Nieinwazyjne badania archeologiczne na terenie b. niemieckiego KL Plaszow w Krakowie wskazały istnienie trzech miejsc, w których pod koniec wojny prawdopodobnie palono ludzkie szczątki. Ciała niszczono, by zatrzeć ślady po masowych egzekucjach. W najbliższych latach w Płaszowie ma powstać muzeum upamiętniające ofiary.
W najbliższych latach w Płaszowie ma powstać muzeum upamiętniające ofiary.
KL Plaszow jest ostatnim na terenie Polski niemieckim obozem koncentracyjnym, który nie jest objęty ochroną. Co prawda od 2002 r. jest wpisany do rejestru zabytków, ale nie ma żadnej instytucji stricte zajmującej się historią i upamiętnieniem tego miejsca
— powiedział PAP Tomasz Owoc, historyk, kierownik Muzeum Miejsca Pamięci, które do 2021 r. ma powstać na terenie byłego obozu.
Dzięki utworzeniu w Płaszowie kompleksu muzealnego możliwa będzie właściwa ochrona tego miejsca,kultywowanie pamięci o jego historii oraz oddanie czci osobom, które w nim zginęły. Dokładny plan muzeum powstanie po zakończeniu badań archeologicznych. Pierwszy etap, badania nieinwazyjne prowadzone za pomocą specjalistycznych urządzeń, już się zakończyły. Teraz trwa weryfikacja poczynionych ustaleń i opracowanie właściwej dokumentacji.
Na początku maja powinny ruszyć archeologiczne badania inwazyjne, czyli wykopaliskowe, które - o ile archeolodzy nie natrafią na zaskakujące znaleziska, np. ludzkie szczątki - potrwają najpóźniej do jesieni. Wykopaliska nie obejmą terenu dwóch starych cmentarzy żydowskich.
Będziemy się starali lepiej rozpoznać te widoczne relikty, np. ślady podmurówek, jak i odnaleźć bezcenne pamiątki bezcenne dla odtworzenia historii tego miejsca i losów więźniów
— powiedział archeolog Kamil Karski.
Badania nieinwazyjne, m.in. geomagnetyczne, w większości potwierdziły plany zagospodarowania obozu (plac apelowy, baraki, zakład produkcyjny, magazyny) zawarte w materiałach archiwalnych, takich jak fotografie lotnicze.Prace archeologów przyniosły także nowe odkrycia. W trzech miejscach badania wykazały anomalie.
To anomalie podobne do tych, jakie występują w innych obozach zagłady; mogą sugerować, że w tych miejscach użyto wysokiej temperatury, czyli że w tych miejscach mogły znajdować się stosy ciałopalne, gdzie od września 1944 r. palono zwłoki ludzkie
— powiedział historyk.
Naziści spalili ciała ofiar masowych egzekucji, chowane w zbiorowych grobach, zacierając ślady po zbrodniach.
Mamy relacje, że popiołami ludzkimi było wypełnionych 17 wozów. Prochy zostały rozsypane po terenie całego obozu i dlatego teren b. KL Plaszowa traktujemy jako jedno wielkie cmentarzysko, na którym wszędzie znajdują się szczątki ludzkie
— mówił Owoc.
Badanie geomagnetyczne wykazało także bliżej nieznane struktury - prawdopodobnie pozostałości po kanalizacji obozowej.
To właśnie kanalizacja obozowa jest dla nas największym zaskoczeniem,ponieważ według relacji świadków większość rur było z niezbrojonego betonu, a badanie geomagnetyczne wskazało na obecność metalu
— mówił historyk.
Utworzenie Muzeum Miejsca Pamięci KL Plaszow planowane jest od lat. W 2007 r. miasto Kraków, w drodze konkursu, wybrało projekt instytucji, autorstwa grupy Proxima. Projekt nie został zrealizowany, ponieważ niektóre jego elementy wzbudzały zastrzeżenia. Sprawy nie ułatwiała nieuregulowana sytuacja własnościowa terenu. To jednak projekt Proximy jest podstawą do obmyślanej już nowej koncepcji muzeum.Instytucja będzie oddziałem Muzeum Historycznego Miasta Krakowa i zajmie ok. 40 ha. Muzeum obejmie teren dawnego obozu, na którym nie powstaną żadne nowe budowle.
Planujemy jak najmniej ingerować w tę przestrzeń, zachować jej obecny, zielony charakter
— wyjaśnił historyk.
Na muzeum złożą się także dwa budynki. Pierwszy, tzw. Memoriał, będzie obiektem wystawienniczo-administracyjnym, powstanie niedaleko rezerwatu Bonarka, poza miejscem kaźni.
Drugi budynek już istnieje - to Szary Dom, który w obozie pełnił funkcję karceru. Szary Dom najprawdopodobniej będzie poświęcony sylwetkom więźniów obozu.Koszt stworzenia kompleksu muzealnego może wynieść nawet od 30 do 50 mln zł. Na początku 2017 r. Gmina Miejska Kraków, Gmina Wyznaniowa Żydowska i Muzeum Historyczne Miasta Krakowa podpisały dokument, zgodnie z którym będą wspólnie dążyć do upamiętnienia terenu dawnego KL Plaszowa. Budowa muzeum szczególnie wiele znaczy dla Tadeusza Jakubowicza, przewodniczącego gminy żydowskiej w Krakowie, który jako dziecko był więźniem tego obozu.
Po bardzo długim czasie spełniły się moje marzenia
— powiedział Jakubowicz o pracach zmierzających do utworzenia muzeum. Po zakończeniu II wojny światowej społeczność lokalna na różne sposoby starała się upamiętnić teren w Płaszowie. Postawiła m.in. krzyż na H-górce w jednym z miejsc straceń. Największym jednak upamiętnieniem była w 1964 r. budowa pomnika ofiar faszyzmu.Obecnie wielu krakowian jest nieświadomych historii Płaszowa i traktuje teren byłego obozu jako miejsce rekreacji.
Środowiska żydowskie od dawna podkreślają, że teren powinien być wyraźnie oznakowany, a obecne tablice są niewystarczające. Projekt budowy finansuje muzeum Gmina Miejska Kraków oraz MKiDN. Dofinansowanie zapowiedział też Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa. Pracownicy Muzeum Historycznego Miasta Krakowa zwracają uwagę, że powinno się pisać i mówić „KL Plaszow”, a nie „KL Płaszów” (taka nazwa się upowszechniła). Nazwy Płaszów należy używać mając namyśli dzielnicę Krakowa, w której funkcjonował obóz. Niemiecki nazistowski obóz Plaszow w Krakowie został założony w październiku 1942 r. na terenie dwóch cmentarzy żydowskich. Na początku funkcjonował jako obóz pracy. W styczniu 1944 r. obóz został przekształcony w koncentracyjny. Obiekt stale powiększano, z 5 ha rozrósł się do 80. Szacuje się, że w przez cały okres funkcjonowania obozu więziono w nim ponad 30 tys. osób, a zamordowano ok. 5 tys. Jesienią 1944 r. Niemcy rozpoczęli likwidację KL Plaszowa - więźniów wywożono głównie do KL Auschwitz i KL Stutthof. Ostatnią grupę deportowano do Auschwitz w styczniu 1945 r.
MW/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/331374-najnowsze-odkrycie-w-obozie-kl-plaszow-badania-wykazaly-mozliwosc-istnienia-sladow-po-masowych-egzekucjach-pod-koniec-wojny