Witalij Portnikow to bardzo znany ukraiński politolog i publicysta o orientacji zdecydowanie liberalnej i prozachodniej. Bardzo jednoznacznie i kategorycznie popierający wszelkie działania Kijowa, wzmacniające rzeczywistą samodzielność Ukrainy i rozrywające ekonomiczne, a także kulturowe więzy łączące ją z Rosją. Przy tym, co warte podkreślenia, z pochodzenia Żyd, i to rosyjskojęzyczny – pisze przede wszystkim w tym właśnie języku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Aleja Szuchewycza. Minął czas, kiedy Ukrainę trzeba było jakoś specjalnie rozpieszczać
Często bywający w naszym kraju i uczestniczy w rozmaitych formach ukraińsko-polskiego dialogu. Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa, powołanego przez resorty spraw zagranicznych obu państw. Choć nie jest historykiem, to zarazem z całą pewnością nie jest więc ignorantem w fundamentalnych a dzielących Polaków i Ukraińców kwestiach.
I otóż tenże Portnikow udzielił wypowiedzi dziennikarzowi „Rzeczpospolitej”, piszącemu artykuł na temat nadania jednej z ulic w Kijowie nazwy Romana Szuchewycza – komendanta głównego UPA. Ta decyzja została skrytykowana przez wiele polskich mediów i wielu Polaków, w tym tych, zaangażowanych we wspieranie Ukrainy. Na co Portnikow, według „Rzeczpospolitej”, odpowiedział tak:
Ukraina prowadzi wojnę z Rosją w Donbasie. Prowadzimy tę wojnę samodzielnie, Polska i inne kraje Unii Europejskiej w tej wojnie nie biorą udziału. Oczywiste jest to, że w kraju walczącym ludzie poszukują symboli oporu zbrojnego. W ukraińskiej historii jest ich niewiele. Mówienie o tym, że Szuchewycz odpowiada za masowe mordy Polaków, jest wyłącznie opinią poszczególnych polskich polityków i historyków.
O ile pierwsze cztery zadania tego cytatu są dość oczywiste, o tyle zdanie ostatnie jest nieprawdziwe ewidentnie. O ile w 1943 roku Szuchewycz zapewne nie wydał rozkazu eksterminacji Polaków na Wołyniu (a w każdym razie nie da się tego udowodnić, choć z całą pewnością post factum tę rozpoczętą przez lokalne dowództwo UPA eksterminację pochwalał i sprzeciwiał się, skutecznie, tym Ukraińcom którzy postulowali by się w jakiejś formie od tej zbrodni zdystansować), o tyle jest całkowicie oczywiste, że w roku 1944 wydał jednoznaczne polecenie przeprowadzenia podobnej zbrodniczej operacji w Galicji Wschodniej. I to nie jest przedmiotem dyskusji; zachowały się podpisane przez niego rozkazy.
Czy Portnikow mógł o tym nie słyszeć?
Zapytany o tę swoja wypowiedź na Facebooku, sugeruje, że dziennikarz „Rzeczpospolitej” wyostrzył ją. Że, jak pisze w naszym języku „to reporter powiedział, że jest to pozycja polskich polityków i historyków. Ja powiedziałem, że ukraińscy politycy i historycy są w stanie myśleć inaczej i oczywiste znaczenie dialogu”. Co ma znaczyć kluczowy fragment „ukraińscy politycy i historycy są w stanie myśleć inaczej” – trudno powiedzieć. Ale ponieważ – raz jeszcze – bezpośrednia odpowiedzialność Szuchewycza przynajmniej za masowe mordy w Galicji jest absolutnie bezdyskusyjna, to nawet powiedzenie że są tacy ukraińscy politycy i historycy, którzy myślą inaczej, jeśli nie towarzyszy mu jednoznaczne zastrzeżenie, że prawda w tej sprawie jest oczywista, balansuje moim zdaniem na granicy negacjonizmu.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Witalij Portnikow to bardzo znany ukraiński politolog i publicysta o orientacji zdecydowanie liberalnej i prozachodniej. Bardzo jednoznacznie i kategorycznie popierający wszelkie działania Kijowa, wzmacniające rzeczywistą samodzielność Ukrainy i rozrywające ekonomiczne, a także kulturowe więzy łączące ją z Rosją. Przy tym, co warte podkreślenia, z pochodzenia Żyd, i to rosyjskojęzyczny – pisze przede wszystkim w tym właśnie języku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Aleja Szuchewycza. Minął czas, kiedy Ukrainę trzeba było jakoś specjalnie rozpieszczać
Często bywający w naszym kraju i uczestniczy w rozmaitych formach ukraińsko-polskiego dialogu. Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa, powołanego przez resorty spraw zagranicznych obu państw. Choć nie jest historykiem, to zarazem z całą pewnością nie jest więc ignorantem w fundamentalnych a dzielących Polaków i Ukraińców kwestiach.
