IV.
Dwubiegunowy podział międzynarodowej sceny politycznej na dwa zwalczające się bloki przez długi czas niweczył możliwość zawarcia stosownych porozumień między Polską a Niemcami w zakresie odszkodowań za II wojnę światową. Sam podział Niemiec tak naprawdę uniemożliwiał przypisanie odpowiedzialności zarówno RFN, jak również NRD. Trudno bowiem było ustalić, któremu z tych bytów państwowych należy przypisać indemnizacyjną odpowiedzialność za wyrządzone przez hitlerowskie Niemcy szkody, jak również ustalić reguły, na jakiej zasadzie przypisanie to miałoby polegać. Oczywiście, w okresie zimnowojennym wykluczone było w tym względzie jakiekolwiek porozumienie między RFN i NRD w zakresie wspólnego wyartykułowania i określenia swego rodzaju solidarnej odpowiedzialności za wyrządzone przez III Rzeszę szkody. Podział między tymi dwoma organizmami państwowymi był zbyt upolityczniony, by można było tego od tych podmiotów wymagać.
V.
Rzeczona opinia jednoznacznie wskazuje, że sytuacja zmieniła się diametralnie w związku ze zjednoczeniem Niemiec i upadkiem ZSRR. Niemcy dążyły wówczas do zamknięcia kwestii II wojny światowej i rozliczenia się z przeszłością ostatniego pięćdziesięciolecia. Trafnie zauważono, że najważniejszym tego przejawem było zainicjowanie rozmów w sprawie tzw. traktatu 2+4, stanowiącego jednak ogólne, generalnie zamknięcie problemu II wojny światowej. Sam traktat normował m.in. kwestię zjednoczenia Niemiec (w tym również samego Berlina), wycofanie wojsk radzieckich z obszaru Niemiec czy też ostateczny kształt granic. Próżno jednak szukać w tym niewątpliwie doniosłym dokumencie uregulowań dotyczących samej kwestii reparacji. Autor opinii przytacza w tym względzie art. 35 Konwencji Wiedeńskiej o Prawie Traktatów z 23 maja 1969 roku, który stanowi, że „obowiązek powstaje dla państwa trzeciego z postanowienia traktatu, jeżeli strony traktatu mają zamiar, aby postanowienie było środkiem ustanowienia obowiązku, a państwo trzecie wyraźnie ten obowiązek przyjmuje”. Oznacza to, że jeżeli strony układające się chciałyby jakąś kwestię rzeczywiście uregulować, powinny wyartykułować to w samej treści traktatu w sposób możliwie najbardziej wyraźny i niepozostawiający złudzeń co do wolicjonalnego charakteru stron. W świetle tego, niemożliwa jest zatem do obronienia teza, że traktat 2+4 regulował również obowiązek indemnizacyjny strony niemieckiej, bowiem brak w tym względzie jakichkolwiek ustaleń w samych traktacie. Nawet jednak, gdyby wola uregulowania tej kwestii wypływałaby z samej treści postanowień traktatu, to przecież Polska nie była jego stroną, a w konsekwencji strona niemiecka nie może w żadnym stopniu domagać się od Polski uznania, że sam traktat uregulował również kwestie roszczeń polskich, bowiem niemożliwym było wyrażenie przez nią woli w tym zakresie, która mogłaby być uwzględniona w traktacie. Owszem, Polska była stroną wypracowanego wspólnie z Niemcami innego aktu rangi międzynarodowej, niejako na kanwie rozmów dotyczących zawarcia traktatu 2+4, tj. odrębnego Traktatu o potwierdzeniu istniejącej granicy polsko-niemieckiej z 14 listopada 1990 roku, jednakże również i ten traktat nie poruszył w żadnym stopniu kwestii roszczeń polskich w stosunku do Niemiec.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Niemcy generalnie uznają swoją odpowiedzialność za rozpętaną przez III Rzeszę wojnę, w tym także skutkującą w związku z nią odpowiedzialnością odszkodowawczą. Niemcy, już po wojnie, zawierały szereg traktatów oraz umów dwustronnych, normujących kwestię odszkodowań. Przykładem tych pierwszych jest zawarty tuż po układ paryski z 14 stycznia 1946 roku, a także traktat boński z 26 maja 1952 roku. Z kolei 10 września 1952 roku między Niemcami oraz Izraelem został zawarty układ luksemburski, normujący kwestię odszkodowań w zakresie dotyczącym kwestii odszkodowań za dokonaną przez Niemcy zbrodnię Holokaustu. Niemcy ponad wszelką wątpliwość uznawały przez większą część swojej najnowszej historii roszczenia państw poszkodowanych w wojnie, nie ma zatem podstaw do ogólnego negowania odpowiedzialności indemnizacyjnej Niemiec.
