My opiniujemy czy nazwa Armii Ludowej, czy Dąbrowszczaków jest symbolem komunizmu i w obu tych przypadkach jest to sprawa dosyć oczywista; warto, żeby była tu podtrzymywana jednomyślność, bo chodzi o polską rację stanu
— powiedział PAP historyk IPN dr Maciej Korkuć.
Wojewoda mazowiecki poinformował niedawno, że w związku z obowiązywaniem tzw. ustawy dekomunizacyjnej, wydał zarządzenie o przemianowaniu 47 ulic w stolicy, m.in. al. Armii Ludowej na Lecha Kaczyńskiego oraz Dąbrowszczaków na Borysa Sawinkowa. Nowe prawo, które zakazuje „propagowania komunizmu lub innego systemu totalitarnego”, dało samorządom czas do 2 września 2017 r. na zmianę nazw 943 ulic, które - jako podlegające ustawie - wskazał Instytut Pamięci Narodowej.
Podobne zarządzenia wydali też inni wojewodowie.
W czwartek Rada Warszawy głosami Platformy Obywatelskiej (PO) zdecydowała o zaskarżeniu do sądu administracyjnego zmiany 47 nazw ulic przez wojewodę mazowieckiego na podstawie tzw. ustawy dekomunizacyjnej. Zdaniem PO wojewoda wykorzystał ustawę do celów politycznych i nie konsultował zmian z mieszkańcami. Przeciw było Prawo i Sprawiedliwość (PiS), twierdząc, że ws. dekomunizacji rada miasta nie wykorzystała swojego czasu.
W piątek na konferencji prasowej podsumowującej dwa lata działania rządu, wojewoda mazowiecki odniósł się do decyzji Rady Warszawy. Wskazywał, że dekomunizacja musi „przenieść Polskę w absolutnie wolny wymiar, który nie jest związany żadnymi kompromisami czy półśrodkami”.
Chciałbym przypomnieć, że ustawa, która mówi o tym, że w przestrzeni publicznej nie powinno być miejsca dla gloryfikacji systemów totalitarnych była jedną z nielicznych ustaw przyjętych praktycznie jednomyślnie, pomijając jakieś drobne wyjątki
— powiedział PAP historyk krakowskiego IPN dr Maciej Korkuć.
Jak dodał, ustawa „przygotowana została zarówno przy udziale posłów Platformy Obywatelskiej, jak i posłów Prawa i Sprawiedliwości i warto, żeby w tych sprawach była podtrzymywana jednomyślność, bo chodzi o polską rację stanu, o gałąź, na której tak naprawdę wszyscy siedzimy”.
Jednocześnie Korkuć podkreślił, że „systemy totalitarne, działacze, ludzie i organizacje, które chciały zbudować system zniewolenia, który kosztował Polaków tak wiele ofiar, nie mogą być gloryfikowane, nie powinny być gloryfikowane, jeżeli chcemy, żeby ta historia do nas nie wracała”.
W jego ocenie nie chodzi tylko o przeszłość, ale także o przyszłość Polski.
Jeżeli będziemy dawać prosty komunikat, że jeżeli ktoś jest zbrodniarzem, ktoś działa przeciwko wolności współobywateli, jeżeli ktoś działa przeciwko niepodległości państwa i będzie dalej wychwalany, to znaczy, że stwarzamy wzór do naśladowania, że wychowujemy społeczeństwo w duchu komunikatu: działajcie przeciwko niepodległości, działajcie przeciwko wolności Rzeczpospolitej Polskiej
— mówił.
I dalej wyjaśniał: „odwrotnie - jeżeli będziemy mówić, że każda tego typu działalność nie może spotykać się z akceptacją, również w pamięci narodowej, będzie to jawny komunikat, że w Polsce, tak jak w Izraelu zbrodnie nazizmu nie są tolerowane, że w Polsce zbrodnie komunizmu nie są tolerowane i ideologia komunizmu, ani narodowego socjalizmu nie jest tolerowana”.
Historyk podkreślił, że Instytut Pamięci Narodowej pełni określoną rolę w realizacji tzw. ustawy dekomunizacyjnej.
My opiniujemy, czy nazwa Armii Ludowej, czy Dąbrowszczaków jest symbolem komunizmu, czy to były organizacje, które działały z upoważnienia komunizmu i na rzecz komunizmu
— powiedział.
I dodał:
w obu tych przypadkach jest to sprawa dosyć oczywista.
Odnosząc się do nazwy ul. Armii Ludowej, Korkuć powiedział, że „Armia Ludowa była strukturą od początku do końca funkcjonującą pod finansowym, personalnym, militarnym i organizacyjnym zwierzchnictwem ośrodków dowódczych w Moskwie, które były gotowe do realizowania takiej polityki Stalina, jaką on wyznaczy, jaką on ukierunkuje”.
Historyk stwierdził, że podobnie jest w przypadku Dąbrowszczaków.
Były to formacje tworzone pod egidą Kominternu na podstawie decyzji Międzynarodówki Komunistycznej, które były tworzone przez komunistów na wzór tego rodzaju jednostek funkcjonujących w Związku Sowieckim
— mówił.
I dodał:
w strukturach byli komisarze polityczni, ideologia i szkolenie ideologiczne były robione pod nadzorem Kominternu.
Korkuć przytoczył również, że różnego rodzaju publikacje z tamtego czasu, chociażby gazeta „Dąbrowszczak”, którą sami Dąbrowszczacy wydawali, „to materiały, które są lustrzanym odzwierciedleniem tych kampanii propagandowych, które się dzieją w Związku Sowieckim”.
Jak opowiadał:
jeżeli w Związku Sowieckim odbywają się procesy trockistów to państwo znajdziecie informacje o Trockim jako faszyście w „Dąbrowszczaku”, jeżeli we Froncie Ludowym były dokonywane wewnętrzne czystki przez komunistów, właśnie poprzez rugowanie innych środowisk lewicowych, to macie państwo odbicie tego w publikacjach, gdzie Trocki i trockiści są traktowani jako ramię faszyzmu”.
W związku z tym, my nie możemy udawać, że te formacje nie były tym, czym były w rzeczywistości
— podsumował Korkuć.
