PAP: Jak daleko sięgają konsekwencje wydarzeń z 4 czerwca? Czy zwycięstwo SLD w 1993 r. i Aleksandra Kwaśniewskiego dwa lata później również mogą być traktowane jako skutek obalenia rządu Jana Olszewskiego?
Prof. Wojciech Roszkowski: Głównym skutkiem nocy 4 czerwca 1992 r. było nie tylko usunięcie rządu Jana Olszewskiego i powstanie nowej koalicji z Pawlakiem na czele, ale przede wszystkim zaniechanie lustracji. Na tamtej liście znalazł się prezydent, marszałek sejmu i różne inne ważne postacie. Dla szerokich kręgów Polaków brzmiało to jak jakiś horror. Ludzie powątpiewali czy jest to w ogóle możliwe, aby dawne służby sięgały tak daleko i wysoko.
Dla tych, którzy wiedzieli jak sprawy mają się naprawdę, była to sytuacja tragiczna, ponieważ nie mogli przekonać szerokich kręgów społeczeństwa do tego, że tak właśnie jest. Ostatecznym dowodem, że jest to niewiarygodne dla dużej części społeczeństwa były wybory z 1993 r., w których postkomuniści wrócili do władzy. Oczywiście ten sukces SLD i PSL był również związany z tym, że ugrupowania krytyczne wobec kierunku zmian poszły do wyborów bardzo rozbite. 35 procent oddanych głosów zostało zmarnowanych. Wynik wyborczy, który dawał koalicji SLD-PSL władzę nie był zbyt reprezentatywny dla nastrojów społecznych, ponieważ przepadło 35 procent głosów osób, które były niezadowolone ze zmian. Był to efekt nowej ordynacji wyborczej. Zwycięstwo postkomunistów było trochę ponad stan, ale było legalne. Nowy rząd mógł więc petryfikować cały nowy układ. Zwycięstwo Kwaśniewskiego w 1995 r. było kolejnym krokiem w tym procesie petryfikacji układu powstałego w 1989 r.
PAP: Na ile podziały widoczne tak mocno 4 czerwca 1992 r. determinują obecne konflikty na polskiej scenie politycznej?
Prof. Wojciech Roszkowski: Ten podział na siły nowego establishmentu i ugrupowań niezadowolonych z tamtej sytuacji uzewnętrznił się 4 czerwca 1992 r. Wówczas jednak w polskim społeczeństwie nie było dostatecznego zaufania do przekazu ugrupowań krytycznych wobec kierunków zmian. Te ugrupowania były podzielone i walczyły ze sobą. Sztandarowym przykładem jest tu tzw. Konwent św. Katarzyny przed wyborami prezydenckimi z 1995 r., który pokazywał niezdolność tych drobnych ugrupowań, krytycznych wobec ówczesnej sytuacji do zawiązania porozumienia.
Właściwie dopiero po wielu latach, około 2001 r. scena polityczna zaczęła krystalizować się na nowo. Wówczas SLD ponownie wygrało wybory, ale dość szybko straciło legitymację wyborczą. Przyczyną była niezwykła seria afer, i mimo, że SLD i PSL wprowadziły Polskę do Unii Europejskiej to ich poparcie w 2004 r. było już na skraju progu wyborczego. Szczególnie mocno wstrząsnęła nimi afera Rywina. Ta sytuacja wyłoniła dwie nowe siły, czyli Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość.
PO w latach 2003-2004 robiła wrażenie krytycznej wobec kierunku zmian. Nazywali siebie konserwatystami i mieli program dość zbliżony do PiS. Były to partie zbliżone do siebie w krytyce systemu postkomunistycznego, ale dość szybko okazało się, że brak porozumienia między tymi partiami i początek „wojny polsko-polskiej” miał głębokie korzenie, ponieważ w Platformie do głosu doszły siły związane ze status quo i wywodzące się nie tyle z Solidarności i ugrupowań młodzieżowych takich jak Niezależne Zrzeszenie Studentów, ale osoby związane z establishmentem. Rok 2007 był restauracją układu rządzącego po Okrągłym Stole.
wkt/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
PAP: Jak daleko sięgają konsekwencje wydarzeń z 4 czerwca? Czy zwycięstwo SLD w 1993 r. i Aleksandra Kwaśniewskiego dwa lata później również mogą być traktowane jako skutek obalenia rządu Jana Olszewskiego?
