To nie jedyne upamiętnienie Pani ojca w Warszawie. Niedawno na Kępie Potockiej odbywał się bieg jego imienia.
Tak, uczestniczyłam w nim, nawet strzelałam z pistoletu na jego otwarcie. Staram się być wszędzie tam, gdzie mój ojciec jest upamiętniany. Powiem panu, że jestem teraz bardzo zaangażowana w wojsko. 23 września będę we Wrocławiu w trzech wyższych szkołach - lądowej, morskiej i sił powietrznych. Rektorzy tych uczelni zapraszają mnie na uroczystość przysięgi podchorążych. Potem będę w Bydgoszczy, też w wojsku. Poza tym jest coraz więcej szkół noszących imię Witolda Pileckiego, obecnie przymierza się do przyjęcia jego imienia już 38 szkoła z województwa zachodniopomorskiego. Więc nie tylko same ulice, place, pomniki czy drużyny harcerskie są imienia mojego ojca. Śmieję się, że ten Witold Pilecki rozpycha się po całej Polsce.
Profesor Szwagrzyk lada dzień rozpocznie trzeci etap prac na Łączce. Zadeklarował, że chce odnaleźć gen. Augusta Fieldorfa „Nila” i Pani ojca. Nie straciła Pani nadziei, że tak się stanie?
Wierzyłam w to do tej pory, ale w tej chwili raczej czekam tylko na informację, że nie ma go na Łączce. Wydaje mi się, że prędzej może on leżeć gdzieś na terenie więzienia mokotowskiego. Dlaczego tak trudno znaleźć „Nila” i mojego ojca? Jest jeszcze jedna odpowiedź na tak postawione pytanie: bo zostali spaleni. Czy tak się stało, tego nie wiem, ale przecież tam była kotłownia, w której rozstrzelani mojego ojca, a obok niej powiesili gen. „Nila”. Stąd twierdzę, że jeżeli jakimś cudem uda się odnaleźć ich szczątki, z czego bardzo będę się cieszyła, to właśnie na terenie wiezienia. Nie zmienia to faktu, że jak zwykle czekam na mojego tatrę i liczę na to, że się odnajdzie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To nie jedyne upamiętnienie Pani ojca w Warszawie. Niedawno na Kępie Potockiej odbywał się bieg jego imienia.
Tak, uczestniczyłam w nim, nawet strzelałam z pistoletu na jego otwarcie. Staram się być wszędzie tam, gdzie mój ojciec jest upamiętniany. Powiem panu, że jestem teraz bardzo zaangażowana w wojsko. 23 września będę we Wrocławiu w trzech wyższych szkołach - lądowej, morskiej i sił powietrznych. Rektorzy tych uczelni zapraszają mnie na uroczystość przysięgi podchorążych. Potem będę w Bydgoszczy, też w wojsku. Poza tym jest coraz więcej szkół noszących imię Witolda Pileckiego, obecnie przymierza się do przyjęcia jego imienia już 38 szkoła z województwa zachodniopomorskiego. Więc nie tylko same ulice, place, pomniki czy drużyny harcerskie są imienia mojego ojca. Śmieję się, że ten Witold Pilecki rozpycha się po całej Polsce.
Profesor Szwagrzyk lada dzień rozpocznie trzeci etap prac na Łączce. Zadeklarował, że chce odnaleźć gen. Augusta Fieldorfa „Nila” i Pani ojca. Nie straciła Pani nadziei, że tak się stanie?
Wierzyłam w to do tej pory, ale w tej chwili raczej czekam tylko na informację, że nie ma go na Łączce. Wydaje mi się, że prędzej może on leżeć gdzieś na terenie więzienia mokotowskiego. Dlaczego tak trudno znaleźć „Nila” i mojego ojca? Jest jeszcze jedna odpowiedź na tak postawione pytanie: bo zostali spaleni. Czy tak się stało, tego nie wiem, ale przecież tam była kotłownia, w której rozstrzelani mojego ojca, a obok niej powiesili gen. „Nila”. Stąd twierdzę, że jeżeli jakimś cudem uda się odnaleźć ich szczątki, z czego bardzo będę się cieszyła, to właśnie na terenie wiezienia. Nie zmienia to faktu, że jak zwykle czekam na mojego tatrę i liczę na to, że się odnajdzie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/308283-nasz-wywiad-zofia-pilecka-odsloniecie-w-warszawie-pomnika-ojca-w-drugiej-polowie-2017-r-czekam-juz-na-niego-kilka-lat?strona=2