Prof. Żaryn: Komuniści używali słowa "porozumienie" po faryzejsku, by przygotować się do pacyfikacji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
YT
YT

Komuniści doszli do wniosku, że ponieważ siłowo nie da się rozwiązać konfliktu, to trzeba spacyfikować go przez „porozumienie”. Używano tego słowa po faryzejsku, by przygotować się do tego, by pacyfikacja nastrojów społecznych nastąpiła. Wtedy władze nie wiedziały, że będzie to trwało aż do 13 grudnia 1981 roku

— mówił prof. Jan Żaryn, komentując na antenie TVP Info 36. rocznicę podpisania porozumień sierpniowych.

Historyk zarysował tło, jakie towarzyszyło wydarzeniom sprzed trzydziestu sześciu lat.

Pierwszy powód generalny to upadek i to wielosegmentowy koncepcji ekipy Gierka. Koncepcji, jak się okazało, pozornej modernizacji gospodarki i systemu, którego beneficjentem procesu mieli być Polacy. W praktyce okazało się, że nic z tego nie wyszło i zamieniono modernizację na piarowski program propagandy sukcesu. Ten proces potwornie się wyczerpał, to wyczerpywanie się od końca lat 70. zostało wzmocnione wyborem, a potem wizytą papieża Jana Pawła II. Strajki z lipca 1980 roku - mimo iż wydawało się władzy, że będą szybko zamykane - okazały się strajkami procesowymi. Najważniejszy strajk, z sierpnia w stoczni w Gdańsku, okazał się nie do zatrzymania

— stwierdził Żaryn.

I dodawał:

Strajk skończył się 16 sierpnia, ponieważ wyczerpała się ta formuła związana z dynamiką strajków lipcowo-sierpniowych. Postulaty były załatwiane na poziomie dyrekcji. (…) Władze otrzymały tutaj niespodziankę - ze względu na postawę kobiet, które stanęły w interesie solidarnościowych, większej społeczności, wymuszono zmianę decyzji

— podkreślił.

Prof. Żaryn zwrócił również uwagę na konieczność podkreślenia roli kobiet w gdańskim strajku - a zwłaszcza Anny Walentynowicz.

Anna Walentynowicz jest dla nas ikoną Solidarności, ale trzeba pamiętać także o innych paniach, które pokazały hart ducha. Załoga wraca i zmienia koncepcję strajku - jest on pod hasłami ideowymi. (…) Niedzielna msza święta jest odwróceniem dotychczasowego sposobu funkcjonowania klasy robotniczej w zakładzie pracy wobec komisji. To oni mają moralne prawo używania strajku do upominania się o prawa obywatelskie. Kościół angażując się w to, dając przyzwolenie na Mszę, dał im uzbrojenie w rację

— stwierdził.

Dziś wiemy, że władze natomiast uruchomiły cały proces przygotowania pacyfikacji strajku. W dniach 25-26 sierpnia 1980 roku ekipa Gierka - m.in. gen. Jaruzelski i wielu innych uczestników narad - podjęła decyzję, że nie są w stanie zapanować nad skutkami wejścia na teren Stoczni. Doszli do wniosku, że ponieważ siłowo nie da się rozwiązać konfliktu, to trzeba spacyfikować go przez „porozumienie”. Używano tego słowa po faryzejsku, by przygotować się do tego, by pacyfikacja nastrojów społecznych nastąpiła. Wtedy władze nie wiedziały, że będzie to trwało aż do 13 grudnia 1981 roku

— zaznaczył senator PiS.

Dopytywany o dzisiejsze podziały wśród elit solidarnościowych, odparł:

Lech Wałęsa się potwornie zagubił. Początek tego zagubienia to 1992 rok, 4 czerwca. Wówczas podjął decyzję - prawdopodobnie pod naciskiem - by porzucić prawdę i zacząć mataczyć, kłamać i wnosić alternatywny życiorys… Ta decyzja do dzisiaj powoduje skutki, nad którymi sam Lech Wałęsa już chyba nie panuje

— kontynuował.

lw, tvp info

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych