Kościół wspierał strajkujących i protestujących, a po stanie wojennym pomagał aresztowanym. Był ze społeczeństwem w tych trudnych chwilach. Na wielką skalę w kościołach rozwinęła się akcja pomocy dla potrzebujących. Objął również mecenatem niezależną działalność kulturalną
— mówi dr Rafał Łatka, historyk z Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jak Kościół katolicki w Polsce zareagował na wprowadzenie 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego?
Dr Rafał Łatka: Temat można przeanalizować przez pryzmat dwóch płaszczyzn. Pierwsza to kwestia stanowiska prymasa Józefa Glempa, który uważał, ze najważniejszym celem Kościoła katolickiego w Polsce jest uniknięcie wzrostu napięcia społecznego, które mogłoby doprowadzić do wkroczenia wojsk sowieckich do Polski. To była główna przyczyna wstrzemięźliwości Episkopatu Polski w krytyce władz. 15 grudnia 1981 r. odbyło się posiedzenie Rady Głównej Episkopatu Polski na której uchwalono dość ostre stanowisko w sprawie decyzji podjętej przez Radę Państwa PRL.
Komunikat, o którym pan mówi, został zmieniony, ukazał się w bardziej stonowanej formie. Co się do tego przyczyniło?
Po krwawym stłumieniu przez władze komunistyczne protestu w kopalni „Wujek”, prymas Glemp zdecydował, że należy go zmienić. W pierwotnej wersji, biskupi w ostry sposób krytykowali władze PRL za wprowadzenie stanu wojennego. Nowa wersja komunikatu wzywała do zachowania spokoju i ostrożności, mimo gwałtu, który się dział. Zmianę spowodowało zatroskanie o los społeczeństwa. Hierarchowie nie chcieli, aby doszło do rozlewu krwi. Episkopat przygotował również specjalne wytyczne dla duchownych na okres stanu wojennego. Wskazano w nich, jak kapłani powinni się zachowywać w tej nadzwyczajnej sytuacji politycznej.
Jakie wskazania tam zawarto?
Komunikat mówił, że powinni nieść opiekę duszpasterską wszystkim potrzebującym. Zgodnie z zawartym tam przesłaniem, biskupi i księża odwiedzali internowanych. Zaapelowano w wytycznych także, żeby gromadzić rzeczy, które mogą przydać się internowanym i ich rodzinom.
Kościół katolicki pełnił nie tylko duszpasterską opiekę. Pomagał internowanym materialnie.
Kościół wspierał strajkujących i protestujących, a po stanie wojennym pomagał aresztowanym. Był ze społeczeństwem w tych trudnych chwilach. Na wielką skalę w kościołach rozwinęła się akcja pomocy dla potrzebujących. Objął również mecenatem niezależną działalność kulturalną.
Hierarchowie Kościoła katolickiego mimo sympatii do „Solidarności” dostrzegali również jego braki. Kardynał Franciszek Macharski miał dość negatywne zdanie o przymiotach intelektualnych szefa „Solidarności”.
Kardynał Franciszek Macharski uważał, że Lech Wałęsa nie jest zbyt rozsądnym człowiekiem. Księża archidiecezji krakowskiej relacjonowali, że kardynał Macharski wyrażał się o Lechu Wałęsie per „głupek”. Twierdził, że ma ograniczenia umysłowe, które sprawiają, że nie powinien być przywódcą niezależnego ruchu związkowego. Był przekonany, że Lech Wałęsa nie nadaje się na tę funkcję ze względów organizacyjnych. Jego zdanie, pod tym względem, podzielał Prymas Stefan Wyszyński. Prymas jednak nie wyrażał się tak krytycznie o Lechu Wałęsie. Eksponował, że Wałęsa nadaje się na przywódcę strajku, ale niekoniecznie widział go w roli organizatora i przywódcy związku zawodowego.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/371671-nasz-wywiad-dr-latka-kosciol-w-stanie-wojennym-dbal-o-wyciszenie-emocji-walesa-byl-postrzegany-przez-kard-macharskiego-jako-glupek