VI.
Mając na uwadze powyższe, zasadniczo wypada się zgodzić z wnioskami rzeczonej opinii autorstwa R. Jastrzębskiego. Na pewno należy przyjąć, że postanowienia jałtańskie i poczdamskie sygnalizowały konieczność spłaty przez Niemcy swych niewątpliwie istniejących na gruncie prawa międzynarodowego zobowiązań odszkodowawczych. Miały one co prawda charakter ogólny, jednakże ich uszczegółowienie miało nastąpić dopiero wraz dokładnym obliczeniem strat wywołanych działaniami zbrojnymi. Z uwagi na ich zasięg i skalę, kwestia ta nie mogła zostać doprecyzowana w Poczdamie.
Faktem jest, że nazbyt prędko „reparacje” nie doczekają się swojej wiążącej definicji. Niewątpliwy jednak jest charakter reparacji, które jako takie zmierzają do uregulowania szkód wyrządzonych przez agresora. Nieostrość tegoż stwierdzenia ma zarówno swoje zalety, jak również wady, z jednej bowiem strony pozwala uczynić to pojęcie bardzo pojemnym i umożliwiając dostosowanie jego znaczenia do realiów danej wojny lub szeroko pojętych operacji militarnych, z drugiej jednak strony nieostrość znaczenia pojęcia reparacji nie pozwala na jednoznaczne określenie jego faktycznej, treściowej zawartości, tak pożądanej z punktu widzenia teoretyków prawa międzynarodowego, dla których bardzo istotnym jest ujęcie desygnatu i warstwy semantycznej, która się pod nim kryje.
Autor opinii nie zdecydował się jednak na przyjęcie jednoznacznego stanowiska dotyczącego charakteru uchwały z dnia 23 sierpnia 1953 roku, zestawiając jedynie poglądy poszczególnych uczestników sporu doktrynalnego. Na początku niniejszego dokumentu wskazano, że trzeba raczej przychylić się do zdania przedstawicieli doktryny, którzy nie uznają niniejszej uchwały jako ważnego oświadczenia woli co do zrzeczenia się praw do odszkodowań. Godzi się bowiem zauważyć, że dla prawa międzynarodowego publicznego, fundamentalną zasadą jest zasada równości stron, pozwalająca podmiotom prawa międzynarodowego, częstokroć politycznie, gospodarczo i militarnie słabszym, na składanie innym podmiotom prawa międzynarodowego wiążących oświadczeń woli w warunkach pełnej swobody i poszanowania ich suwerenności. Już choćby z tego względu, mając na uwadze sytuację polityczną w latach 1945–1991 w Polsce i na świecie, należy odmówić rzeczonej uchwale ważności.
Niewątpliwie za słuszny uznać należy zaprezentowany w opinii wniosek, że Niemcy prowadziły politykę odcięcia się od sprawy odszkodowań w zakresie państw Europy Wschodniej, co było spowodowane przede wszystkimi czynnikami ekonomicznymi – rozmiar odszkodowań mógłby bowiem załamać gospodarkę niejednego europejskiego państwa. Priorytetem dla Niemiec było uregulowanie kwestii odszkodowań z państwami zachodnimi, szczególnie Wielką Brytanią, Francją oraz Stanami Zjednoczonymi Ameryki, marginalizując jednocześnie oczekiwania i nadzieje Europy Wschodniej na uregulowanie zniszczeń i szkód wyrządzonych realizacją nazistowskiej polityki „przestrzeni życiowej na Wschodzie”.
Wskazane wnioski i twierdzenia każą w sposób jednoznaczny przesądzić o niezbywalnym i nieprzedawnionym uprawnieniu Polski do żądania od Niemiec odszkodowań. Nie można tego uprawnienia traktować w inny sposób, bowiem nie byłoby to zgodne z normami prawa międzynarodowego i ogólną zasadą słuszności, a także generalnymi regułami odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę. Nawet przyjmując, że uchwała z 1953 roku ma wiążący charakter, co z uwagi na powyższe rozważania wydaje się niemożliwe do obronienia, to w świetle ogólnych norm sprawiedliwościowych nie może być tak, że prawo stanowione przełamuje wartości nadrzędne, jakimi są wspomniane wyżej prawo słuszności, jak również odpowiedzialność za wyrządzoną swym działaniem lub zaniechaniem szkodę.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
IV.
