Na tę chwilę pani Krystyna Barchańska czekała 34 lata. Dziś o 16.00 do jej mieszkania na Bonifraterskiej zapukał minister Jan Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjowanych wraz z urzędnikami. Byli żołnierze, dziennikarze i przyjaciel jej syna Artur Nieszczerzewicz. Tylko on był u niej co roku.
Przez lata woził ją 3 czerwca na grób syna Emila Barchańskiego. Przed laty razem obrzucili biało-czerwoną farbą pomnik Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie, działali w tajnej organizacji, drukowali ulotki. Protestowali przeciwko stanowi wojennemu. Emil zapłacił za to najwyższą cenę. Złapany, potwornie bity w śledztwie został zmuszony do składania fałszywych zeznań i oskarżenia kolegi.
Jak popadło. Każdy chciał uderzyć, kopali, bili po twarzy, w żołądek. Ciągłe obelgi, obrażali wszystko, co mogło być dla mnie ważne
— napisał w swoim pamiętniku.
Na rozprawie wszystko odwołał i powiedział, że był torturowany. Dodał, że pamięta twarze oprawców. Do kolejnej rozprawy nie dożył. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, utopiony w Wiśle 3 czerwca 1982 roku. Było to na trzy dni przed jego 17-tymi urodzinami. Urodził się 6 czerwca 1965 roku, dziś miałby 51 lat.
Krystyna Barchańska musiała nauczyć się żyć bez syna, perspektywy posiadania wnuków i opieki na starość.
Bolało mnie tylko, że Lech Wałęsa powiedział, że wolność zawdzięczamy jemu, i że osiągnęliśmy ją bez rozlewu krwi. Ja przecież straciłam syna… Wiem, co czują inne rodziny, które straciły po 13 grudnia bliskich. Dla mnie 4 czerwca to też szczególny dzień. Dzień po śmierci Emila. Wszyscy się cieszą wolnością, ale nie pamiętają komu ja zawdzięczają. Myślę wtedy o Mariannie Popiełuszko, która powiedziała, że oddała syna Bogu i Ojczyźnie. Ja też oddałam
— mówiła wzruszona pani Krystyna, mama Emila.
Dodała, że jest dumna z tego, że jej syn był uczciwym człowiekiem, odważnym.
Uczył mnie i męża wiary w Boga, mówił, że się boimy, a on nie czuje strachu przed komunistami. Czytał o filomatach, filaretach, chciał być jak młodzież z Powstania Warszawskiego, rwał się do działania. Los chciał, że przeszedł do historii jako najmłodsza ofiara stanu wojennego
— mówiła.
Schorowana, skromna, zapomniana. Nie sądziła, że państwo po 34 latach sobie o niej przypomni. Ale dostała odznaczenie, ,edal Pro Patria, opiekę finansową i chyba to, co wzruszyło ją najbardziej. nad grobem jej syna stanęła warta honorowa, Jan Kasprzyk złożył wieniec, była wspólna modlitwa, zabrzmiała trąbka. Dziękowała, mówiła, że to chyba sen.
Kinga Hałacińska
Na zdjęciach: Rodzice Emila Barchańskiego i minister Kasprzyk podczas uroczystości na cmentarzu
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na tę chwilę pani Krystyna Barchańska czekała 34 lata. Dziś o 16.00 do jej mieszkania na Bonifraterskiej zapukał minister Jan Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjowanych wraz z urzędnikami. Byli żołnierze, dziennikarze i przyjaciel jej syna Artur Nieszczerzewicz. Tylko on był u niej co roku.
Przez lata woził ją 3 czerwca na grób syna Emila Barchańskiego. Przed laty razem obrzucili biało-czerwoną farbą pomnik Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie, działali w tajnej organizacji, drukowali ulotki. Protestowali przeciwko stanowi wojennemu. Emil zapłacił za to najwyższą cenę. Złapany, potwornie bity w śledztwie został zmuszony do składania fałszywych zeznań i oskarżenia kolegi.
Jak popadło. Każdy chciał uderzyć, kopali, bili po twarzy, w żołądek. Ciągłe obelgi, obrażali wszystko, co mogło być dla mnie ważne
— napisał w swoim pamiętniku.
Na rozprawie wszystko odwołał i powiedział, że był torturowany. Dodał, że pamięta twarze oprawców. Do kolejnej rozprawy nie dożył. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, utopiony w Wiśle 3 czerwca 1982 roku. Było to na trzy dni przed jego 17-tymi urodzinami. Urodził się 6 czerwca 1965 roku, dziś miałby 51 lat.
Krystyna Barchańska musiała nauczyć się żyć bez syna, perspektywy posiadania wnuków i opieki na starość.
Bolało mnie tylko, że Lech Wałęsa powiedział, że wolność zawdzięczamy jemu, i że osiągnęliśmy ją bez rozlewu krwi. Ja przecież straciłam syna… Wiem, co czują inne rodziny, które straciły po 13 grudnia bliskich. Dla mnie 4 czerwca to też szczególny dzień. Dzień po śmierci Emila. Wszyscy się cieszą wolnością, ale nie pamiętają komu ja zawdzięczają. Myślę wtedy o Mariannie Popiełuszko, która powiedziała, że oddała syna Bogu i Ojczyźnie. Ja też oddałam
— mówiła wzruszona pani Krystyna, mama Emila.
Dodała, że jest dumna z tego, że jej syn był uczciwym człowiekiem, odważnym.
Uczył mnie i męża wiary w Boga, mówił, że się boimy, a on nie czuje strachu przed komunistami. Czytał o filomatach, filaretach, chciał być jak młodzież z Powstania Warszawskiego, rwał się do działania. Los chciał, że przeszedł do historii jako najmłodsza ofiara stanu wojennego
— mówiła.
Schorowana, skromna, zapomniana. Nie sądziła, że państwo po 34 latach sobie o niej przypomni. Ale dostała odznaczenie, ,edal Pro Patria, opiekę finansową i chyba to, co wzruszyło ją najbardziej. nad grobem jej syna stanęła warta honorowa, Jan Kasprzyk złożył wieniec, była wspólna modlitwa, zabrzmiała trąbka. Dziękowała, mówiła, że to chyba sen.
Kinga Hałacińska
Na zdjęciach: Rodzice Emila Barchańskiego i minister Kasprzyk podczas uroczystości na cmentarzu
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/295663-emil-barchanski-najmlodsza-ofiara-stanu-wojennego-wreszcie-upamietniony-zdjecia?strona=1