Białoruski działacz Bronisław Taraszkiewicz nie powinien być patronem ulicy w polskim mieście, bo „działał na rzecz totalitaryzmu sowieckiego”
— wyjaśnił dr Maciej Korkuć z IPN w wywiadzie dla niezależnego białoruskiego Radia Swaboda.
Dlaczego człowiek, który działał przeciwko państwu polskiemu i na rzecz totalitaryzmu sowieckiego, miałby zasługiwać na jakieś specjalne przywileje, wyjątkowe traktowanie?
— powiedział dr Korkuć, pełnomocnik prezesa IPN do spraw dekomunizacji ulic i przestrzeni publicznej, w wywiadzie zamieszczonym na stronie internetowej radia.
Ulica upamiętniająca Taraszkiewicza znajduje się w Bielsku Podlaskim; znalazła się w grupie kilkunastu, które IPN wskazał jako wymagające zmiany nazwy po pierwszym etapie dekomunizacji, przeprowadzanym na szczeblu samorządów. W tej sprawie decyzje będzie podejmować wojewoda podlaski.
Nazwa ulicy to uhonorowanie, znak szczególnego szacunku. Mamy w Polsce mnóstwo przyzwoitych uczonych, w tym i autorów polskiej gramatyki, którzy nie mają swoich ulic. A ludzi Stalina i Hitlera nie powinniśmy stawiać za wzór, niezależnie od tego, czy byli Polakami, Niemcami, Rosjanami czy Białorusinami. () Dlaczego mamy czcić komunistów? Jest ustawa i Taraszkiewicz podlega jej zapisom
— argumentował historyk.
Informacje o tym, że IPN - w ramach ustawy dekomunizacyjnej - domaga się zmiany nazwy ulicy Bronisława Taraszkiewicza, lingwisty zasłużonego dla języka białoruskiego i kultury, autora pierwszej białoruskiej gramatyki, ale jednocześnie członka Partii Komunistycznej Zachodniej Białorusi (KPZB) i przeciwnika władz międzywojennej Polski, wywołały zaniepokojenie i krytykę wśród części niezależnych środowisk na Białorusi. Argumentują oni, m.in. na łamach opozycyjnej gazety „Nasza Niwa”, że na Białorusi Taraszkiewicz był „symbolem antysowieckości i ofiarą NKWD”.
Taraszkiewicz, który w czasach II RP był posłem na Sejm i aktywnym działaczem mniejszości białoruskiej, w połowie lat 20. XX w. wstąpił do KPZB, był dwukrotnie skazywany na karę więzienia przez władze polskie za działalność komunistyczną. W 1933 r. w ramach wymiany więźniów trafił do ZSRR, gdzie pracował przez kilka lat w Międzynarodowym Instytucie Rolnym. Padł ofiarą czystek NKWD - został zabity w 1938 r.
Propagował komunizm, uważał, że +Zachodnia Białoruś+ powinna zjednoczyć się z ZSRR jako komunistyczna republika. A pod koniec lat 30. został uwięziony i zamordowany przez NKWD. Taka była logika czystek sowieckich, Stalin zabijał swoich wiernych działaczy - w ramach zbrodniczej profilaktyki. Ale dzisiaj nie znaczy to, że on i inni byli antystalinistami
— ocenił Korkuć.
Dodał, że jeśli na Białorusi ktoś zechce nazwać ulicę imieniem Taraszkiewicza, to Polska „nie będzie się na ten temat wypowiadać”.
Nasze zadanie to ulice w Polsce, która w XX w. ogromnie ucierpiała od totalitaryzmów komunistycznego i niemieckiego
— powiedział historyk.
Korkuć wskazał, że Taraszkiewicz polskie władze sanacyjne nazywał „faszystami”.
Wyjaśnił, że podobna do sprawy Taraszkiewicza jest sytuacja z ulicą poety Jakuba Kołasa, która znajduje się w Hajnówce. Klasyk literatury białoruskiej, poeta, pisarz i działacz narodowy, należał do partii komunistycznej.
Nad Kołasem jeszcze pracujemy
— powiedział Korkuć.
Stwierdził, że IPN nie ma zastrzeżeń do innego klasyka literatury białoruskiej Janki Kupały, ponieważ „nie był aktywnym działaczem partii jak Taraszkiewicz”.
Na sugestię, że zmiana nazw ulic Taraszkiewicza i Kołasa może wywołać „rozczarowanie” na Białorusi, Korkuć ocenił, że „Białoruś, gdzie znajdują się zalane białoruską krwią Kuropaty (jedno z miejsc kaźni ofiar represji stalinowskich - PAP) powinna brać przykład z Polski w tej dziedzinie”.
Zbrodnie komunizmu, jego zbrodnicza ideologia, ludzie, którzy budowali system totalitarny i u nas, i na Białorusi, powinni być przestrogą, a nie wzorem
— wskazał historyk.
MAŁOPOLSKIE
Pierwszych pięć zarządzeń zastępczych w związku z tzw. ustawą dekomunizacyjną wydał w środę wojewoda zachodniopomorski Krzysztof Kozłowski. Zmienione zostały ulice w Szczecinie, Pyrzycach, Trzcińsku Zdroju, Wałczu i Węgorzynie.
Na mocy zarządzeń zastępczych w Szczecinie zostanie zmieniona ul. Obrońców Stalingradu na ul. Edmunda Bałuki. W Pyrzycach ul. 2 Marca zostanie przemianowana na ul. Rodziny Ulmów, zaś w Wałczu ul. 12 Lutego na ul. gen. Władysława Andersa. W Trzcińsku Zdroju zmianie ulegnie nazwa ul. 2 Lutego na ul. gen. Władysława Sikorskiego, a w Węgorzynie ul. 2 Marca zmieni nazwę na ul. Wisławy Szymborskiej.
Decyzja dotycząca zmiany nazwy ul. 26 Kwietnia w Szczecinie została umorzona i dekomunizacji tej ulicy nie będzie
— poinformował w środę podczas konferencji prasowej wicewojewoda zachodniopomorski Marek Subocz.
