Uchwała ukraińskiego parlamentu nastąpiła natychmiast po uroczystościach 25- lecia niepodległości Ukrainy, w których wziął udział, jako jedyny gość z krajów sąsiednich, prezydent Polski. Był to przecież gest uznania i przyjaźni z naszej strony, tymczasem wspomniana uchwała w swojej treści jest agresywna w stosunku do państwa polskiego. I z tego trzeba wyciągnąć wnioski
—powiedziała portalowi wPolityce.pl Ewa Siemaszko, badaczka zbrodni nacjonalistów ukraińskich dokonanych na ludności polskiej Wołynia w czasie II wojny światowej.
Wpolityce.pl: Rada Najwyższa Ukrainy potępiła uznanie rzezi wołyńskiej przez polski parlament za ludobójstwo twierdząc, że jest to „upolitycznianie historii”. Dziwi to Panią?
Ewa Siemaszko: Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że Ukraina podejmie jakieś akty, które będą negatywną odpowiedzią na uchwałę polskiego parlamentu. Przecież od pierwszej chwili, kiedy na światło dzienne wyszło, że uchwała oddająca hołd ofiarom ludobójstwa jest przygotowywana przez polski Sejm, natychmiast były podjęte przez różne siły polityczne Ukrainy próby jej zablokowania. Oczywiście po wejściu w życie uchwały również zapowiadano odwet. Teraz jest początek tego, co będzie miało swoje następne odsłony. W uchwale ukraińskiego parlamentu zarzuca się, że nasz parlament dokonał historycznie niepoprawnej oceny tragicznych stron ukraińsko-polskiej historii. Ten zarzut należałoby odwrócić w stronę Ukrainy. Od kiedy Ukraina stała się podmiotem prawa międzynarodowego uzyskując niepodległość, to po tamtej stronie jest ciągłe wyłgiwanie się od popełnionych zbrodni na Polakach.
Od kiedy Ukraina stała się suwerennym państwem pojawiły się jakieś uczciwe, rzeczowe prace opisujące zbrodnie UON-UPA, dokonane w latach II wojny światowej na Polakach?
Do tej pory nie ma po stronie ukraińskiej żadnych uczciwych prac na ten temat. Ukraińcy od początku starali się rożnymi sposobami, także wpływaniem na naszych polityków, zablokować go. Wszystko, co się działo się w Polsce pomiędzy 1989 a 2016 rokiem w sprawie ludobójstwa było za każdym razem torpedowane przez tamtą stronę. Wszelkie uroczystości, w których nawet Ukraina uczestniczyła - przypomnę tu Poryck w 2003 roku - były nastawione na ograniczanie mówienia prawdy, rozmydlanie jej i zaklajstrowanie tego, czego się nie da zaklajstrować. Bo dowody zbrodni OUN-UPA, to nie tylko dziesiątki tysięcy świadectw ludzi, którzy przeżyli rzeź, mówią o tym same dokumenty UON-UPA. To było mordowanie naszych rodaków tylko dlatego, że byli Polakami.
Tymczasem Rada Najwyższa w przyjętej wczoraj rezolucji apeluje o pojednanie między dwoma narodami „na zasadzie wzajemnego chrześcijańskiego przebaczenia” oraz o rzetelne zbadanie wydarzeń, do których doszło na Wołyniu. Można to inaczej nazwać, niż kpiny?
To są kpiny, bo to jest kwestionowanie oczywistości, że ukraińscy nacjonaliści popełnili zbrodnię ludobójstwa. Poza tym ta tzw. formuła chrześcijańskiego przebaczenia jest oparta na fałszu. Bo przebaczenie może mieć miejsce wtedy, kiedy jest przyznanie do winy i żal, a po tamtej stronie tego nie ma. To raczej oczekiwanie tego, że nie tylko przebaczymy, ale jeszcze będziemy zakłamywać tę zbrodnię i wykasujemy ją z naszej pamięci społecznej i narodowej. O to im chodzi, a cel jest taki, żeby budować tradycję historyczną na etosie zbrodniarzy.
Oni nie tylko zakłamują historię, ale i rzeczywistość. Rada Najwyższa uznała bowiem, że debata nad uchwałą o zbrodni wołyńskiej toczyła się w Polsce w „warunkach histerii antyukraińskiej”. Pani ją widziała?
Nie było tutaj żadnej histerii antyukraińskiej. To jest właśnie przerzucanie z tamtej strony na naszą złej atmosfery. Jedyny incydent, który w okolicy uchwały miał miejsce, to był protest garstki ludzi w Przemyślu podczas ukraińskiej procesji połączonej z marszem pamięci na cmentarz wojenny. On wynikał z tego, że w poprzednich latach te marsze odbywały się z flagami banderowskimi i w atmosferze kultu UPA. Więc ta akcja była akcją profilaktyczną, gdzie grupka osób trzymająca transparenty potępiające UPA, wykrzykiwała hasła anty-UPA.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Uchwała ukraińskiego parlamentu nastąpiła natychmiast po uroczystościach 25- lecia niepodległości Ukrainy, w których wziął udział, jako jedyny gość z krajów sąsiednich, prezydent Polski. Był to przecież gest uznania i przyjaźni z naszej strony, tymczasem wspomniana uchwała w swojej treści jest agresywna w stosunku do państwa polskiego. I z tego trzeba wyciągnąć wnioski
—powiedziała portalowi wPolityce.pl Ewa Siemaszko, badaczka zbrodni nacjonalistów ukraińskich dokonanych na ludności polskiej Wołynia w czasie II wojny światowej.
