Kapitan Carlos Borges, będący potomkiem Władysława III zwanego też Warneńczykiem, mieszka na Azorach. Do jego odnalezienia przyczynił się mieszkający w Chicago kapitan Andrzej Piotrowski.
O królu Władysławie zamieszkującym na portugalskiej wyspie Maderze dowiedziałem się przed laty w Funchal, od dyrektora biura Radia Wolna Europa w Londynie doktora Leopolda Kielanowskiego. Poświęcił tej sprawie Kielanowski kilka audycji radiowych RWE, zanim ostatecznie ukazała się w Londynie w roku 1991 jego książka zatytułowana Odyseja Władysława Warneńczyka. Książka nigdy nie wydana w Polsce, choć wydana także po śmierci autora w języku portugalskim. Pisał o tym krakowski pisarz Zbigniew Swięch w książce Klątwy, Mikroby i Uczeni, ale badacze historii w niezrozumiały sposób i tę książkę przemilczeli. Sprawa ta zapoczątkowana przez Kielanowskiego nie dawała spokoju do czasu, kiedy przed paru laty światowej sławy mieszkający w Chicago założyciel Karaibskiej Republiki Żeglarskiej kapitan Andrzej Piotrowski nie powiedział mi, że będąc jachtem na Azorach spotkał się z kapitanem Carlosem Borgesem będącym potomkiem króla Władysława III, którego obraz z XV wieku zatytułowany Encontro de S. Joaquim e Santa Ana junto da Porta Dourada znajduje się w Museu de Arte Sacra do Funchal na Maderze.
O tym, że potomkowie polskiego króla, który rzekomo zginął w bitwie pod Warną w roku 1444, przenieśli się z Madery na Azory, wiedziałem od Leopolda Kielanowskiego. Potem zelektryzował świat - wiadomość powtórzyły agencje prasowe od Nowego Jorku po Moskwę - artykuł “The Daily Telegraph” z 28 listopada 2010 roku dostępny do dziś w internecie, a dotyczący książki jaka wydana została w Hiszpanii: Colon. Historia Nunca Contada. Jej autorem był mieszkający w Północnej Karolinie, ale urodzony na Azorach, amerykański pisarz Manuel Rosa. Nie zastanawiając się wsiadłem w samochód i ruszyłem do Północnej Karoliny. Przed paru laty książka Manuela ukazała się w Polsce nakładem poznańskiego wydawnictwa REBIS. Byłem autorem jej przedmowy.
Nie jednak rewelacje Manuela Rosy były dla mnie ważne, ale to, co przed laty przekazał Kielanowski. Kiedy spotkałem kapitana Andrzeja Piotrowskiego nie miałem wątpliwości, że muszę pojechać na Azory. Stało się to w czerwcu tegoż roku. Punktem zwrotnym było spotkanie z kapitanem Carlosem Borgesem, który przyjechał z Terceiry do Ponta Delgada, żeby się ze mną spotkać. Odebrałem go z lotniska imienia Jana Pawła II-go i prosto stamtąd ruszyliśmy do archiwów uniwersyteckich, gdzie poczęto znosić nam pożółkłe sterty dokumentów odsłaniających przeszłość rodu Borgesów. Z Madery na Azory przewędrowali w XVIII wieku. Przodkowie Carlosa byli, podobnie jak i on, prawie wszyscy bez wyjątku kapitanami. W XIX wieku przede wszystkim statków wielorybniczych. Kapitan Carlos Borges jest postacią twardo chodzącą po gruncie faktów. Sceptyczny wobec wielu ustaleń Manuela Rosy, stał się żywą zagadką dla kogoś takiego jak ja, który zajmuje się tą historią od blisko 40 lat.
Kopie dokumentów pisanych w staroportugalskim, które przywiozłem z Azorów, odesłane teraz będą do Brazylii do mego przyjaciela, tłumacza poezji Fernando Pessoa na polski i profesora literatury porównawczej, Henryka Siewierskiego. Materiał genetyczny na który czekam od Carlosa, odesłany będzie do przyjaciółki z Pensylwanii, pani profesor, która jest specjalistką w sprawach DNA. Wszystko to zabierze sporo czasu, ale przypuszczalnie sprawa, która w roku 2012 sygnalizowana była przez serwis PAP poświęcony polskiej nauce, znajdzie odpowiedź. Odpowiedź, którą jako życzenie składam sam sobie na 65-te urodziny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/352393-kapitan-carlos-borges-bedacy-potomkiem-wladyslawa-iii-zwanego-tez-warnenczykiem-mieszka-na-azorach