Dokumenty odnalezione w archiwach państwowych i kościelnych pozwalają odtworzyć przebieg zdarzeń dokładnie sprzed 33 lat, kiedy to 19 października 1984 roku został porwany i zamordowany ksiądz Jerzy Popiełuszko. Nie ma obecnie wiarygodnych dokumentów, które potwierdzałyby inną wersję tej zbrodni.
Po wyjeździe ks. Jerzego z Bydgoszczy, 19 października 1984, na trasie do Warszawy, samochód, którym jechał, zatrzymali trzej funkcjonariusze MSW, przebrani za milicjantów. Kierowca, Waldemar Chrostowski, jak wynika z jego zeznań przed prokuratorem, musiał się przesiąść się do wozu milicyjnego na rzekomą próbę trzeźwości, po czym został skuty kajdankami. Następnie doprowadzono go do wozu milicyjnego ks. Jerzego, który miał powiedzieć: „Panowie, co wy robicie!”. Wtedy został ogłuszony uderzeniem w głowę drewnianą pałką i wrzucony do bagażnika. Samochód napastników, wraz z uprowadzonymi, ruszył w stronę Torunia. W czasie jazdy Waldemarowi Chrostowskiemu udało się wyskoczyć z jadącego samochodu.
Jeśli natomiast chodzi o dalsze losy księdza Popiełuszki, na tym relacja Chrostowskiego się urywa. Reszta jest możliwa do odtworzenia jedynie z zeznań zabójców. Na tej podstawie ostatnią drogę ks. Popiełuszki odtworzył mec. Edward Wende, który jako adwokat - oskarżyciel posiłkowy rodziny i władz kościelnych - uczestniczył w procesie toruńskim i który znał akta sprawy. W jego opinii, z wyjaśnień oskarżonych, które się nawzajem uzupełniały , wynikało, że po wyskoczeniu Waldemara Chrostowskiego z samochodu, porywacze kontynuowali jazdę, ale nastąpiła awaria samochodu. „Gdy porywacze byli zajęci naprawą , księdzu Jerzemu udało się otworzyć od wewnątrz klapę bagażnika i wyskoczyć z samochodu. Zaczął biec w kierunku Wisły” - podkreślał mec. Wende. Oprawcy jednak dopadli go, i wiążąc mu nogi i ręce oraz kneblując usta i bijąc, znów włożyli go do bagażnika. Następnie, Grzegorz Piotrowski bił księdza drewnianą pałką „na oślep, gdzie popadło, oczywiście celując w głowę i pozbawiając przytomności”. Później, zatrzymali się ponownie w lesie, wyciągnęli księdza z bagażnika, „rzucili go na rozciągniętą płachtę i bili drewnianą pałką. Skrępowali go w tzw. Kabłąk. Polegało to na tym, że podkurczono mu do tyłu nogi, związano je i tym samym sznurem związano ręce, a następnie formując pętlę założono ją na szyję księdza. Każda próba wyprostowania nóg powodowała zaciskanie się pętli na szyi”. Potem przywiązano do niego przygotowany wcześniej worek z kamieniami. Zmaltretowanego księdza Jerzego Popiełuszkę oprawcy zawieźli ostatecznie na tamę koło Włocławka i zrzucili go do Wisły z wysokości kilkunastu metrów.
Oczywiste jest, że nie wszystko wiadomo na ten temat i że nie zostali wykryci mocodawcy tej zbrodni. Na chwilę obecną nie ma jednak dokumentów, które przyjętą wersję by podważały. Czy w dotarciu do pełnej prawdy na ten temat pomoże toczące się śledztwo w IPN czy może komisja śledcza w Sejmie, którą zamierza powołać poseł Tomasz Rzymkowski - tego nie wiadomo. Póki co jednak, można stwierdzić, że 19 października jest datą męczeńskiej śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. Stąd w ten właśnie dzień przypadają liturgiczne obchody tej rocznicy - w tym roku trzydziestej trzeciej.
-
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać najnowszy numer tygodnika „Sieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/362902-jest-wiarygodna-wersja-zbrodni-na-ks-popieluszce