Po uroczystościach związanych z 70. rocznicą urodzin ks. Popiełuszki naszły mnie smutne myśli.
Napełniona pozytywną energią zaczęłam się zastanawiać: co by się stało z nim dziś, gdyby zasadzka się nie udała? Gdyby był wśród nas? Jak potoczyłyby się jego losy? Czy byłby na świeczniku? Może zostałby proboszczem parafii w wielkim mieście i głosił swoje kazania mówiące, że otrzymaliśmy wolność, że wstaliśmy z kolan? A może przypominałyby nam, że trzeba walczyć o to każdego dnia?
Czy byłby otoczony gronem ludzi pamiętających, co zrobił dla odzyskania wolności? Czy może zostałby zastąpiony, tak jak panią Anię Walentynowicz zamieniono na tramwajarkę? Tak jak zapomniano o tych działaczach, którzy „Solidarności” poświęcali swoje zdrowie jako aresztowani. A teraz tkwią zapomniani na malusieńkich emeryturach. Niektórzy nie dożyli dobrej zmiany. Czy może podzieliłby los ks. Antoniego Łassy z Konina, który wzorował się na ks. Jerzym i wspaniale działał w tamtych czasach, a potem odchodził w zapomnieniu, chorobie i nędzy? A może byłby podmieniony na ks. Lemańskiego?
Oczywiście ks. Jerzy miałby wielki skarb – życie. Na pewno otoczony byłby grupą przyjaciół. Boleśnie myślę, że być może nie byłby dowartościowany. To jego męczeńska i tragiczna śmierć wyniosły go do stanu błogosławionego. Teraz z zakamarków zapomnienia wyciąga się ludzi, którzy walczyli o wolność, i ich odznacza. Tyle lat byli na uboczu – niedostrzegani i wyśmiewani. Chciano ich zdusić, zdławić, opluć i niesłusznie oskarżyć. Okazuje się, że istnieją nie tylko ci sztandarowi, jak ten, który zdradził najbardziej, ze znaczkiem Matki Boskiej w klapie. Stąd moje smutne myśli, ale z nadejściem dobrej zmiany i ze zmianami w naszej ojczyźnie myślę, że będziemy się modlić do św. ks. Popiełuszki. Dla mnie już jest święty.
Felieton ukazał się na łamach tygodnika „Sieci” - serdecznie polecamy najnowsze wydanie:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/361230-co-by-sie-stalo-z-ksiedzem-jerzym-gdyby-zasadzka-esbekow-sie-nie-udala-kilka-refleksji