W jednym z wywiadów prof. Szwagrzyk wspomniał o tworzeniu nowej bazy genetycznej we Wrocławiu. Jest ona potrzebna?
Uważam, że nie. Zapewne chodzi tu profesorowi o pełną kontrolę nad procesem badawczym, który się odbywa. Nie rozumiem jednak powodu powoływania do życia kolejnego projektu, który będzie kopią naszego. Laboratorium we Wrocławiu nie ma 1/10 tego wyposażenia, które my posiadamy i nie dysponuje sekwestratorami tej klasy, co my posiadamy. Nasza baza spokojnie daje sobie radę. Wizytował nas teraz i oglądał nasze laboratorium prof. Walther Parson z Austrii, niekwestionowany autorytet jeśli chodzi o genetykę sądową. To on odpowiadał za identyfikację szczątków carewicza i księżnej Anastazji, dwójki dzieci, które były do tej pory zaginione. Ich grób został odnaleziony kilka alt temu, a profesor potwierdził ich identyfikację. Parson przeprowadzał także słynne na świecie badania szczątków tzw. człowieka lodu, który został znaleziony w lodowcu. Profesor ostatnio zajmował się też badaniami DNA porwanych i zamordowanych meksykańskich studentów. To bardzo słynna sprawa, która przetaczała się przez światowe media, również i nasze i doprowadził finalnie do identyfikacji jednego z nich, co na świecie uważane jest za olbrzymie osiągniecie.
Wam udało się zdecydowanie więcej osób zidentyfikować.
To prawda. Z kilkuset szczątków ludzkich sprzed 70 lat z Białegostoku udało nam się już zidentyfikować kilkanaście osób. Stąd zainteresowanie na świecie naszą bazą jest olbrzymie. Jesteśmy traktowani dziś jako równorzędny partner i brani pod uwagę w projektach naukowych przez ludzi pokroju Walthera Parsona czy Marii Alen ze Szwecji, która m.in. brała udział w badaniach nad czaszką Kopernika. Mało tego, wielu rzeczy uczą się od nas, przede wszystkim postępowania z tak dużą ilością analizowanych szkieletów. W tej chwili analizujemy ich około 800, a oni nie pracują na aż tak dużych zbiorach danych. My z kolei uczymy się od nich najnowocześniejszych metod identyfikacji. Dzięki temu tworzymy pewien rodzaj systemu, który pozwala nam na szybszą identyfikację od tej sprzed 3-4 lat.
Dziś m.in. jesteśmy w stanie bez najmniejszego problemu identyfikować ofiary katastrof masowych. Prof. Walther Parson przyjechał do nas w celu nawiązania bliskiej współpracy naukowej. Liczymy na to, że w projekcie naszej bazy będziemy mogli korzystać z jego doświadczenia, a jest ono olbrzymie. Profesor zajmuje się tzw. DNA mitochondrialnym, czyli tym dziedziczonym po linii matczynej. Jest także twórcą olbrzymiej bazy internetowej EMPOP, dzięki której jesteśmy w stanie porównywać haplogrupy i haplotypy kolejnych osób ze sobą i na tej podstawie wnioskować np. z jakiego regionu Europy czy świata pochodzi analizowany przez nas szkielet.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W jednym z wywiadów prof. Szwagrzyk wspomniał o tworzeniu nowej bazy genetycznej we Wrocławiu. Jest ona potrzebna?
Uważam, że nie. Zapewne chodzi tu profesorowi o pełną kontrolę nad procesem badawczym, który się odbywa. Nie rozumiem jednak powodu powoływania do życia kolejnego projektu, który będzie kopią naszego. Laboratorium we Wrocławiu nie ma 1/10 tego wyposażenia, które my posiadamy i nie dysponuje sekwestratorami tej klasy, co my posiadamy. Nasza baza spokojnie daje sobie radę. Wizytował nas teraz i oglądał nasze laboratorium prof. Walther Parson z Austrii, niekwestionowany autorytet jeśli chodzi o genetykę sądową. To on odpowiadał za identyfikację szczątków carewicza i księżnej Anastazji, dwójki dzieci, które były do tej pory zaginione. Ich grób został odnaleziony kilka alt temu, a profesor potwierdził ich identyfikację. Parson przeprowadzał także słynne na świecie badania szczątków tzw. człowieka lodu, który został znaleziony w lodowcu. Profesor ostatnio zajmował się też badaniami DNA porwanych i zamordowanych meksykańskich studentów. To bardzo słynna sprawa, która przetaczała się przez światowe media, również i nasze i doprowadził finalnie do identyfikacji jednego z nich, co na świecie uważane jest za olbrzymie osiągniecie.
Wam udało się zdecydowanie więcej osób zidentyfikować.
To prawda. Z kilkuset szczątków ludzkich sprzed 70 lat z Białegostoku udało nam się już zidentyfikować kilkanaście osób. Stąd zainteresowanie na świecie naszą bazą jest olbrzymie. Jesteśmy traktowani dziś jako równorzędny partner i brani pod uwagę w projektach naukowych przez ludzi pokroju Walthera Parsona czy Marii Alen ze Szwecji, która m.in. brała udział w badaniach nad czaszką Kopernika. Mało tego, wielu rzeczy uczą się od nas, przede wszystkim postępowania z tak dużą ilością analizowanych szkieletów. W tej chwili analizujemy ich około 800, a oni nie pracują na aż tak dużych zbiorach danych. My z kolei uczymy się od nich najnowocześniejszych metod identyfikacji. Dzięki temu tworzymy pewien rodzaj systemu, który pozwala nam na szybszą identyfikację od tej sprzed 3-4 lat.
Dziś m.in. jesteśmy w stanie bez najmniejszego problemu identyfikować ofiary katastrof masowych. Prof. Walther Parson przyjechał do nas w celu nawiązania bliskiej współpracy naukowej. Liczymy na to, że w projekcie naszej bazy będziemy mogli korzystać z jego doświadczenia, a jest ono olbrzymie. Profesor zajmuje się tzw. DNA mitochondrialnym, czyli tym dziedziczonym po linii matczynej. Jest także twórcą olbrzymiej bazy internetowej EMPOP, dzięki której jesteśmy w stanie porównywać haplogrupy i haplotypy kolejnych osób ze sobą i na tej podstawie wnioskować np. z jakiego regionu Europy czy świata pochodzi analizowany przez nas szkielet.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/308832-nasz-wywiad-dr-ossowski-o-iii-etapie-prac-na-laczce-czy-uda-sie-zidentyfikowac-gen-nila-to-najtrudniejszy-etap-badan?strona=2