Wpolityce.pl: Rada Najwyższa Ukrainy potępiła uznanie rzezi wołyńskiej przez polski parlament za ludobójstwo twierdząc, że jest to „upolitycznianie historii”. Dziwi to Panią?
Ewa Siemaszko: Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że Ukraina podejmie jakieś akty, które będą negatywną odpowiedzią na uchwałę polskiego parlamentu. Przecież od pierwszej chwili, kiedy na światło dzienne wyszło, że uchwała oddająca hołd ofiarom ludobójstwa jest przygotowywana przez polski Sejm, natychmiast były podjęte przez różne siły polityczne Ukrainy próby jej zablokowania. Oczywiście po wejściu w życie uchwały również zapowiadano odwet. Teraz jest początek tego, co będzie miało swoje następne odsłony. W uchwale ukraińskiego parlamentu zarzuca się, że nasz parlament dokonał historycznie niepoprawnej oceny tragicznych stron ukraińsko-polskiej historii. Ten zarzut należałoby odwrócić w stronę Ukrainy. Od kiedy Ukraina stała się podmiotem prawa międzynarodowego uzyskując niepodległość, to po tamtej stronie jest ciągłe wyłgiwanie się od popełnionych zbrodni na Polakach.
Od kiedy Ukraina stała się suwerennym państwem pojawiły się jakieś uczciwe, rzeczowe prace opisujące zbrodnie UON-UPA, dokonane w latach II wojny światowej na Polakach?
Do tej pory nie ma po stronie ukraińskiej żadnych uczciwych prac na ten temat. Ukraińcy od początku starali się rożnymi sposobami, także wpływaniem na naszych polityków, zablokować go. Wszystko, co się działo się w Polsce pomiędzy 1989 a 2016 rokiem w sprawie ludobójstwa było za każdym razem torpedowane przez tamtą stronę. Wszelkie uroczystości, w których nawet Ukraina uczestniczyła - przypomnę tu Poryck w 2003 roku - były nastawione na ograniczanie mówienia prawdy, rozmydlanie jej i zaklajstrowanie tego, czego się nie da zaklajstrować. Bo dowody zbrodni OUN-UPA, to nie tylko dziesiątki tysięcy świadectw ludzi, którzy przeżyli rzeź, mówią o tym same dokumenty UON-UPA. To było mordowanie naszych rodaków tylko dlatego, że byli Polakami.
Tymczasem Rada Najwyższa w przyjętej wczoraj rezolucji apeluje o pojednanie między dwoma narodami „na zasadzie wzajemnego chrześcijańskiego przebaczenia” oraz o rzetelne zbadanie wydarzeń, do których doszło na Wołyniu. Można to inaczej nazwać, niż kpiny?
To są kpiny, bo to jest kwestionowanie oczywistości, że ukraińscy nacjonaliści popełnili zbrodnię ludobójstwa. Poza tym ta tzw. formuła chrześcijańskiego przebaczenia jest oparta na fałszu. Bo przebaczenie może mieć miejsce wtedy, kiedy jest przyznanie do winy i żal, a po tamtej stronie tego nie ma. To raczej oczekiwanie tego, że nie tylko przebaczymy, ale jeszcze będziemy zakłamywać tę zbrodnię i wykasujemy ją z naszej pamięci społecznej i narodowej. O to im chodzi, a cel jest taki, żeby budować tradycję historyczną na etosie zbrodniarzy.
Oni nie tylko zakłamują historię, ale i rzeczywistość. Rada Najwyższa uznała bowiem, że debata nad uchwałą o zbrodni wołyńskiej toczyła się w Polsce w „warunkach histerii antyukraińskiej”. Pani ją widziała?
Nie było tutaj żadnej histerii antyukraińskiej. To jest właśnie przerzucanie z tamtej strony na naszą złej atmosfery. Jedyny incydent, który w okolicy uchwały miał miejsce, to był protest garstki ludzi w Przemyślu podczas ukraińskiej procesji połączonej z marszem pamięci na cmentarz wojenny. On wynikał z tego, że w poprzednich latach te marsze odbywały się z flagami banderowskimi i w atmosferze kultu UPA. Więc ta akcja była akcją profilaktyczną, gdzie grupka osób trzymająca transparenty potępiające UPA, wykrzykiwała hasła anty-UPA.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/307786-nasz-wywiad-ewa-siemaszko-ukraina-probuje-narzucic-nam-swoja-wizje-historii-trzeba-z-tego-wyciagnac-wnioski