę” i doceniają wielką pracę, która tam jest prowadzona. NASZA FOTOGALERIA
Druga sprawa - dzisiejsza uroczystość pokazuje, jak szeroko zakrojone są prace IPN w zakresie poszukiwań ofiar totalitaryzmów. Wiadomo dlaczego należało stworzyć Biuro Poszukiwań i Identyfikacji i jak gigantyczną pracę wykonują jego pracownicy i wolontariusze. Poznaliśmy dzisiaj nazwiska odnalezionych m. in. w Kielcach, Białymstoku, Poznaniu, na Opolszczyźnie, ale też w białoruskim Pohoście. I oczywiście na powązkowskiej „Łączce”. Dzisiaj można się było przekonać w praktyce, co oznaczają słowa profesora Krzysztofa Szwagrzyka, że „każdy polski powiat ma swoją Łączkę”. Ta warszawska jest najważniejsza, bo tutaj miała zaginąć pamięć o najbardziej znanych bohaterach, których zamordowali komuniści, ale czy można być pewnym, że ta hierarchia tak właśnie wygląda z perspektywy mniejszych miejscowości, które mają „swoich” wyklętych i niezłomnych? Nie chodzi o licytację, ale o świadomość, że każdy z nich jest dla Polski ważny. To jest właśnie to odzyskiwanie honoru dla państwa, o którym często mówi prezydent Duda.
Jako puentę przypomnę słowa prof. Krzysztofa Szwagrzyka z 1 marca 2017 r. wypowiedziane na placu Piłsudskiego w Warszawie podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych:
Powracamy po swoich, by ich odnaleźć. By ich opatrzyć na drogę. A ci, którym dany jest ten zaszczyt – pracownicy Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, rzesze wolontariuszy, którzy z nami pracują i wierzę, że będą czynili to nadal – wiedzą, że nie prowadzimy wykopalisk, ale dotykamy świętości. Nie odnajdujemy szkieletów, lecz szczątki bohaterów
I to się, dzięki Bogu, nie zmienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/379502-polska-wypelnia-swoj-obowiazek-odnajdujac-pomordowanych-bohaterow-i-to-nie-tylko-na-laczce