I otóż tenże Portnikow udzielił wypowiedzi dziennikarzowi „Rzeczpospolitej”, piszącemu artykuł na temat nadania jednej z ulic w Kijowie nazwy Romana Szuchewycza – komendanta głównego UPA. Ta decyzja została skrytykowana przez wiele polskich mediów i wielu Polaków, w tym tych, zaangażowanych we wspieranie Ukrainy. Na co Portnikow, według „Rzeczpospolitej”, odpowiedział tak:
Ukraina prowadzi wojnę z Rosją w Donbasie. Prowadzimy tę wojnę samodzielnie, Polska i inne kraje Unii Europejskiej w tej wojnie nie biorą udziału. Oczywiste jest to, że w kraju walczącym ludzie poszukują symboli oporu zbrojnego. W ukraińskiej historii jest ich niewiele. Mówienie o tym, że Szuchewycz odpowiada za masowe mordy Polaków, jest wyłącznie opinią poszczególnych polskich polityków i historyków.
O ile pierwsze cztery zadania tego cytatu są dość oczywiste, o tyle zdanie ostatnie jest nieprawdziwe ewidentnie. O ile w 1943 roku Szuchewycz zapewne nie wydał rozkazu eksterminacji Polaków na Wołyniu (a w każdym razie nie da się tego udowodnić, choć z całą pewnością post factum tę rozpoczętą przez lokalne dowództwo UPA eksterminację pochwalał i sprzeciwiał się, skutecznie, tym Ukraińcom którzy postulowali by się w jakiejś formie od tej zbrodni zdystansować), o tyle jest całkowicie oczywiste, że w roku 1944 wydał jednoznaczne polecenie przeprowadzenia podobnej zbrodniczej operacji w Galicji Wschodniej. I to nie jest przedmiotem dyskusji; zachowały się podpisane przez niego rozkazy.
Czy Portnikow mógł o tym nie słyszeć?
Zapytany o tę swoja wypowiedź na Facebooku, sugeruje, że dziennikarz „Rzeczpospolitej” wyostrzył ją. Że, jak pisze w naszym języku „to reporter powiedział, że jest to pozycja polskich polityków i historyków. Ja powiedziałem, że ukraińscy politycy i historycy są w stanie myśleć inaczej i oczywiste znaczenie dialogu”. Co ma znaczyć kluczowy fragment „ukraińscy politycy i historycy są w stanie myśleć inaczej” – trudno powiedzieć. Ale ponieważ – raz jeszcze – bezpośrednia odpowiedzialność Szuchewycza przynajmniej za masowe mordy w Galicji jest absolutnie bezdyskusyjna, to nawet powiedzenie że są tacy ukraińscy politycy i historycy, którzy myślą inaczej, jeśli nie towarzyszy mu jednoznaczne zastrzeżenie, że prawda w tej sprawie jest oczywista, balansuje moim zdaniem na granicy negacjonizmu.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/343089-prawda-jako-ofiara-narodowej-integracji-ukrainy-jeszcze-o-kijowskiej-alei-szuchewycza