Jest to data, która kojarzy się z okresem kiedy Armia Radziecka wchodziła do Szczecina. Ale jest ona też ważna z tego powodu, że jest to data ustanowienia polskiej administracji rządowej w Szczecinie oraz na Pomorzu Zachodnim
— wyjaśnił.
IPN w Warszawie wydał opinię stwierdzającą, że nazwa ul. 26 Kwietnia w Szczecinie i podobna jej ulica w Policach, są niezgodne z ustawą i wymagają zmiany
— powiedziała dyrektor wydziału prawnego Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego Małgorzata Nej.
Wydana przez IPN opinia nie jest wiążąca dla wojewody. Wojewoda podejmuje decyzję czy ją przyjmuje, czy też nie
— wyjaśniła.
Na Pomorzu Zachodnim zmian wymagały nazwy 63 ulic.
Do tej pory otrzymaliśmy odpowiedzi z IPN w Warszawie dotyczące 15 z nich, oczekujemy na kolejne 48 opinii. W międzyczasie pomiędzy wystąpieniem do IPN niektóre jednostki samorządu zmieniły nazwy. Dotyczy to 18 ulic, których nazwy zostały zmienione. Po wpłynięciu opinii podlegać one będą dodatkowej analizie czy uzasadnienie podane przez IPN jest dla nas zasadne
— wyjaśniła dyrektor Nej.
W pozostałym zakresie zmian ulic IPN w Warszawie nie wydał jeszcze opinii na wniosek wojewody zachodniopomorskiego. Co oznacza, że nie mamy podstawy aby pozostałe ulice miały podlegać procesowi dekomunizacji
— dodała.
ŚWIĘTOKRZYSKIE
Wojewoda świętokrzyski Agata Wojtyszek wydała decyzję o zmianie nazw sześciu ulic w regionie w związku z obowiązywaniem ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. W przypadku sześciu kolejnych ulic urząd czeka na opinie IPN.
2 września 2016 r. weszły w życie nowe przepisy dotyczące dekomunizacji. Od tego czasu samorządy miały rok na samodzielne dokonanie zmian w nazwach ulic propagujących ustroje totalitarne, w tym komunizm. W sytuacji, gdy samorząd nazwy nie zmienił, obowiązek ten przeszedł na wojewodów.
W woj. świętokrzyskim podjęto 46 uchwał zmieniających nazwy ulic. W przypadku 12 kolejnych, gdzie samorządy mimo obowiązku nie zmieniły nazw w stosownym terminie, wojewoda prowadzi postępowania wyjaśniające.
Wojtyszek poinformowała na środowej konferencji prasowej, że wydała już zarządzenia zastępcze w przypadku sześciu z nich. W Kielcach ulica Brunona Jasińskiego zmieniła nazwę na Zbigniewa Herberta, w Chęcinach 14 stycznia na Ojca Czesława Domańskiego, w Stąporkowie Doktor Anki na Jana Pawła II, a w Klimontowie Brunona Jasińskiego na Siostry Heleny Herman. W Ostrowcu Św. zmieniono nazwy dwóch ulic: Józefa Gulińskiego na Antoniego Hedy „Szarego”, a Stanisława Brody na Eugeniusza Kwiatkowskiego.
W przypadku sześciu pozostałych ulic (w Kazimierzy Wielkiej, Rogowie i Kornicy w powiecie koneckim, Opatowie, Chlewicach i Kurzelowie w powiecie włoszczowskim) urząd czeka na opinię Instytutu Pamięci Narodowej. Po jej otrzymaniu przygotuje zarządzenia zastępcze.
W Chlewicach samorząd nie zmienił nazwy ulicy 16 stycznia tylko jej uzasadnienie, które jest związane z powołaniem rządu Ignacego Paderewskiego. W tym przypadku spodziewamy się pozytywnej opinii IPN
— podkreśliła wojewoda.
Wojtyszek dodała, że urząd w ramach ustawy dekomunizacyjnej rozpoczął już działania dotyczące pomników, obelisków i płyt pamiątkowych.
Mamy już wstępną listę tych, które powinny zostać zdekomunizowane. We współpracy z samorządami będziemy tego sukcesywnie dokonywać
— zapewniła.
Działania Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego wspomaga IPN.
W naszym województwie mamy jeszcze wiele pozostałości poprzedniego systemu. Niektóre z tych pomników czy obelisków będą burzone, inne mogą zostać przeniesione do Muzeum Zimnej Wojny, które powstaje pod Szczecinem (Podborsko w woj. zachodniopomorskim - PAP)
— powiedziała podczas konferencji naczelnik kieleckiej delegatury IPN Dorota Koczwańska-Kalita.
Podkreśliła, że „kolejna możliwość to usunięcie z pomnika czy obelisku samej inskrypcji”.
W miejscowości Dobrów w gminie Tuczępy jest obelisk, na którym widnieje napis: „Wieczna chwała i cześć bohaterom poległym za niepodległość i wolność radzieckiej ojczyzny”
— poinformowała Koczwańska-Kalita.
Naczelnik kieleckiej delegatury IPN zapewniła, że wprowadzenie ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego było koniecznością.
Dzięki niej mogła odbyć społeczna debata na ten temat. Wzrosła także świadomość historyczna Polaków. Musimy zdać sobie sprawę, że stawianie pomników, nazywanie ulic to oddawanie hołdu ludziom, którzy służyli narodowi i budowali wspólnotę. Dla tych wartości ponosili czasami ogromne ofiary
— zaznaczyła.
WIELKOPOLSKIE
Nowych patronów 51 ulic w Wielkopolsce zaprezentował w środę wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann. W samym Poznaniu, wskutek zastosowania ustawy dekomunizacyjnej, nazwy zmienią cztery ulice.
Ulice noszące dotąd nazwy m.in. Leona Kruczkowskiego, Gwardii Ludowej, Karola Świerczewskiego czy Marcelego Nowotki jako nowych patronów będą miały Andrzeja Bobkowskiego, Józefa Mackiewicza, gen. Władysława Andersa, ks. Jerzego Popiełuszkę, Zbigniewa Herberta czy Janinę Lewandowską.
