Rekrutacja była ochotnicza. Dowódców jednostek wtajemniczono w plany oddziału i nakazano wyszukać osoby, które będą w stanie wykonywać zadania dywersyjne na terenie okupowanego kraju
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl historyk i pracownik naukowy oddziału IPN w Rzeszowie, dr. Krzysztof A. Tochman.
wPolityce.pl: Kończący się rok zgodnie z uchwałą Sejmu był „Rokiem Cichociemnych”. W ten sposób uczczono i przypomniano 75 rocznicę pierwszego lądowania Cichociemnych w okupowanej przez Niemców Polsce.
Przypomniano ich zasługi dla Polski i naszej wolności. Niestety z racji ponad siedmiu dekad, jakie upłynęły od tamtych czasów, w uroczystościach nie brali udziału bohaterowie tamtych wydarzeń, ze spadochroniarzy AK żyje już tylko jeden, kapitan Aleksander Tarnawski „Upłaz”.
„Rok Cichociemnych” był czasem licznych konferencji naukowych i popularnonaukowych, wykładów i nowych publikacji poświęconych Cichociemnym. Oddział IPN w Rzeszowie współorganizował np. konferencje naukowe w Sejmie i w Senacie, na których m. in. ja wygłaszałem referaty. Brałem również udział w wykładach na temat Cichociemnych w rożnych instytucjach na terenie kraju, szkołach, muzeach, a nawet w Zakładzie Karnym w Jaśle-Warzycach. Nakładem IPN w Rzeszowie ukazała się moja książka „Skok po niepodległość. Pułkownik Adam Boryczka (1913-1988)”, a na koniec roku nakładem Obywatelskiego Stowarzyszenia „Ostoja” ukazało się moje unikalne opracowanie pt. „Cichociemni na Bałkanach we Włoszech i Francji”.
Jak narodził się pomysł powołania Cichociemnych?
W grudniu 1939 r. oficerowie Wojska Polskiego, kapitanowie Jan Górski i Maciej Kalenkiewicz zgłosili w Sztabie Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych we Francji pomysł nawiązania łączności z Krajem drogą lotniczą. Chcieli przesyłać tą drogą oficerów i instruktorów, którzy mieli służyć Armii Krajowej. W lipcu 1940 r. z rozkazu Naczelnego Wodza PSZ na terenie Wielkiej Brytanii powstał Samodzielny Wydział Współpracy z Krajem, był to Oddział VI (Specjalny). Następnie w Ringway koło Manchesteru zorganizowano pierwszy kurs spadochronowy, w którym wzięło udział 12 polskich oficerów.
Pomysł powołania do życia tej specyficznej formacji spadochronowej, był niezwykle nowatorski.
Pomysł powołania Cichociemnych narodził się w 1936 r. w ośrodku spadochroniarstwa w Legionowie, gdzie zorganizowano cztery kursy dla instruktorów spadochronowych, później pierwszy kurs spadochronowy. Rok przed wojną przystąpiono do szkolenia oddziałów spadochronowych celem przeprowadzenia desantu bojowego podchorążych i oficerów różnych broni, przede wszystkim saperów, łączności i piechoty. Były więc już przedwojenne wzorce, które rozwinięto i dostosowano wymogów wojny. Olbrzymi udział mieli w tym oficerowie-instruktorzy z IV Brygady Kadrowej Strzelców dowodzonej przez pułkownika Stanisława Sosabowskiego. Zaprojektowali zupełnie nowe metody szkolenia, budowali „tory przeszkód”, które zmuszały ćwiczącego m.in. do czołgania się przez zasieki, przejścia na równoważni, wspinaniu się po linie, forsowaniu kilkumetrowych płotów oraz korzystanie z wymyślnych specjalnie skonstruowanych huśtawek, z których spadało się nie wiadomo w którym momencie i kierunku, aby zrobić przewrotkę niezbędną przy prawdziwym lądowaniu ze spadochronem. Treningi wzmacniały odporność fizyczną i psychiczną, uczyły podejmowania błyskawicznych decyzji. Trening w Largo House kończył się skokiem z wieży spadochronowej, pierwszej w Wielkiej Brytanii, nota bene zbudowanej przez Polaków.
Skąd wzięła się nazwa „Cichociemni”?