Dwubiegunowy podział międzynarodowej sceny politycznej na dwa zwalczające się bloki przez długi czas niweczył możliwość zawarcia stosownych porozumień między Polską a Niemcami w zakresie odszkodowań za II wojnę światową. Sam podział Niemiec tak naprawdę uniemożliwiał przypisanie odpowiedzialności zarówno RFN, jak również NRD. Trudno bowiem było ustalić, któremu z tych bytów państwowych należy przypisać indemnizacyjną odpowiedzialność za wyrządzone przez hitlerowskie Niemcy szkody, jak również ustalić reguły, na jakiej zasadzie przypisanie to miałoby polegać. Oczywiście, w okresie zimnowojennym wykluczone było w tym względzie jakiekolwiek porozumienie między RFN i NRD w zakresie wspólnego wyartykułowania i określenia swego rodzaju solidarnej odpowiedzialności za wyrządzone przez III Rzeszę szkody. Podział między tymi dwoma organizmami państwowymi był zbyt upolityczniony, by można było tego od tych podmiotów wymagać.
V.
Rzeczona opinia jednoznacznie wskazuje, że sytuacja zmieniła się diametralnie w związku ze zjednoczeniem Niemiec i upadkiem ZSRR. Niemcy dążyły wówczas do zamknięcia kwestii II wojny światowej i rozliczenia się z przeszłością ostatniego pięćdziesięciolecia. Trafnie zauważono, że najważniejszym tego przejawem było zainicjowanie rozmów w sprawie tzw. traktatu 2+4, stanowiącego jednak ogólne, generalnie zamknięcie problemu II wojny światowej. Sam traktat normował m.in. kwestię zjednoczenia Niemiec (w tym również samego Berlina), wycofanie wojsk radzieckich z obszaru Niemiec czy też ostateczny kształt granic. Próżno jednak szukać w tym niewątpliwie doniosłym dokumencie uregulowań dotyczących samej kwestii reparacji. Autor opinii przytacza w tym względzie art. 35 Konwencji Wiedeńskiej o Prawie Traktatów z 23 maja 1969 roku, który stanowi, że „obowiązek powstaje dla państwa trzeciego z postanowienia traktatu, jeżeli strony traktatu mają zamiar, aby postanowienie było środkiem ustanowienia obowiązku, a państwo trzecie wyraźnie ten obowiązek przyjmuje”. Oznacza to, że jeżeli strony układające się chciałyby jakąś kwestię rzeczywiście uregulować, powinny wyartykułować to w samej treści traktatu w sposób możliwie najbardziej wyraźny i niepozostawiający złudzeń co do wolicjonalnego charakteru stron. W świetle tego, niemożliwa jest zatem do obronienia teza, że traktat 2+4 regulował również obowiązek indemnizacyjny strony niemieckiej, bowiem brak w tym względzie jakichkolwiek ustaleń w samych traktacie. Nawet jednak, gdyby wola uregulowania tej kwestii wypływałaby z samej treści postanowień traktatu, to przecież Polska nie była jego stroną, a w konsekwencji strona niemiecka nie może w żadnym stopniu domagać się od Polski uznania, że sam traktat uregulował również kwestie roszczeń polskich, bowiem niemożliwym było wyrażenie przez nią woli w tym zakresie, która mogłaby być uwzględniona w traktacie. Owszem, Polska była stroną wypracowanego wspólnie z Niemcami innego aktu rangi międzynarodowej, niejako na kanwie rozmów dotyczących zawarcia traktatu 2+4, tj. odrębnego Traktatu o potwierdzeniu istniejącej granicy polsko-niemieckiej z 14 listopada 1990 roku, jednakże również i ten traktat nie poruszył w żadnym stopniu kwestii roszczeń polskich w stosunku do Niemiec.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Niemcy generalnie uznają swoją odpowiedzialność za rozpętaną przez III Rzeszę wojnę, w tym także skutkującą w związku z nią odpowiedzialnością odszkodowawczą. Niemcy, już po wojnie, zawierały szereg traktatów oraz umów dwustronnych, normujących kwestię odszkodowań. Przykładem tych pierwszych jest zawarty tuż po układ paryski z 14 stycznia 1946 roku, a także traktat boński z 26 maja 1952 roku. Z kolei 10 września 1952 roku między Niemcami oraz Izraelem został zawarty układ luksemburski, normujący kwestię odszkodowań w zakresie dotyczącym kwestii odszkodowań za dokonaną przez Niemcy zbrodnię Holokaustu. Niemcy ponad wszelką wątpliwość uznawały przez większą część swojej najnowszej historii roszczenia państw poszkodowanych w wojnie, nie ma zatem podstaw do ogólnego negowania odpowiedzialności indemnizacyjnej Niemiec.
