Tramwaje w Gdańsku noszą imiona postaci zasłużonych dla miasta. Do ich grona dołączyła jednak osoba wybitnie kontrowersyjna. Biochemik Adolf Friedrich Johann Butenandt współpracował bowiem z hitlerowcami.
W maju stało się znów głośno o Pawle Adamowiczu, który zasłynął tym, że zaczął odtwarzać granicę Wolnego Miasta Gdańska. W miejsce słupów granicznych z czasów przedwojennych kładł kamienie graniczne. Nawet jedno z rond nazwał jego imieniem. Widać na tym nie poprzestał. Upamiętnianie w ten sposób Butenandta oburzyło posła PiS Arkadiusza Czartoryskiego.
Mieszkał w Gdańsku i prowadził badania nad kobiecymi hormonami płciowymi, ale 11 listopada 1933 roku podpisał słynną przysięgę niemieckich profesorów o wierność Adolfowi Hitlerowi i państwu narodowo-socjalistycznemu. 1 maja 1936 roku wstąpił do NSDAP i uzyskiwał fundusze z III Rzeszy na badania szczególnie o znaczeniu wojennym oraz został kierownikiem instytutu, który działał na rzecz przemysłu zbrojeniowego
—przypomina w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Arkadiusz Czartoryski.
Mało tego wielu, oskarżało go jeszcze po jego śmierci (zmarł w Monachium w 1995 roku) o udział w doświadczeniach prowadzonych przez doktora Mengele w Oświęcimiu na więźniach.
I on jest patronem tramwaju w Gdańsku? To, że był w Gdańsku profesorem i wykładowcą to jedna rzecz, ale ewidentnie był hitlerowcem. Nie każdy Niemiec przed II wojną światową był członkiem NSDAP. Poza tym wstąpienie do NSDAP w 1933 roku nie było przymusowe, tylko na ochotnika. W Gdańsku to jednak lekceważą, uważają, że jego zasługi dla nauki przedwojennej Gdańska są wyższe, niż jego członkostwo w NSDAP
—dodaje wyraźnie zbulwersowany Czartoryski.
Poseł wskazuje, że przynależność, praca i kierowanie instytutem na rzecz przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy dyskredytuje go.
To skandal, że w Gdańsku, tak doświadczonym mieście, od którego zaczęła się II wojna światowa, mogą nazwać tramwaj takim imieniem
—kwituje Czartoryski.
Podobnego zdania jest prof. Piotr Niwiński z gdańskiego IPN.
Sam Gdańsk i sam Adamowicz wymyślają coś, co będzie polityką antypatriotyczną. Kiedy prezydent Andrzej Duda, a wcześniej śp. prezydent Lech Kaczyński, prowadzi politykę pro patriotyczną, to tu ma być coś dokładnie na odwrót
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Niwiński.
Jego zdaniem polityka Adamowicza idzie w kierunku sięgania do niepolskich korzeni Gdańska. Stąd chęć upamiętniania Wolnego Miasta Gdańska. Profesor tłumaczy, że początkowo patronami gdańskich tramwajów miały być wybitne osobistości miasta, lecz obecnie idzie to w kierunku upamiętniania Niemców.
Co prawda początkowo mieli to być ludzie, którzy mają jakieś polskie korzenie, jak Heweliusz, ale potem poszło to w kierunku upamiętnienia Niemców, którzy tutaj w Gdańsku rzeczywiście byli jakimiś bardziej, bądź mniej, wybitnymi ludźmi. Mamy już ławeczkę Güntera Grasaa, ulice, niedługo chyba będzie dzielnica jego imienia, a jakby nie było też był SS-manem
—podnosi profesor Niwiński.
Naukowiec przypomina, że również prezydent Sopotu w ostatnim czasie odrestaurował starą granicę Wolnego Miasta Gdańska, nawet na otwarciu była budka wartownicza i szlaban oraz jego symbole.
Wyraźnie dąży się do tego, żeby pokazać, iż bohaterowie są różni, że jest wielorakość i nie można tylko i wyłącznie opierać się na Polakach, że już dosyć tego patriotyzmu. W tym kierunku to idzie. Lokalne środowiska nie zainteresowały się poważniej tym problemem, bo po kilkudniowej burzy w szklance wody emocje opadły i po Gdańsku niestety jeździ tramwaj imienia Adolfa Butenandta
—kwituje prof. Piotr Niwiński.
pc
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/352354-nasz-news-prezydent-gdanska-upamietnia-w-miescie-hitlerowcow-jeden-z-tramwajow-nosi-imie-adolfa-butenandta