23 października przypada 61. rocznica wybuchu Powstania Węgierskiego 1956 r. przeciwko Sowietom.
Na placu Blaha Lujza oczekiwaliśmy na wydrukowanie szesnastopunktowej rezolucji, kiedy rozeszła się pogłoska, że przy radiu giną młodzi ludzie. Przestała nas interesować rezolucja, pobiegliśmy pod gmach radia. Weszłam na dach domu piętrowego, tam było dwóch młodych chłopaków z „gitarą” („pepesza” - przyp. red.), nauczyli mnie jak ją obsługiwać i ładowałam im broń
— wspomina wybuch powstania Maria Wittner w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Do radia często przyjeżdżała karetka, powstańcy ją zatrzymali, okazało się, że była pełna broni. W ten sposób dowożono broń avoszom (ÁVH – Urząd Bezpieczeństwa Państwa – węgierska bezpieka, działała w latach 1945-1956). Kiedy po całonocnych walkach zajęliśmy radio, tam również była broń. Wybrałam dubeltówkę wzorowaną na broni z 1848 r., bo znałam się na obsłudze takiej broni
— dodaje węgierska bohaterka.
Byłam najmłodsza wśród skazanych, miałam 19 lat, Kasia 25, Toth Joska i Kote Soros Joska po 27. Być może dlatego zmienili mi karę w drugiej instancji na dożywocie. Do dziś nie wiem dlaczego zostałam przy życiu, nic za to nie zrobiłam. Wielokrotnie życzyłam sobie, aby mnie powieszono. Skazano mnie na życie, co jest dużo cięższym krzyżem niż gdyby wykonano na mnie wyrok śmierci
— wspomina pani Wittner.
Podkreśla, że nie można przebaczyć komunistycznych zbrodni.
Bo nigdy nie prosili o przebaczenie. Utopili 50 rocznicę rewolucji we krwi
— wskazuje uczestniczka powstania w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
CZYTAJ WIĘCEJ: Mária Wittner, węgierska bohaterka narodowa: „W Europie są dwa narody, które miały być wymazane z mapy: Węgrzy i Polacy”. WIDEO
„Siły porządku” szybko uległy rozproszeniu. Przywołana na pomoc armia węgierska szybko dołączyła do manifestantów. Nadejście wezwanych przez „moskwianina” Gerő tylko zaogniło wybuchową już sytuację. Rewolucja szybko stała się wojną o niepodległość
— wspomina Lajos Marton, generał dywizji Narodowej Gwardii Węgierskiej w powstaniu antykomunistycznym w 1956 r. w książce „Moje życie dla Ojczyzny!”.
Po krwawym stłumieniu powstania przez Sowiety z obawy przed represjami oko0ło 200 tysięcy Węgrów udało się na emigrację. Jednym z nich był Lajos Marton.
Człowiek przy zdrowych zmysłach nie uzna za zdrajcę Węgra, który w 1956 r. i we wcześniejszych latach walczył ze zbrodniczym komunizmem, który najechał jego kraj
— wspomina uczestnik węgierskiego powstania Lajos Marton w rozmowie z wPolityce.pl.
Jesienią 1956 roku na wieść o walkach Narodu Węgierskiego o wolność z Armią Czerwoną, Polacy, wśród nich szczególnie Wielkopolanie, pospieszyli Węgrom z pomocą m.in. ofiarując krew oraz przekazując pieniądze na zakup lekarstw, środków opatrunkowych i żywności.
ems/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/363627-61-rocznica-wybuchu-wegierskiego-powstania-bohaterka-rewolucji-1956-r-maria-wittner-nie-mozna-przebaczyc-komunistycznych-zbrodni-wideo