Są takie momenty, gdy politycy wypełniając swe obowiązki staja się także wychowawcami. Wystarczy czasem, by pojawili się w jakimś miejscu, by ono ożyło w świadomości mediów, które na codzień bardzo pobieżnie traktują sprawy nawet najważniejsze. Wiemy nie od dziś, że prace prowadzone w powązkowskiej kwaterze „Ł” (chodzi także o „ŁII”) stały się sprawą narodową. Wiele osób poczuło, że obowiązkiem państwa polskiego jest przywrócić godność, imiona i nazwiska tym, którzy zostali przez komunistów zamordowani i zrzuceni tutaj do bezimiennych dołów. Ten obowiązek jest dzisiaj wypełniany przez ekipę prof. Krzysztofa Szwagrzyka, wiceprezesa IPN. Ta praca prowadzona jest etapami, historycy, archeolodzy, wolontariusze są na Powązkach już po raz kolejny. To żmudne zadanie mediom nieco już spowszedniało. Szkoda, bo oni pracują z takim zapałem, że aż miło się temu poprzyglądać.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ:
Wróćmy teraz do wychowawczej roli polityków. Prezydent Andrzej Duda odwiedzając pracujących na „Łączce” spowodował, że pojawił się wraz z nim sznur dziennikarzy, czasem również takich, którzy w innych okolicznościach nie trafili by tutaj nawet przypadkiem. Ale mniejsza z tym. Dobrze, że byli, że w wieczornych dziennikach przypomniano, że praca na Powązkach nie ustaje. Warto było zobaczyć z jakim przejęciem prezydent wysłuchuje opowieści o poszukiwaniach, z jaką zadumą pochyla głowę i klęka przy wydobytych szczątkach. Szacunek oddawany Niezłomnym zbliża osoby myślące o NICH jak o bohaterach. Małym gestem, ale bardzo ważnym było także uściśnięcie dłoni każdej osobie, która w prace IPN jest zaangażowana. Myślę, że szczególnie dla wolontariuszy to było przeżycie, które zapamiętają na długo i wcale się temu nie dziwię.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z WIZYTY PREZYDENTA:
Dziennikarze przybyli na „Łączkę” także śladami ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Jeśli wojsko ma również wychowywać, to szefa resortu nie mogło zabraknąć w miejscu, gdzie są pochowani polscy żołnierze. I to nie od święta, ale tak, po prostu. I dobrze.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z WIZYTY SZEFA MON:
CZYTAK TAKŻE: Prezydent pokłonił się szczątkom Niezłomnych. „Prace na Łączce to służba dla Rzeczypospolitej”. GALERIA
P.S. Od kiedy stało się jasne, że powązkowska „Łączka” jest miejscem ostatniego spoczynku wielu polskich bohaterów, do tego miejsca zaczęli docierać i politycy. Każdy był przyjmowany z szacunkiem i radością, ale nie każdy potrafił odpłacić choćby minimalnym zainteresowaniem „narodowym” tematem. Gdy ktoś przyszedł tutaj, by tylko błysnąć przed kamerą, czuć to było na kilometr. Pamiętam zażenowanie zgromadzonych wokół Kwatery „Ł” osób, gdy ówczesny prezydent Bronisław Komorowski wyrażał zdziwienie z faktu, że wydobywani z dołów niepamięci Niezłomni mają przestrzelone czaszki. „Naprawdę zabijano ich metodą katyńską?” - pytała głowa państwa. Prezydent, z wykształcenia historyk (to warto podkreślić) był szczerze zdumiony, że komuniści Żołnierzy Wyklętych nie wieszali. Powiesili na pewno jednego, generała Emila Fieldorfa „Nila”, który zabity jak pospolity przestępca miał być przez to dodatkowo pohańbiony. Innych zabijano strzałem w tył głowy. Historyk powinien o tym wiedzieć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/339547-dobrze-ze-politycy-wpadaja-czasem-na-laczke-i-doceniaja-wielka-prace-ktora-tam-jest-prowadzona-nasza-fotogaleria