Prokuratura ds. zbrodni nazistowskich w Dortmundzie zdecyduje, czy będzie można postawić w stan oskarżenia mężczyznę, którzy pracował w byłym niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof w Sztutowie koło Gdańska. Chodzi o byłego członka SS, który pełnili w obozie funkcję strażnika – donosi niemiecki dziennik „Die Welt”.
Według gazety wszczęto przeciwko niemu postępowanie przygotowawcze pod zarzutem „pomocnictwa w ludobójstwie”. Niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof najpóźniej od czerwca 1944 był obozem masowej zagłady, w którym więźniów mordowano gazem lub przez strzał w potylicę. Do maja 1945 zamordowano w ten sposób około 27 tys. osób, przede wszystkim Żydów.
92-letni mężczyzna odpiera zarzuty. Przyznaje wprawdzie, że odbył służbę w Stutthofie, ale twierdzi, że nie uczestniczył w mordowaniu więźniów, oraz „w ogóle nie wiedział, że coś takiego miało miejsce”. Temu stanowczo zaprzecza prokurator Andreas Brendel.
Zaczął pełnić służbę w końcowym okresie działania obozu. Wówczas zagazowano tysiące ludzi
—zaznacza prokurator. Niemieckie orzecznictwo do 2011 roku obstawało przy tym, że pracownikom obozów zagłady trzeba było dowieść ich bezpośrednie uczestnictwo w zbrodniach.
W 2011 roku nastąpił zwrot w orzecznictwie. Monachijski Sąd Krajowy skazał Johna Demjaniuka, byłego strażnika hitlerowskiego obozu zagłady w Sobiborze, na 5 lat więzienia za pomoc w morderstwie, w co najmniej 28 tys. przypadków. Jego indywidualnej winy nie trzeba mu było udowadniać.
Wystarczyło, że pracował jako strażnik w niemieckim obozie zagłady Sobibór. Ten wyrok umożliwił wdrażanie nowych postępowań. Od tamtej pory niemieckie sądy nie nalegają już na udowodnienie bezpośredniego udziału w zbrodniach, lecz dopuszczają procesy o pomocnictwo w zbrodniach.
Dzięki temu 15 lipca 2015 roku sąd w Lüneburgu uznał wówczas 94-letniego Oskara Groeninga za winnego pomocnictwa w zamordowaniu co najmniej 300 tys. osób i skazał go na cztery lata pozbawienia wolności. W listopadzie 2016 roku niemiecki Federalny Trybunał w Karlsruhe potwierdził wyrok. Zdaniem sądu Groening był „częścią morderczej machiny” i umożliwiał jej sprawne funkcjonowanie, chociaż sam nie zabijał więźniów.
Groening, jako członek formacji Waffen-SS, pełnił służbę w KL Auschwitz latem 1944 roku, gdy do obozu zagłady Birkenau deportowano ok. 425 tys. Żydów z Węgier, z czego co najmniej 300 tys. niemal natychmiast zamordowano w komorach gazowych.
Następnie sąd w Detmold skazał w czerwcu 2016 r. byłego strażnika w niemieckim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz-Birkenau, Reinholda Hanninga, na pięć lat więzienia. 94-letni były esesman został uznany za winnego pomocnictwa w zamordowaniu co najmniej 170 tys. więźniów.
Na tym jednak nie koniec. Niemiecki Centralny Urząd Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu skierował 18 stycznia b.r. do prokuratur w Gerze, Stuttgarcie i Oldenburgu sprawy trzech kolejnych podejrzanych - poinformował szef placówki, prokurator Jens Rommel.
Mężczyźni ci urodzili się w latach 1922-1923, a więc przekroczyli 90. rok życia
—powiedział prokurator. Służyli w KL Auschwitz jako „zwykli strażnicy”, zajmując stosunkowo niską pozycję w strukturach władz obozu. W przypadku wyroku skazującego grożą im kary więzienia od 3 do 15 lat.
Ryb, welt.de, rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/324511-polowanie-na-ostatnich-zbrodniarzy-prokuratorzy-wytropili-bylego-straznika-niemieckiego-obozu-zaglady-stutthof-nic-nie-wiedzialem-o-mordach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.