Decyzja o zmianie nazw ulic to efekt realizacji ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomników. Parlament zdecydował, że zmian powinny dokonać samorządy, a jeśli tego nie uczynią w przewidzianym terminie, do zmiany nazw ma prawo wojewoda.
W środę Zbigniew Hoffmann podsumował dotychczasowe działania w tej kwestii.
Zweryfikowaliśmy prawie 30 tys. wszystkich nazw ulic w województwie, z czego do 140 mieliśmy wątpliwości. Obecnie sukcesywnie otrzymujemy opinie z Instytutu Pamięci Narodowej, na podstawie których dokonujemy zmian. Do 13 grudnia zarządzeniem zastępczym zostało zmienionych 51 nazw
— powiedział wojewoda.
Przygnębiające było dla mnie oglądanie tych wykwitów bolszewickich, które jeszcze pozostały w przestrzeni publicznej Poznania i Wielkopolski. W sposób ostateczny chcemy wyrzucić te relikty i symbole bolszewizmu, komunizmu, tej instalowanej tutaj, obcej agentury na śmietnik historii - oby już nigdy nie powróciły w żadnej formule
— dodał.
Wojewoda podkreślił, że przy wprowadzaniu zmian pod uwagę brane były propozycje składane w ramach konsultacji z samorządami, stowarzyszeniami czy osobami prywatnymi.
Poinformował, że w Poznaniu ulica 23 Lutego otrzymała nazwę por. Janiny Lewandowskiej, córki generała Józefa Dowbora-Muśnickiego, dowódcy Powstania Wielkopolskiego. 23 lutego 1945 r. Armia Czerwona zajęła Cytadelę - ostatni punkt niemieckiego oporu na terenie Poznania.
Ulica nosząca imię działacza robotniczego, członka KPP Marcina Chwiałkowskiego zmieni nazwę na Jana Spychalskiego, ul. 9 Maja stanie się ulicą Kazimierza Spornego, zaś al. Braterstwa Broni zostanie przemianowana na ulicę gen. Stanisława Sosabowskiego.
W Święciechowie gen. Berlinga zastąpił gen. Anders. W Kaliszu Leona Kruczkowskiego zastąpił Ryszard Kukliński, a w Kościanie Gwardię Ludową - płk Witold Pilecki.
Dziś mamy możliwość zadośćuczynienia tym, którzy przez komunizm zostali odsunięci na boczny tor historii lub z niej usunięci. Dziś przywracamy o nich pamięć
— dodał wojewoda.
Zbigniew Hoffmann wydał zarządzenia zastępcze w świetle ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej z 1 kwietnia 2016 r.
Ustawa nałożyła na samorządy konieczność zmiany nazw jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, które upamiętniają osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny lub propagujące taki ustrój w inny sposób - w ciągu 12 miesięcy od dnia jej wejścia w życie, czyli do 1 września br. samorządy mogły wnioskować do IPN o opinie odnośnie określonych nazwisk czy nazw.
W przypadku niewykonania przez samorządy obowiązku zmiany objętej ustawą nazwy, zgodnie z ustawą czyni to wojewoda - poprzez tzw. zarządzenie zastępcze - w ciągu trzech miesięcy od terminu obowiązującego samorządy. Zarządzenie zastępcze wojewody wymaga opinii IPN - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi - co do jego przedmiotu.
MAZOWIECKIE
Warszawski samorząd sam się zrzekł swoich kompetencji ws. dekomunizacji nazw ulic
— powiedział w poniedziałek wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera.
Zapowiedź działaczy warszawskiej PO, że zamierzają odwołać się do WSA, ocenił jako „polityczną”.
W piątek wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera (PiS) poinformował, że w związku z obowiązywaniem tzw. ustawy dekomunizacyjnej, wydał zarządzenie o przemianowaniu ulic m.in. al. Armii Ludowej na Lecha Kaczyńskiego oraz Dąbrowszczaków na Borysa Sawinkowa. Nowe prawo, które zakazuje „propagowania komunizmu lub innego systemu totalitarnego”, dało samorządom czas do 2 września 2017 r. na zmianę nazw 943 ulic, które - jako podlegające ustawie - wskazał Instytut Pamięci Narodowej.
Sipiera pytany w Radiu Dla Ciebie o to, w jakim trybie doszło do zmian, powiedział, że odbyło się to „w trybie ustawowym”.
Dodał, że „samorządy miały rok, czyli do 2 września 2017 roku, aby dokonać tych zmian”.
Ustawodawca tak zdecydował, że jeżeli samorządy czegoś nie uczyniły po 2 września z tytułu ustawy, te kompetencje przechodziły w kompetencje wojewody
— powiedział.
Wojewoda jako przedstawiciel rządu w terenie wykonuje tzw. zarządzenie zastępcze. Skoro władza samorządowa sama się zrzeka, czegoś nie wykonuje, a powinna, to nie może być w państwie prawa bezprawia, czyli trzeba to wykonać przez decyzję, które są przypisane ustawowo. Z tego oczywiście skorzystałem
— dodał.
Zapewnił, że wystąpił wcześniej do samorządów z pismami, w których zwracał się do nich, aby „uczyniły to w miarę możliwości we własnym zakresie”. Przyznał, że większość samorządowców to wykonała.
Zdaniem wojewody, warszawscy samorządowcy nie podejmując decyzji chcieli, „aby było to pole do sporów politycznych”.
Lider warszawskich radnych Platformy Obywatelskiej Jarosław Szostakowski zapowiedział w rozmowie z PAP, że „na najbliższej sesji rady miasta klub PO będzie składał projekty uchwał dotyczące odwołania się od zarządzenia wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego”. Jak dodał „rada rozpatrzy te projekty na sesji w czwartek”. Chodzi m.in. o zmiany nazw ulic: Armii Ludowej i Dąbrowszczaków.
Sipiera zapytany w RDC, czy w razie pozytywnej dla radnych decyzji WSA dojdzie do kolejnych zmian odpowiedział, że „Polska jest państwem prawa i obowiązuje taki przepis, który mówi, że jeżeli decyzja jest wprowadzona w życie, to jest obowiązująca”.
Dodał, że nie może reagować na same zapowiedzi PO.
