Na portalu wPolityce.pl ukazał się artykuł wspomnieniowy Andrzeja Rafała Potockiego dotyczący niezwykłej postaci, jaką był porucznik Rafał Gan-Ganowicz. W tymże roku mija też inna rocznica dotycząca Juliana Ursyna Niemcewicza, który zmarł w roku 1841 na emigracji w Paryżu. Nazywano go Człowiekiem Polską. Na jego grobowcu w Montmorency widnieje napis: Póki żyłem, ojczyznę kochałem, umieram na wygnaniu.
Urodzony, podobnie jak i Gan-Ganowicz w rodzinie średniozamożnej szlachty, Niemcewicz w wieku 29 lat spotyka się w Paryżu z Tomaszem Jeffersonem. Kilka lat później wojna z Rosją. Targowica. Powstanie kościuszkowskie. Niemcewicz jest w nim adiutantem Naczelnika. Ranny, zostaje z uwięziony w twierdzy Pietropawłowskiej. Śmierć Katarzyny II - tej samej, której portret wisi na ścianie w kanclerskim gabinecie Angeli Merkel - przynosi im wolność. Jadą z Kościuszką przez Szwecję i Anglię do Ameryki. Witani są tutaj jak bohaterowie. W roku 1798 Niemcewicz za pożyczone od Jeffersona 150 $ podróżuje po Stanach Zjednoczonych spisując na żywo swoje wrażenia. W połowie maja przybywa do Wirginii i odwiedza Mount Vernon, gdzie spotyka się z generałem Waszyngtonem. Pamiętniki z tego okresu powinny znaleźć się w spisie obowiązkowych lektur szkolnych. Podobnie jak Pożoga Zofii Kossak Szczuckiej. I książka Rafała wobec której istnieje zamiar - o czym wspomina Andrzej Potocki - obdarowywania nią wyróżniających się oficerów Wojska Polskiego.
Po śmierci ojca Niemcewicz opuszcza Stany Zjednoczone i poprzez Paryż, jedzie do Warszawy. We Francji przygląda się z podziwem rosnącej potęgi Napoleona. Powraca do Ameryki, żeby po złożeniu przysięgi otrzymać w roku 1806 obywatelstwo amerykańskie. Od tego czasu będzie się posługiwał paszportem amerykańskim. Zapisuje w pamiętnikach uwagi na temat tego, co widzi:
Człowiek prosperuje lepiej, skoro się go zostawi samemu sobie, gdy rządy, ojcowskie w swoim mniemaniu, nie mieszają się do jego spraw i interesów.
Na tej jedynie uwadze zbudować można by profil tych, którzy głosowali na Donalda Trumpa.
Siedzimy w lubelskiej restauracji z Andrzejem Potockim i Bronkiem Wildsteinem nad butelką wódki. Stypa po odejściu przyjaciela. Świadomość, że Polska trwa mimo zapaści. Tak trwała w rozmowach emigrantów zamieszkujących Paryż. Niemcewicz. Generał Kniaziewicz. Niekiedy towarzyszył im w piciu wina Adam Mickiewicz i najmłodszy Fryderyk Chopin. Rafał Gan-Ganowicz. Po nim przyjdą następni. „Rafał był kolorowym ptakiem, bohaterem żywcem wyjęty z powieści Sergiusza Piaseckiego”, pisał Witold Gadowski w ostatnim i najlepszym wydaniu książki, którą dał nam Paweł Toboła Pertkiewicz. Dzisiaj spotykamy się w jakimś różańcu pamięci przy grobie Rafała Gan-Ganowicza w Lublinie. “Wyrwałem się więc z twych szponów Rosjo! sprawczyni wszystkich nieszczęść mojej Ojczyzny…”. Czy pisał to Julian Ursyn Niemcewicz? Czy Rafał? Jakie to ma znaczenie. Mówią jednym głosem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/316516-rocznica-smierci-dwoch-wielkich-polakow-na-przekor-temu-ze-wiekszosc-nauczycieli-historii-o-nich-nie-slyszala