Mamy dzisiaj Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. To bardzo ważna data, bo wspominamy naszych Rodaków, którzy w 1943 roku padli ofiarą czystki. Nie można inaczej tego nazwać. Z szacunku dla ofiar i rodzin, które przez lata upominają się o właściwie określenie dla rzezi.
CZYTAJ TAKŻE: Dziś Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. Rok temu Sejm przyjął uchwałę upamiętniającą ofiary rzezi wołyńskiej
Znamy historię rodziny kompozytora Krzesimira Dębskiego. Opisywano ją w gazetach i książkach. Poetycko i prawdziwie opowiedzieli ją Tadeusz Arciuch i Maciej Wojciechowski w filmie „Było sobie miasteczko”. To historia Kisielina, miasteczka na Wołyniu, które stało się celem ukraińskich nacjonalistów. Ruiny kościoła, na który napadnięto, w którym zamordowano Polaków do dzisiaj straszą. Jeden z zespołów ukraińskich, dla których Stepan Bandera jest bohaterem nakręcił tam nawet teledysk.
W Kisielinie podczas rzezi zamordowano dziadków Dębskiego, z życiem uszli jego rodzice. Rodzinne losy odcisnęły się piętnem na kolejnych pokoleniach i nic w tym dziwnego. To trauma, którą ciężko przepracować. Krzesimir Dębski radzi sobie z tym na swój sposób. Opowiada o tym m. in. w książce „Nic nie jest w porządku”.
Gorąco polecam tę książkę, bo od samego tytułu po ostatnie karty dobrze oddaje stan ducha człowieka, który już dawno nie myśli o zemście (a miewał takie momenty), a stara się zrozumieć, czym kierują się współcześni Ukraińcy sławiąc osoby, które w 1943 roku dokonywały mordów na swoich sąsiadach - Polakach. Dlaczego dziś następuje kompletne odwrócenie sytuacji, w ich opowieściach to napastnicy stają się ofiarami, a bestialskie mordy są tłumaczone koniecznością samoobrony. Co za bzdura. Niestety, nasi bracia zza wschodniej granicy (wciąż ciepło o nich myślę, mimo kompletnej niezgody na czczenie banderyzmu) mają bardzo wybiórczą pamięć historyczną. Gdy w dyskusji dochodzi do kwestii spornych, dla nas oczywistych, tracą pamięć, albo zwyczajnie kłamią. I trudno tę spiralę zatrzymać, bo jedno kłamstwo rodzi kolejne.
Krzesimir Dębski w ostatnim rozdziale wspomnianej książki wyjątkowo obrazowo tłumaczy dlaczego według niego „nic nie jest w porządku”. I w sprawach drobnych i zasadniczych. Przytacza np. historię z 2006 roku, gdy zwiedzając Lwów usłyszał od przewodnika, że znana polska piosenka „Dumka na dwa serca” to w rzeczywistości ukradziona przez „jakiegoś Polaka” ukraińska melodia ludowa. Zainteresował się, gdyż to on jest tym „jakimś Polakiem”. Nie był w stanie wytłumaczyć, że sam dumkę skomponował. Przewodnik natychmiast powołał się na opracowania muzykologa z Kijowa, ten jednak z kompozytorem już dyskutować nie chciał. Historia o plagiacie, o kradzieży, której dopuścił się zły Polak na szkodę narodu ukraińskiego wciąż obowiązuje…
Na takich detalach (bo to przecież naprawdę nieistotna sprawa dla całości naszych realcji) Ukraińcy budują swoją tożsamość. Tak odwracają sytuację. Takich używają mechanizmów, by wyprzeć prawdę o czystce, jakiej dokonali na Polakach. Nie można tego, co stało się na Wołyniu i w czterech innych kresowych województwach nazwać inaczej niż ludobójstwem.
Polski minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w wywiadzie dla tygodnika „wSieci” jasno wyraził stanowisko strony polskiej: „Z Banderą do Europy nie wejdziecie”.
CZYTAJ TAKŻE: Waszczykowski dla „wSieci” o stosunkach polsko-ukraińskich: Nasz przekaz jest bardzo jasny: z Banderą do Europy nie wejdziecie
Chwała ministrowi za te słowa, które wywołały reakcję Kijowa. Na „dywanik” został wezwany ambasador Jan Piekło (o nim jeszcze za chwilę), który usłyszał, że Ukraina takiego języka nie toleruje. Po tej reakcji widać, że naprawdę „nic nie jest w porządku”. I chyba długo nie będzie.
W tym miejscu warto wrócić do sprawy ambasadora Piekło. To jakaś koszmarna niekonsekwencja ministra Waszczykowskiego. Na takie stanowisko wyznaczył człowieka, który jeszcze w 2013 roku mówił, że uchwała nazywająca UPA organizacją zbrodniczą mogłaby „wywołać konflikt” z mieszkańcami zachodniej Ukrainy. O powstającym wtedy filmie Wojciech Smarzowskiego „Wołyń” mówił, że „jest nie na czasie, bo nie sprzyja pojednaniu dwóch narodów”. O jakim pojednaniu mówił, jeśli nie o takim, które opiera się na prawdzie? Czyim ambasadorem jest więc Jan Piekło? Ojciec Krzesimira Dębskiego do końca życia szukał miejsca, gdzie pochowano jego rodziców zamordowanych przez Ukraińców. Nikt mu w tym nie pomagał, a przeszkód było co niemiara. Bo to rozgrzebywanie historii, którą Kijów chciałby odepchnąć w niepamięć. Młode państwo nie ma na tyle siły, by przyznać, że walczący o niepodległość „upowcy” mają także ciemne oblicze. Są zbrodniarzami i tak to należy nazwać. Dzisiaj również polski IPN ma problemy z poszukiwaniami za wschodnią granicą choćby żołnierzy, którzy zginęli tam w 1939 roku. Dlatego, że polskie państwo w końcu rozebrało łuk tryumfalny na cześć UPA w Hruszowicach niedaleko Przemyśla. Jak mówił mi niedawno prof. Krzysztof Szwagrzyk, Ukraińcy „przyjęli to niemalże jak wypowiedzenie wojny”. Mamy pomnik odbudować i ukarać sprawców, inaczej zgody na prace poszukiwawcze na Kresach nie będzie. Jeśli ktoś nakazuje nam w Polsce czcić morderców Polaków, to naprawdę „nic nie jest w porządku”.
CZYTAJ TAKŻE: Nie można ulec ukraińskiemu szantażowi. Potomkowie morderców z UPA blokują prace poszukiwawcze na Kresach
Jako Polacy mamy do Ukraińców słabość, bo to jednak sąsiedzi. Coraz więcej jest ich u nas, to naturalny ruch migracyjny. Jeśli nie „weźmiemy” ich do swojej części Europy, „weźmie” ich do siebie Putin. Ukraina jest nam niezbędna gospodarczo, ale także ze względów bezpieczeństwa dobrze ten przedrosyjski bufor mieć po swojej stronie. Jednak „nasza Europa” opiera się na pewnych zasadach, z których nie możemy i nie chcemy rezygnować. Kolejny ruch należy do naszych ukraińskich braci. Czekam na niego z niepokojem, ale także z nadzieją, że w końcu między nami będzie dobrze. Nie liczę na płomienną przyjaźń, wystarczy, że będzie po prostu „w porządku”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/348300-prawda-o-wolyniu-jest-dla-ukraincow-nie-do-przelkniecia-nic-nie-jest-w-porzadku-czytajcie-krzesimira-debskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.