Dzisiejsza współpraca (ze stołecznym samorządem), to nie jest współpraca tylko rozstrzyganie sporów w sądzie. Ja mogę powiedzieć na dzień dzisiejszy, że zdecydowaną większość, 90 procent sporów z miastem stołecznym Warszawa, prawnie wygrywam. Jeżeli miasto pójdzie tą ścieżką - proszę. Państwo prawa jest państwem prawa. Spór jest moim zdaniem bezsensowny
— powiedział Sipiera.
Przyznał, że „samorząd w ramach kompetencji ustawowych może zmieniać nazwy ulic”. Zadał jednak pytanie „po co?”. „Jeżeli mieli taką możliwość i nie skorzystali z tego, to jaka jest intencja w tej chwili? Tylko i wyłącznie polityczna” - powiedział.
Zapytany, czy jest gotów usiąść do stołu z radnymi i rozmawiać o kolejnych zmianach nazw ulic odpowiedział, „że nie ma zamiaru”. „Samorząd się zrzekł z tego co miał w swoich kompetencjach, tego nie wykonał. Nie można z organem, który nie wykonuje podstawowych kompetencji negocjować czy chce przestrzegać prawa” - dodał.
W związku z wejściem w życie tzw. ustawy dekomunizacyjnej wśród zmian znalazły się m.in. al. Armii Ludowej, która od tej pory ma nosić im. Lecha Kaczyńskiego, ul. Leona Kruczkowskiego zostanie zmieniona na ul. Zbigniewa Herberta; ulica Sylwestra Bartosika zmieni nazwę na Grzegorza Przemyka, ul. Zygmunta Modzelewskiego - na Jacka Kaczmarskiego, ul. Wincentego Rzymowskiego będzie nazywać się ulicą Przemysława Gintrowskiego, a ul. Antoniego Kacpury (Rembertów) zmieni nazwę na ul. Stefana Melaka.
Ul. Michała Sobczaka będzie nosiła nazwę płk. Władysława Beliny-Prażmowskiego; ul. gen. Sylwestra Kaliskiego - gen. Witolda Urbanowicza, natomiast ul. ppłk. Wacława Witolda Szadkowskiego zmieni nazwę na ul. mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Ul. Małego Franka (Zubrzyckiego) zostanie zmieniona na ul. Danuty Siedzikówny „Inki”, ul. Józefa Lewartowskiego na Marka Edelmana, a ul. Stanisława Wrońskiego na ul. Anny Walentynowicz.
W przesłanym PAP komunikacie poinformowano, że zgodnie z ustawą, zmiana nazwy dokonana na jej podstawie nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne w sprawach dot. ujawnienia w księgach wieczystych oraz uwzględnienia w rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych zmiany nazwy dokonanej na podstawie ustawy są wolne od opłat.
PODKARPACKIE
Wojewoda Podkarpacki Ewa Leniart wszczęła 10 postępowań zmierzających do wydania w drodze zarządzenia zastępczego nowych nazw 10 ulic w sześciu gminach województwa
— poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka wojewody Małgorzata Waksmundzka-Szarek.
Chodzi o gminy: Mielec, Kołaczyce, Jasło, Baranów Sandomierski, Leżajsk i Krosno.
Samorządy w tych gminach nie dopełniły bowiem obowiązku wynikającego z tzw. ustawy dekomunizacyjnej o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki, i nie zmieniły nazw łącznie 10 ulic. Miały na to 12 miesięcy od dnia wejścia w˙życie ustawy, czyli do 2 września br.
Rzeczniczka zaznaczyła, że w związku z niewykonaniem przez te gminy obowiązku zmian nazw tamtejsze samorządy zostały poinformowane o wszczęciu postępowania zmierzającego do wydania przez wojewodę podkarpackiego zarządzenia zastępczego, nadającego nową nazwę dotychczasowej ulicy.
W przypadku niewykonania powyższego obowiązku przez organ stanowiący gminy, zgodnie z brzmieniem art. 6 ust.2 niniejszej ustawy, wojewoda w terminie 3 miesięcy od dnia, w którym upłynął termin wskazany dla organów gminy, wydaje zarządzenie zastępcze, w którym nadaje nową nazwę
— wyjaśniła rzeczniczka.
Dodała, że wojewoda dała gminom możliwość składania własnych propozycji nowych nazw ulic. Samorządy mogą swoje propozycje składać w terminie 7 dni od dnia otrzymania informacji o wszczęciu postępowań. Waksmundzka-Szarek zastrzegła jednocześnie, że wojewoda może wziąć pod uwagę te propozycje, ale nie musi.˙
KOŁOBRZEG
Nazwa kołobrzeskiego placu 18 Marca oraz parku o tej samej nazwie nie podlegają zmianie w ramach ustawy dekomunizacyjnej
— poinformował w niedzielę szczeciński oddział Instytutu Pamięci Narodowej.
Postępowanie nadzorcze dotyczące tych nazw wszczął na początku listopada br. wojewoda zachodniopomorski Krzysztof Kozłowski.
IPN informuje, że w piśmie skierowanym we wrześniu br. do wojewody zachodniopomorskiego, które dotyczyło 8 nazw ulic i obiektów znajdujących się na terenie Kołobrzegu, a które wskazywane były jako podlegające zmianie, „nie było i nie będzie nazwy 18 Marca, odnoszącej się do zakończenia toczonych przez Polaków ciężkich walk z Niemcami o Kołobrzeg w roku 1945”.
Instytut miał wcześniej prosić kołobrzeski magistrat o wyjaśnienie, czy w miejskich archiwach zachowane jest merytoryczne uzasadnienie do nazwy 18 Marca. Chodziło o ustalenie, „czy oprócz upamiętnienia walk o Kołobrzeg i dokonanych przez żołnierzy uroczystości zaślubin Polski z morzem nie ma tam dodatkowo ujętych treści propagandowych fałszujących doświadczenie historyczne Polski” - napisano w komunikacie IPN.
Według informacji przekazanych przez prezydenta miasta Janusza Gromka uchwały w sprawie nazw plac 18 Marca oraz park 18 Marca nie posiadają merytorycznych uzasadnień. Według IPN uchwały samorządowe dotyczące nazw „kalendarzowych” powinny zawierać uzasadnienia merytoryczne.