VI.
Mając na uwadze powyższe, zasadniczo wypada się zgodzić z wnioskami rzeczonej opinii autorstwa R. Jastrzębskiego. Na pewno należy przyjąć, że postanowienia jałtańskie i poczdamskie sygnalizowały konieczność spłaty przez Niemcy swych niewątpliwie istniejących na gruncie prawa międzynarodowego zobowiązań odszkodowawczych. Miały one co prawda charakter ogólny, jednakże ich uszczegółowienie miało nastąpić dopiero wraz dokładnym obliczeniem strat wywołanych działaniami zbrojnymi. Z uwagi na ich zasięg i skalę, kwestia ta nie mogła zostać doprecyzowana w Poczdamie.
Faktem jest, że nazbyt prędko „reparacje” nie doczekają się swojej wiążącej definicji. Niewątpliwy jednak jest charakter reparacji, które jako takie zmierzają do uregulowania szkód wyrządzonych przez agresora. Nieostrość tegoż stwierdzenia ma zarówno swoje zalety, jak również wady, z jednej bowiem strony pozwala uczynić to pojęcie bardzo pojemnym i umożliwiając dostosowanie jego znaczenia do realiów danej wojny lub szeroko pojętych operacji militarnych, z drugiej jednak strony nieostrość znaczenia pojęcia reparacji nie pozwala na jednoznaczne określenie jego faktycznej, treściowej zawartości, tak pożądanej z punktu widzenia teoretyków prawa międzynarodowego, dla których bardzo istotnym jest ujęcie desygnatu i warstwy semantycznej, która się pod nim kryje.
Autor opinii nie zdecydował się jednak na przyjęcie jednoznacznego stanowiska dotyczącego charakteru uchwały z dnia 23 sierpnia 1953 roku, zestawiając jedynie poglądy poszczególnych uczestników sporu doktrynalnego. Na początku niniejszego dokumentu wskazano, że trzeba raczej przychylić się do zdania przedstawicieli doktryny, którzy nie uznają niniejszej uchwały jako ważnego oświadczenia woli co do zrzeczenia się praw do odszkodowań. Godzi się bowiem zauważyć, że dla prawa międzynarodowego publicznego, fundamentalną zasadą jest zasada równości stron, pozwalająca podmiotom prawa międzynarodowego, częstokroć politycznie, gospodarczo i militarnie słabszym, na składanie innym podmiotom prawa międzynarodowego wiążących oświadczeń woli w warunkach pełnej swobody i poszanowania ich suwerenności. Już choćby z tego względu, mając na uwadze sytuację polityczną w latach 1945–1991 w Polsce i na świecie, należy odmówić rzeczonej uchwale ważności.
Niewątpliwie za słuszny uznać należy zaprezentowany w opinii wniosek, że Niemcy prowadziły politykę odcięcia się od sprawy odszkodowań w zakresie państw Europy Wschodniej, co było spowodowane przede wszystkimi czynnikami ekonomicznymi – rozmiar odszkodowań mógłby bowiem załamać gospodarkę niejednego europejskiego państwa. Priorytetem dla Niemiec było uregulowanie kwestii odszkodowań z państwami zachodnimi, szczególnie Wielką Brytanią, Francją oraz Stanami Zjednoczonymi Ameryki, marginalizując jednocześnie oczekiwania i nadzieje Europy Wschodniej na uregulowanie zniszczeń i szkód wyrządzonych realizacją nazistowskiej polityki „przestrzeni życiowej na Wschodzie”.
Wskazane wnioski i twierdzenia każą w sposób jednoznaczny przesądzić o niezbywalnym i nieprzedawnionym uprawnieniu Polski do żądania od Niemiec odszkodowań. Nie można tego uprawnienia traktować w inny sposób, bowiem nie byłoby to zgodne z normami prawa międzynarodowego i ogólną zasadą słuszności, a także generalnymi regułami odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę. Nawet przyjmując, że uchwała z 1953 roku ma wiążący charakter, co z uwagi na powyższe rozważania wydaje się niemożliwe do obronienia, to w świetle ogólnych norm sprawiedliwościowych nie może być tak, że prawo stanowione przełamuje wartości nadrzędne, jakimi są wspomniane wyżej prawo słuszności, jak również odpowiedzialność za wyrządzoną swym działaniem lub zaniechaniem szkodę.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/369779-uwagi-do-opinii-prawnej-w-sprawie-reparacji-wojennych?strona=2