Największa odpowiedzialność za zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki spada na Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. To oni musieli być inicjatorami całej akcji - powiedział PAP historyk prof. Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
W ocenie prof. Polaka, bez ich zgody nikt w ministerstwie spraw wewnętrznych nie podjąłby takiej akcji. Historyk ubolewa, że ani Kiszczak, ani Jaruzelski nigdy nie stanęli w tej sprawie przed sądem.
To był w jakimś stopniu wynik „Okrągłego Stołu”, a raczej opacznego rozumienia tych porozumień przez niektórych polityków, którzy uważali, że oznaczają one immunitet dla ludzi, którzy popełnili zbrodnie, a zajmowali w PRL-u najważniejsze stanowiska w państwie. Należy nad tym ubolewać, że na tym świecie nie zostali ukarani za tę straszną zbrodnię, której dokonali
— podkreślił historyk. Nie wykluczył, że w sprawę zabójstwa ks. Popiełuszki mogły być również zaangażowane czynniki sowieckie.
W czwartek mija 33. rocznica zabójstwa duchownego. Ks. Popiełuszko został porwany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w Górsku, gdy wracał z Bydgoszczy do Warszawy. Dalej ostatnia droga kapłana wiodła przez Toruń, gdzie podjął próbę ucieczki z rąk oprawców. Następnie porywacze zawieźli go do Włocławka, gdzie zmaltretowanego zrzucili z tamy do Wisły. Rekonstrukcja ostatnich godzin życia kapelana „Solidarności” rodzi wiele wątpliwości.
Jeżeli chodzi o sam przebieg wydarzeń, to problemy się mnożą. Wiemy, że na pewno nie było tak, jak to ustalono na procesie i w trakcie śledztwa prowadzonego przez władze komunistyczne
— wskazał prof. Polak.
Przypomniał, że nadal nie są znane różne fakty związane z zabójstwem duchownego.
Wiemy, że tej samej nocy, gdy porwano księdza, na miejsce porwania pojechał toruński milicjant z psem do tropienia. Pojawił się on tam, gdzie stał porzucony samochód kapelana. Pies, gdy powąchał siedzenia, a raczej było logiczne, że Popiełuszko siedział po prawej stronie kierowcy, chwytał trop. Szedł ok. stu metrów do skrzyżowania z drogą prowadzącą do kościoła w Górsku. Potem jeszcze trzydzieści metrów tą drogą i tracił trop. Zabieg powtarzano trzykrotnie i trzykrotnie pies zachowywał się tak samo
— rekonstruował wydarzenia historyk.
Jego zdaniem oznacza to, że księdza gdzieś prowadzono - do innego samochodu, a ślad po nim urywa się tam, gdzie został w tym aucie umieszczony. Proces ws. śmierci Popiełuszki i niskie kary (później jeszcze skracane) dla oficerów MSW uznał za jawny wyraz niesprawiedliwości.
Prawdopodobnie było tak, że każdemu z milicjantów obiecano, że wyjdzie na wolność z więzienia po 3-4 latach. To wzmacnia tezę, że byli to ludzie, którzy odegrali rolę kozłów ofiarnych. Trudno powiedzieć, ale być może to nie oni zabili księdza, a jacyś inni funkcjonariusze. Nie oznacza to, że nie byli winni, gdyż brali udział w zbrodniczym spisku i porwaniu księdza. Być może samego aktu morderstwa i zakatowania księdza dokonał ktoś inny
— wyjaśnił.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Największa odpowiedzialność za zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki spada na Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. To oni musieli być inicjatorami całej akcji - powiedział PAP historyk prof. Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
W ocenie prof. Polaka, bez ich zgody nikt w ministerstwie spraw wewnętrznych nie podjąłby takiej akcji. Historyk ubolewa, że ani Kiszczak, ani Jaruzelski nigdy nie stanęli w tej sprawie przed sądem.
To był w jakimś stopniu wynik „Okrągłego Stołu”, a raczej opacznego rozumienia tych porozumień przez niektórych polityków, którzy uważali, że oznaczają one immunitet dla ludzi, którzy popełnili zbrodnie, a zajmowali w PRL-u najważniejsze stanowiska w państwie. Należy nad tym ubolewać, że na tym świecie nie zostali ukarani za tę straszną zbrodnię, której dokonali
— podkreślił historyk. Nie wykluczył, że w sprawę zabójstwa ks. Popiełuszki mogły być również zaangażowane czynniki sowieckie.
W czwartek mija 33. rocznica zabójstwa duchownego. Ks. Popiełuszko został porwany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w Górsku, gdy wracał z Bydgoszczy do Warszawy. Dalej ostatnia droga kapłana wiodła przez Toruń, gdzie podjął próbę ucieczki z rąk oprawców. Następnie porywacze zawieźli go do Włocławka, gdzie zmaltretowanego zrzucili z tamy do Wisły. Rekonstrukcja ostatnich godzin życia kapelana „Solidarności” rodzi wiele wątpliwości.
Jeżeli chodzi o sam przebieg wydarzeń, to problemy się mnożą. Wiemy, że na pewno nie było tak, jak to ustalono na procesie i w trakcie śledztwa prowadzonego przez władze komunistyczne
— wskazał prof. Polak.
Przypomniał, że nadal nie są znane różne fakty związane z zabójstwem duchownego.
Wiemy, że tej samej nocy, gdy porwano księdza, na miejsce porwania pojechał toruński milicjant z psem do tropienia. Pojawił się on tam, gdzie stał porzucony samochód kapelana. Pies, gdy powąchał siedzenia, a raczej było logiczne, że Popiełuszko siedział po prawej stronie kierowcy, chwytał trop. Szedł ok. stu metrów do skrzyżowania z drogą prowadzącą do kościoła w Górsku. Potem jeszcze trzydzieści metrów tą drogą i tracił trop. Zabieg powtarzano trzykrotnie i trzykrotnie pies zachowywał się tak samo
— rekonstruował wydarzenia historyk.
Jego zdaniem oznacza to, że księdza gdzieś prowadzono - do innego samochodu, a ślad po nim urywa się tam, gdzie został w tym aucie umieszczony. Proces ws. śmierci Popiełuszki i niskie kary (później jeszcze skracane) dla oficerów MSW uznał za jawny wyraz niesprawiedliwości.
Prawdopodobnie było tak, że każdemu z milicjantów obiecano, że wyjdzie na wolność z więzienia po 3-4 latach. To wzmacnia tezę, że byli to ludzie, którzy odegrali rolę kozłów ofiarnych. Trudno powiedzieć, ale być może to nie oni zabili księdza, a jacyś inni funkcjonariusze. Nie oznacza to, że nie byli winni, gdyż brali udział w zbrodniczym spisku i porwaniu księdza. Być może samego aktu morderstwa i zakatowania księdza dokonał ktoś inny
— wyjaśnił.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/363031-prof-polak-najwieksza-odpowiedzialnosc-za-zamordowanie-ks-jerzego-popieluszki-spada-na-wojciecha-jaruzelskiego-i-czeslawa-kiszczaka?strona=1