Nazwy upamiętniają obywateli Rzeczypospolitej Polskiej - żołnierzy, którzy walczyli przeciw Niemcom i polegli podczas walk o Kołobrzeg 18 marca 1945 r. Niezależnie od sposobu wykorzystania ich krwi i żołnierskiego trudu przez czynniki polityczne, którym podporządkowane były ich jednostki, większość z nich - podobnie jak dominująca część polskiego społeczeństwa - zachowywała wówczas nadzieję na odbudowę po wojnie niepodległej Polski
— czytamy w zaproponowanej przez IPN treści uzasadnienia do uchwały dotyczącej nazwy 18 Marca.
Wojewoda zachodniopomorski Krzysztof Kozłowski poinformował 9 listopada br., że wysłał on informację do 38 gmin o wszczęciu postępowań nadzorczych mających na celu wydanie zarządzeń zastępczych w sprawie nazw ulic. Postępowanie nadzorcze dotyczy 8 nazw na terenie gminy miejskiej Kołobrzeg, w tym placu 18 Marca i parku 18 Marca.
2 września br. - zgodnie z tzw. ustawą dekomunizacyjną - minął termin, do którego samorządy miały czas, by samodzielnie dokonać zmian w nazwach m.in. ulic, które propagują ustroje totalitarne, w tym komunizm. IPN wskazał, że ustawie podlegają 943 nazwy ulic.
ŚLĄSKIE
Pierwszych jedenaście zarządzeń zastępczych w związku z tzw. ustawą dekomunizacyjną wydał w środę wojewoda śląski Jarosław Wieczorek. Zmienione zostały m.in. nazwy ulic Leona Kruczkowskiego w Częstochowie, Rudzie Śląskiej i Zabrzu, a także rondo im. Edwarda Gierka w Sosnowcu.
Ponadto zostały zmienione m.in. nazwy ulic: Oskara Langego i Zygmunta Berlinga w Częstochowie, Lucjana Rudnickiego w Mysłowicach, Armii Ludowej w Rybniku czy Lucjana Szenwalda w Zabrzu.
Podczas środowej konferencji prasowej wojewoda akcentował, że zdecydował o wydaniu pierwszych zarządzeń zastępczych w 36. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. „To 36 lat temu zdecydowano o tym, że wojsko przejmie kontrolę nad państwem i obywatelami. Postanowiłem, że to będzie dobry moment, by w sposób symboliczny rozpocząć wydawanie zarządzeń zastępczych” - powiedział Wieczorek.
Jak podkreślił, mimo że nie ciążył na nim obowiązek zbierania informacji czy konsultowania z samorządami nowych nazw, do każdego wójta, burmistrza, prezydenta w gminach, których dotyczy sprawa, wysłał zapytania ws. wskazania propozycji nowych nazw. Część samorządów odpowiedziała pozytywnie, część nie odpowiedziała, część zaznaczyła, że chce pozostawienia dotychczasowych nazw.
Obok tego - zaznaczył Wieczorek - napływa do niego wiele propozycji nowych nazw - od środowisk politycznych, patriotycznych, pojedynczych mieszkańców. Wskazał, że w zdecydowanej większości przychyla się do propozycji, które wpływały z danej gminy, danego miasta.
Przede wszystkim zależy nam, aby były to nazwy, które wkomponowują się w charakter miasta, dzielnicy, również w pewien etos niepodległościowy, a także w pewną przynależność historyczną danego miasta czy danej gminy
— zadeklarował.
Pierwsze zarządzenia zastępcze Wieczorek wydał ws. nazw, wobec których, jak podkreślił, dysponuje opiniami IPN, a także nie ma żadnych wątpliwości. Zgodnie z nimi w Częstochowie: ul. Oskara Langego została zmieniona na ul. Żołnierzy Niezłomnych, ul. Zygmunta Berlinga na ul. por. Hieronima Dudwała, ul. Leona Kruczkowskiego na ul. ppłk. Zygmunta Żywockiego.
W Mysłowicach ul. Lucjana Rudnickiego została zmieniona na ul. Kazimierza Wielkiego, w Rudzie Śląskiej ul. Leona Kruczkowskiego na ul. gen. Stanisława Maczka, w Rybniku ul. Armii Ludowej na ul. Jana Karskiego, w Zabrzu ul. Lucjana Szenwalda na ul. rotmistrza Witolda Pileckiego oraz ul. Leona Kruczkowskiego na płk. Franciszka Niepokólczyckiego, w Raciborzu ul. Leona Kruczkowskiego na ul. Olchową, w Łazach ul. Leona Kruczkowskiego na ul. Jana Karskiego, a w Sosnowcu rondo Edwarda Gierka na rondo Zagłębia Dąbrowskiego.
Wojewoda śląski w rozmowie z dziennikarzami wskazał, że np. w przypadku Mysłowic i Zabrza kierował się wskazaniami samorządowców, którzy odnieśli się do jego apelu; w przypadku Częstochowy propozycje zgłosili radni klubu PiS. W części przypadków, np. Sosnowca, zaproponował własne nazwy „w uzgodnieniu z poszczególnymi środowiskami”.
Odnosząc się do zmiany nazwy ronda Edwarda Gierka w Sosnowcu, której zachowania domagał się miejscowy samorząd, poparty głosami ponad 12,5 tys. mieszkańców w zorganizowanych przezeń konsultacjach, Wieczorek wyjaśnił, że zgodnie z ustawą podjął decyzję wobec b. I sekretarza KC PZPR - „absolutnie wpisującego się w ustawę”. „Wydaje się, że nazwa zastępcza jest neutralna i wpisuje się w klimat regionu; nie powinna budzić kontrowersji” - ocenił.
Dyrektor wydziału nadzoru prawnego w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim Krzysztof Nowak poinformował w środę, że w świetle ustawy dekomunizacyjnej samorządy nie zmieniły prawie 140 nazw ulic w ponad 40 gminach woj. śląskiego. Po wydaniu pierwszych zarządzeń ustawie podlega jeszcze 117 nazw. Pierwotnie w obejmującym 167 gmin woj. śląskim ustawie dekomunizacyjnej podlegało ok. 380 nazw. W 86 gminach nie było żadnej nazwy podlegającej ustawie. W blisko 240 przypadkach gminy zmieniły nazwy samodzielnie, w terminie.