Powstała w szkockich stacjach szkoleniowych w 1941 r., została spopularyzowana wydanym w 1954 r. w Londynie zbiorem wspomnień pt. „Drogi cichociemnych”. Cichociemni, bo znikali ze swoich jednostek „po cichu” i w „ciemnych” okolicznościach. Przyszli skoczkowie nie informowali nawet najbliższych kolegów, jaki otrzymali przydział.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rekrutacja była ochotnicza. Dowódców jednostek wtajemniczono w plany oddziału i nakazano wyszukać osoby, które będą w stanie wykonywać zadania dywersyjne na terenie okupowanego kraju
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl historyk i pracownik naukowy oddziału IPN w Rzeszowie, dr. Krzysztof A. Tochman.
wPolityce.pl: Kończący się rok zgodnie z uchwałą Sejmu był „Rokiem Cichociemnych”. W ten sposób uczczono i przypomniano 75 rocznicę pierwszego lądowania Cichociemnych w okupowanej przez Niemców Polsce.
Przypomniano ich zasługi dla Polski i naszej wolności. Niestety z racji ponad siedmiu dekad, jakie upłynęły od tamtych czasów, w uroczystościach nie brali udziału bohaterowie tamtych wydarzeń, ze spadochroniarzy AK żyje już tylko jeden, kapitan Aleksander Tarnawski „Upłaz”.
„Rok Cichociemnych” był czasem licznych konferencji naukowych i popularnonaukowych, wykładów i nowych publikacji poświęconych Cichociemnym. Oddział IPN w Rzeszowie współorganizował np. konferencje naukowe w Sejmie i w Senacie, na których m. in. ja wygłaszałem referaty. Brałem również udział w wykładach na temat Cichociemnych w rożnych instytucjach na terenie kraju, szkołach, muzeach, a nawet w Zakładzie Karnym w Jaśle-Warzycach. Nakładem IPN w Rzeszowie ukazała się moja książka „Skok po niepodległość. Pułkownik Adam Boryczka (1913-1988)”, a na koniec roku nakładem Obywatelskiego Stowarzyszenia „Ostoja” ukazało się moje unikalne opracowanie pt. „Cichociemni na Bałkanach we Włoszech i Francji”.
Jak narodził się pomysł powołania Cichociemnych?
W grudniu 1939 r. oficerowie Wojska Polskiego, kapitanowie Jan Górski i Maciej Kalenkiewicz zgłosili w Sztabie Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych we Francji pomysł nawiązania łączności z Krajem drogą lotniczą. Chcieli przesyłać tą drogą oficerów i instruktorów, którzy mieli służyć Armii Krajowej. W lipcu 1940 r. z rozkazu Naczelnego Wodza PSZ na terenie Wielkiej Brytanii powstał Samodzielny Wydział Współpracy z Krajem, był to Oddział VI (Specjalny). Następnie w Ringway koło Manchesteru zorganizowano pierwszy kurs spadochronowy, w którym wzięło udział 12 polskich oficerów.
Pomysł powołania do życia tej specyficznej formacji spadochronowej, był niezwykle nowatorski.
Pomysł powołania Cichociemnych narodził się w 1936 r. w ośrodku spadochroniarstwa w Legionowie, gdzie zorganizowano cztery kursy dla instruktorów spadochronowych, później pierwszy kurs spadochronowy. Rok przed wojną przystąpiono do szkolenia oddziałów spadochronowych celem przeprowadzenia desantu bojowego podchorążych i oficerów różnych broni, przede wszystkim saperów, łączności i piechoty. Były więc już przedwojenne wzorce, które rozwinięto i dostosowano wymogów wojny. Olbrzymi udział mieli w tym oficerowie-instruktorzy z IV Brygady Kadrowej Strzelców dowodzonej przez pułkownika Stanisława Sosabowskiego. Zaprojektowali zupełnie nowe metody szkolenia, budowali „tory przeszkód”, które zmuszały ćwiczącego m.in. do czołgania się przez zasieki, przejścia na równoważni, wspinaniu się po linie, forsowaniu kilkumetrowych płotów oraz korzystanie z wymyślnych specjalnie skonstruowanych huśtawek, z których spadało się nie wiadomo w którym momencie i kierunku, aby zrobić przewrotkę niezbędną przy prawdziwym lądowaniu ze spadochronem. Treningi wzmacniały odporność fizyczną i psychiczną, uczyły podejmowania błyskawicznych decyzji. Trening w Largo House kończył się skokiem z wieży spadochronowej, pierwszej w Wielkiej Brytanii, nota bene zbudowanej przez Polaków.
Skąd wzięła się nazwa „Cichociemni”?
Powstała w szkockich stacjach szkoleniowych w 1941 r., została spopularyzowana wydanym w 1954 r. w Londynie zbiorem wspomnień pt. „Drogi cichociemnych”. Cichociemni, bo znikali ze swoich jednostek „po cichu” i w „ciemnych” okolicznościach. Przyszli skoczkowie nie informowali nawet najbliższych kolegów, jaki otrzymali przydział.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/321632-nasz-wywiad-rok-2016-byl-rokiem-cichociemnych-tochman-znikali-ze-swoich-jednostek-po-cichu-i-w-ciemnych-okolicznosciach