Prof. Wojciech Roszkowski: Głównym skutkiem nocy 4 czerwca 1992 r. było nie tylko usunięcie rządu Jana Olszewskiego i powstanie nowej koalicji z Pawlakiem na czele, ale przede wszystkim zaniechanie lustracji. Na tamtej liście znalazł się prezydent, marszałek sejmu i różne inne ważne postacie. Dla szerokich kręgów Polaków brzmiało to jak jakiś horror. Ludzie powątpiewali czy jest to w ogóle możliwe, aby dawne służby sięgały tak daleko i wysoko.
Dla tych, którzy wiedzieli jak sprawy mają się naprawdę, była to sytuacja tragiczna, ponieważ nie mogli przekonać szerokich kręgów społeczeństwa do tego, że tak właśnie jest. Ostatecznym dowodem, że jest to niewiarygodne dla dużej części społeczeństwa były wybory z 1993 r., w których postkomuniści wrócili do władzy. Oczywiście ten sukces SLD i PSL był również związany z tym, że ugrupowania krytyczne wobec kierunku zmian poszły do wyborów bardzo rozbite. 35 procent oddanych głosów zostało zmarnowanych. Wynik wyborczy, który dawał koalicji SLD-PSL władzę nie był zbyt reprezentatywny dla nastrojów społecznych, ponieważ przepadło 35 procent głosów osób, które były niezadowolone ze zmian. Był to efekt nowej ordynacji wyborczej. Zwycięstwo postkomunistów było trochę ponad stan, ale było legalne. Nowy rząd mógł więc petryfikować cały nowy układ. Zwycięstwo Kwaśniewskiego w 1995 r. było kolejnym krokiem w tym procesie petryfikacji układu powstałego w 1989 r.
PAP: Na ile podziały widoczne tak mocno 4 czerwca 1992 r. determinują obecne konflikty na polskiej scenie politycznej?
Prof. Wojciech Roszkowski: Ten podział na siły nowego establishmentu i ugrupowań niezadowolonych z tamtej sytuacji uzewnętrznił się 4 czerwca 1992 r. Wówczas jednak w polskim społeczeństwie nie było dostatecznego zaufania do przekazu ugrupowań krytycznych wobec kierunków zmian. Te ugrupowania były podzielone i walczyły ze sobą. Sztandarowym przykładem jest tu tzw. Konwent św. Katarzyny przed wyborami prezydenckimi z 1995 r., który pokazywał niezdolność tych drobnych ugrupowań, krytycznych wobec ówczesnej sytuacji do zawiązania porozumienia.
Właściwie dopiero po wielu latach, około 2001 r. scena polityczna zaczęła krystalizować się na nowo. Wówczas SLD ponownie wygrało wybory, ale dość szybko straciło legitymację wyborczą. Przyczyną była niezwykła seria afer, i mimo, że SLD i PSL wprowadziły Polskę do Unii Europejskiej to ich poparcie w 2004 r. było już na skraju progu wyborczego. Szczególnie mocno wstrząsnęła nimi afera Rywina. Ta sytuacja wyłoniła dwie nowe siły, czyli Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość.
PO w latach 2003-2004 robiła wrażenie krytycznej wobec kierunku zmian. Nazywali siebie konserwatystami i mieli program dość zbliżony do PiS. Były to partie zbliżone do siebie w krytyce systemu postkomunistycznego, ale dość szybko okazało się, że brak porozumienia między tymi partiami i początek „wojny polsko-polskiej” miał głębokie korzenie, ponieważ w Platformie do głosu doszły siły związane ze status quo i wywodzące się nie tyle z Solidarności i ugrupowań młodzieżowych takich jak Niezależne Zrzeszenie Studentów, ale osoby związane z establishmentem. Rok 2007 był restauracją układu rządzącego po Okrągłym Stole.
wkt/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/342667-prof-roszkowski-glownym-skutkiem-nocnej-zmiany-bylo-nie-tylko-usuniecie-rzadu-olszewskiego-ale-przede-wszystkim-zaniechanie-lustracji?strona=2