Wojewoda wydał zarządzenia zastępcze w świetle ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej z 1 kwietnia 2016 r.
Ustawa nałożyła na samorządy konieczność zmiany nazw jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, które upamiętniają osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny lub propagujące taki ustrój w inny sposób - w ciągu 12 miesięcy od dnia jej wejścia w życie, czyli do 1 września br. Samorządy mogły wnioskować do IPN o opinie odnośnie określonych nazwisk czy nazw.
W przypadku niewykonania przez samorządy obowiązku zmiany objętej ustawą nazwy, zgodnie z ustawą czyni to wojewoda - poprzez tzw. zarządzenie zastępcze - w ciągu trzech miesięcy od terminu obowiązującego samorządy. Zarządzenie zastępcze wojewody wymaga opinii IPN - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi - co do jego przedmiotu.
Zgodnie z ustawowym zapisem opinia ta jest przedstawiana w terminie miesiąca, a w sprawie szczególnie skomplikowanej - nie później niż w terminie dwóch miesięcy, od dnia doręczenia żądania wojewody. Oczekiwanie na opinię wstrzymuje bieg terminu na - w tym wypadku - wydanie zarządzenia zastępczego. Dyrektor Nowak zaznaczył, że wobec oczekiwania na opinie IPN, część zarządzeń zostanie wydanych na pewno w styczniu 2018 r.
Wojewoda uściślił, że nie dysponuje jeszcze opiniami IPN ws. większości nazw, które mogłyby podlegać ustawie dekomunizacyjnej. Nie otrzymał dotąd m.in. uzupełniającej opinii IPN, o którą się zwrócił, ws. budzącego szczególne emocje w woj. śląskim nazwiska b. wojewody śląskiego Jerzego Ziętka. Na etapie postępowań samorządów IPN zdecydował, że podlega ono ustawie dekomunizacyjnej. Pierwotna opinia IPN ws. Ziętka okazała się „lakoniczna” - kilkuzdaniowa; Wieczorek zastrzegł, że wobec własnych wątpliwości, chce opierać się „na szerszej dokumentacji”.
Wojewoda przypomniał też, że zgodnie z ustawą wojewoda może wydać zarządzenie zastępcze, bądź odstąpić od jego wydania. Podkreślił, że nie wie dotąd, czy wyda jeszcze 117 kolejnych zarządzeń, czy znacznie mniej. Samorządy mogą skarżyć zarządzenia - jako niezgodne z prawem - w terminie 30 dni do sądu administracyjnego.
Nowak wyjaśniał też, że wojewoda wydaje zarządzenia zastępcze jako środek nadzoru prawnego o charakterze aktu prawa miejscowego. Aby skutecznie zmienić nazwę np. ulicy, zarządzenie musi być opublikowane w Dzienniku Urzędowym Woj. Śląskiego.
OPOLSKIE
Zarządzenie zastępcze o zmianie nazw trzech ulic w Opolu wydał w środę wojewoda opolski Adrian Czubak. Zgodnie z jego decyzją, m.in. ul. Obrońców Stalingradu zostanie przemianowana na ul. Jerzego i Ryszarda Kowalczyków.
Podczas konferencji prasowej wojewoda poinformował, że spośród 44 gmin w regionie, które miały na swoim terenie nazwy ulic objętych ustawą dekomunizacyjną, trzy samorządy - Opole, Byczyna i Świerczów nie podjęły żadnych działań w kierunku spełnienia zapisów ustawy.
Po uzyskaniu opinii z Instytutu Pamięci Narodowej dzisiaj zmieniam nazwy trzech ulic w Opolu. Oczywiście, jak w przypadku każdej decyzji, przysługuje prawo do jej zaskarżenia do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego
— powiedział Czubak.
Dotychczasowa ulica Obrońców Stalingradu otrzyma nazwę Jerzego i Ryszarda Kowalczyków, którzy w 1971 roku wysadzili w powietrze aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w przeddzień planowanych w niej uroczystości z okazji święta funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Bracia Kowalczykowie nigdy nie oczekiwali za swój czyn gratyfikacji, czy pochwały. Dokonali czynu patriotycznego. Wysadzili aulę WSP, w ten sposób nie dopuścili do haniebnego uhonorowania funkcjonariuszy służb mundurowych PRL odpowiedzialnych za masakrę robotników na Wybrzeżu w 1970 roku
— podkreślił Czubak.
Dotychczasowa ulica Dąbrowszczaków zostanie przemianowana na ulicę Zawiszaków - harcerzy „Szarych Szeregów”; ulicę prof. Stanisława Kulczyńskiego zastąpi ulica biskupa Franciszka Jopa - pierwszego ordynariusza diecezji opolskiej. Wojewoda zaznaczył także zasługi duchownego do szerzenia na Śląsku kultu św. Jacka.
Przeciwko zmianom nazw ulic w Opolu protestowali radni Platformy Obywatelskiej. Ich zdaniem nazwa ulicy Obrońców Stalingradu nie jest gloryfikacją komunizmu, ale upamiętnieniem wszystkich ofiar walk o to miasto, niezależnie od ich poglądów politycznych, natomiast prof. Stanisław Kulczyński, jako rektor Uniwersytetu we Lwowie i pierwszy rektor połączonego Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej, przyczynił się do rozwoju nauki polskiej. Działacze PO zapowiedzieli już, że chcą konsultacji społecznych w sprawie zmian nazw ulic, a w przypadku braku zgody na nazwy nadane przez wojewodę złożą wnioski o ich zmianę.
Na pytanie o los znajdujących się na liście do zmiany kilkudziesięciu nazw ulic w regionie, wśród których znajdują się im. 8 marca w Ozimku i Kędzierzynie-Koźlu, naczelnik IPN w Opolu Bartosz Kuświk odpowiedział, że będzie on zależny od uzasadnienia, jakie towarzyszyło ich nadaniu. Decyzja o kolejnych zmianach zapadną po uzyskaniu przez wojewodę szczegółowych opinii IPN.
