Wydaje się nawet, że jako naród w dużej mierze jesteśmy zainteresowani stałym odkrywaniem piękna naszych dziejów i ludzi, którzy byli niezauważeni przez współczesność zagonioną celami, które miały wykluczać chęć rozpoznania dziedzictwa. W tym sensie jeśli uznamy, że podmiotem niepodległości jest przede wszystkim wspólnota narodowa i ona jest niepodległa, albo też jest pozbawiona tej cechy, to ewidentnie jesteśmy dziś bardziej niepodlegli, bo bardziej związani z naszym wielkim dziedzictwem
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Jan Żaryn, senator PiS.
wPolityce.pl: W jakim momencie, jeżeli chodzi o naszą niepodległość, znajdujemy się obecnie? Czy to jest pełna suwerenność naszego kraju, czy może jeszcze przez lata będziemy wychodzić z pozostałości po więzach komunizmu?
Prof. Jan Żaryn: To bardzo dobre i ciekawe pytanie. Widać w dłuższym dystansie odzyskiwanej po 1989 roku Rzeczypospolitej, że na pewno jesteśmy dzisiaj w innym miejscu, jeżeli chodzi o znaczenie i rozumienie pojęcia niepodległość, niż np. w latach 90. XX wieku. Bez wątpienia wydaje się, że jako Polacy jesteśmy coraz bardziej wspólnotą w tym sensie, że odzyskujemy pamięć o naszej rzeczywistej historii, którą traktujemy jako wyjątkowo godne dziedzictwo.
To znaczy, że stosunek do przeszłych pokoleń jest dzisiaj zupełnie inny?
Tak. Wydaje się nawet, że jako naród w dużej mierze jesteśmy zainteresowani stałym odkrywaniem piękna naszych dziejów i ludzi, którzy byli niezauważeni przez współczesność zagonioną celami, które miały wykluczać chęć rozpoznania dziedzictwa. W tym sensie jeśli uznamy, że podmiotem niepodległości jest przede wszystkim wspólnota narodowa i ona jest niepodległa, albo też jest pozbawiona tej cechy, to ewidentnie jesteśmy dziś bardziej niepodlegli, bo bardziej związani z naszym wielkim dziedzictwem. W nim z kolei wartością najbardziej żywą, za którą ludzie ginęli, jest wolność. W tym kontekście także jesteśmy coraz bardziej niepodlegli i coraz bardziej wolni.
Jak tę wolność należy dzisiaj rozumieć?
Nie w kategoriach wolnego wyboru, bo taki ma każda jednostka, ale w kategoriach praw, obowiązków i odpowiedzialności za budowanie tego, co nazywamy polską przestrzenią publiczną, czy polską rzeczywistością. Mam nadzieje, że taki jest i będzie coraz większy rozumiany skutek łączności z przeszłymi pokoleniami i rozumieniem wolności jako w dużej mierze definicji mieszczącej się w pięknym fragmencie hymnu narodowego „Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy”. Odwracając rzecz - my żyjemy i mamy w sobie dynamit wolności, który powoduje, że Polsce nic nie grozi. Jesteśmy za nią odpowiedzialni i z Ojczyzną, jako wartością, mocno związani. Stąd m.in. także przeżywanie z wyboru, a nie z przymusu różnych rocznic czy świat, które wzmacniają nas wewnętrznie w przekonaniu chęci służenia narodowi. I to w tym pojęciu wolności jako stanu, który jest nam dany, a o który często trzeba było się nieźle bić, żeby go mieć.
Jak ocenia Pan dzisiejszy stan ducha narodowego? Polacy powinni tworzyć wspólnotę, która łączy się ponad podziałami w przeżywaniu takich świat, jak 11 listopada, tymczasem przyjazd Donalda Tuska pokazał, że jest ona podzielona.
Rozdzieliłbym tutaj kwestie bieżące od spraw związanych z budowaniem wspólnoty. Na tym polega fenomen odzyskiwania pamięci, że my jako wspólnota mam nadzieje zaczynamy rozumieć, że długie trwanie narodu jest tym, co nas łączy i co trzeba pielęgnować. W zasadzie w tych kategoriach w PRL-u myślał tylko i wyłącznie Kościół Katolicki i prymas Stefan Wyszyński. On rozumiał, że wspólnota narodowa jest pewnym bytem, który był, jest i będzie. Fenomenem w polskiej tradycji jest z jednej strony katolicyzm, jako dominujące wyznanie i związany z tym katalog wartości, a z drugiej strony niezaprzeczająca temu otwartość jako pewna tradycja od I Rzeczypospolitej, która nota bene owocowała również licznymi konwersjami z innych wyznań na katolicyzm, będąc głębszym wprowadzaniem w polskość. Również wielu protestantów, czy Żydów pozostając przy swojej religii stawało się polskimi patriotami. W związku z tym polskość jest pewnym fenomenem, w którym żyliśmy, żyjemy i żyć będziemy. Trzeba to przemyśleć, przetworzyć na codzienność, która z sił politycznych dzisiaj jest najbliższa tej cesze i tym zadaniom, które wpisują się w obronę tego dziedzictwa.
Podobne dylematy były w czasach, kiedy odradzała się niepodległość?
Oczywiście. W moim pojęciu to jest dzisiaj PiS i ta propozycja łączenia różnych nurtów ideowych, które mają miejsce w tej partii. Znajdziemy tu ludzi o konserwatywnych poglądach, narodowych, takich jak ja, czy piłsudczykowskich, które niewątpliwie w PiS dominują. Ale równocześnie odnajdziemy tutaj ludzi o głębszej wrażliwości socjalistycznej (socjalizmu niepodległościowego), czy ludowej. Jest to jakaś propozycja kontynuacji licznych naszych wrażliwości polskich, które powstawały właśnie w przededniu odbudowania niepodległej w 1918 r. W związku z tym, jeżeli zaprasza się Polaków myślących inaczej do tego wspólnego dziedzictwa, to może jest to taka droga pt. konwersja zawsze jest mile widziana w tradycji polskiej. Konwersja w cudzysłowie, bo nie chodzi tylko o wyznanie, ale o pozytywne nastawienie do tego wspólnego dziedzictwa.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/366569-nasz-wywiad-prof-zaryn-jestesmy-dzisiaj-w-innym-miejscu-jezeli-chodzi-o-znaczenie-i-rozumienie-pojecia-niepodleglosc-niz-w-latach-90-xx-w
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.