KUJAWSKO-POMORSKIE
Nazwy Aleje prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ulica Tomasza Golloba nosić będą drogi w Bydgoszczy, których dotychczasowe nazwy są niezgodne w ustawą zakazującą propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego
— ogłosił w środę wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz.
Wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz, wobec niewykonania ustawowego obowiązku przez Radę Miasta Bydgoszczy o tzw. dekomunizacji nazw, wydał zarządzenie zastępcze łącznie zmieniające łącznie 13 bydgoskich dróg. Decyzja wejdzie w życie po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
Dzisiaj 13 grudnia, rocznica wprowadzenia stanu wojennego - data symboliczna.(…) Przy podejmowaniu decyzji skorzystałem z opinii zespołu Niepodległa przy wojewodzie, zawiązanego z związku obchodami 100-lecia odzyskania niepodległości, opinii kombatantów i zawartych w listach indywidualnych oraz IPN. Pozostałe nazwy ulic podlegające zmianie zostaną nadane prawdopodobnie w styczniu 2018 r.
— powiedział na konferencji wojewoda.
Dyrektor delegatury IPN w Bydgoszczy Edyta Cisewska podkreśliła, że zmieniane nazwy były „pozostałością z okresu PRL zakłamanej wizji historii, która była narzędziem propagandy i masowej indoktrynacji społeczeństwa”.
Teraz w wolnej, niepodległej Polsce funkcjonowanie tych nazw w przestrzeni publicznej uwłacza wolnym ludziom, ale także może być odczytywane jako zniewaga wobec ofiar minionego reżimu. Jest nie do pogodzenia z szacunkiem dla dorobku Polaków walki o wolną i niepodległa Polskę, pamięcią o ofiarach systemów totalitarnych
— dodała.
Lech Kaczyński, sprawujący urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej od 23 grudnia 2005 r. do tragicznej śmierci w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r., będzie patronem drogi noszącej dotąd nazwę Aleje Planu 6-letniego. Dotychczasowa nazwa odnosiła się do planu, którego oficjalnie określany był jako 6-letni plan rozwoju gospodarczego i budowy podstaw socjalizmu na 1950-55.
Imię Kaczyńskiego wcześniej miał nosić most przez Bdrę. Taką decyzję w sprawie dopiero mającego powstać mostu podjęli radni Bydgoszczy 14 kwietnia 2010 r., na wniosek prezydenta Konstantego Dombrowicza (niezrz.) Jednak 27 listopada, gdy zbliżał się moment otwarcia mostu, rada miasta głosami radnych PO i SLD, przy sprzeciwie radnych PiS, uchyliła decyzję i zdecydowała, że przeprawa będzie nosić nazwę Most Uniwersytecki, gdyż jest on częścią Trasy Uniwersyteckiej.
Obecnie przywracamy dziejową niesprawiedliwość tej sytuacji, bardzo niezręcznej
— uzasadnił swoją decyzję Bogdanowicz.
Imię Tomasza Golloba, utytułowanego żużlowca, mistrza świata z 2010 r., który w kwietniu doznał poważnego wypadku podczas treningu na torze motocrossowym, będzie nosiła dotychczasowa ul. Tadeusza Duracza, dawnego działacza komunistycznego.
Swoją ulicę będzie miał Kazimierz Hoffman - poeta, wieloletni dziennikarz oddziału Polskiej Agencji Prasowej w Bydgoszczy, który zrezygnował z pracy w PAP na znak protestu niezamieszczenia w serwisie jego relacji z wydarzeń bydgoskich 1981 r., a opublikowania wersji wygodnej dla władz. Zniknie za to nazwa ul. Romana Chłodzińskiego, upamiętniająca wieloletniego dyrektora rozgłośni Polskiego Radia, członka egzekutywy KW PZPR i działacza ZBOWiD.
Kolejne zamiany to: ul. gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” zamiast ul. gen. Zygmunta Berlinga, ul. ppor. Danuty Siedzikówny „Inki” zamiast ul. Armii Ludowej, gen. Tadeusz Jordana-Rozwadowskiego zamiast ul. płk. Iwana Tałdykina (pilot Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego), mjr. Henryka Żychonia zamiast Oskara Langego (profesor ekonomii politycznej, poseł, członek KC PZPR), Rondo „Solidarności” RI zamiast Ronda I Armii Wojska Polskiego.
Nadano również nazwy: ul. Zbigniewa Herberta zamiast ul. Leona Kruczkowskiego, ul. Władysława Stomy (reżyser, dyrektor Teatru Miejskiego w Bydgoszczy) zamiast Stanisław Lehmana (działacz PPR, PZPR), ul. Bernarda Śliwińskiego (prezydent Bydgoszczy 1922-1930) zamiast ul. Przodowników Pracy, ul. Krzysztofa Gotowskiego (działacz Solidarności) zamiast ul. Bolesława Rumińskiego (członek KC PZPR, członek Rady Państwa i minister w PRL), ul. Zbigniewa Raszewskiego (historyk teatru) zamiast ul. Jana Piechockiego (działacz SD).
Obowiązek zmiany nazw ulic wynika z Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej z 1 kwietnia. Według ustawy „nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować”, „za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989”.
Ustawa została ogłoszona 1 czerwca 2016 r., a weszła w życie po trzech miesiącach, tj. 2 września 2016 r. Od tego momentu samorządy miały rok na przeprowadzenie zmian. W przypadku niedokonania zmian, wojewoda był zobowiązany wydać w terminie trzech miesięcy od upłynięcia terminu zarządzenie zastępcze, w którym nadaje nowe nazwy.
Ustawa doczekała 22 czerwca 2017 r. nowelizacji, która m.in. rozszerza katalog obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, które nie będą mogły nosić nazw propagujących komunizm lub inny ustrój totalitarny o szkoły i ich zespoły, przedszkola, szpitale, placówki opiekuńczo-wychowawcze, instytucje kultury i instytucje społeczne.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/371660-dekomunizacja-ulic-w-calej-polsce-dr-korkuc-warto-zeby-w-tej-sprawie-byla-jednomyslnosc-to-kwestia-polskiej-racji-stanu