Dramatyczna opowieść Jana Olszewskiego o zabitym przed 67 laty koledze. Pamiętajmy o takich ludziach

Fot. Fratria
Fot. Fratria

Ale też racje Łukaszewicza i jego kolegów są racjami kogoś, kto nie chce przyjąć ofiarowanego mu miejsca obywatela gorszej kategorii. Można też powiedzieć, że to trochę opowieść z filmu Kieślowskiego „Przypadek”. Jan Olszewski przypadkiem nie poszedł 26 października do budynku PSL. Łukaszewicz poszedł, więc zapłacił cenę wyrzucenia ze szkoły, a w konsekwencji niemal fizycznego zmiażdżenia przez system. Potem było już tylko gorzej. Aż do tragicznej, bohaterskiej śmierci.

Jeszcze jedno: to byli synowie zwykłych, biednych rodzin. Nie inteligenckich, dzieci szoferów, piekarzy, krawców. Sam Olszewski to syn kolejarza. Józefa Łukaszewicza przysłali podczas wojny rodzice z zachodniego Mazowsza, 12-morgowi gospodarze. I to oni kochali Polskę. Aż po najbardziej dramatyczne życiowe decyzje.

Warto to mieć w pamięci. Wielki szacunek dla Jana Olszewskiego, że tę historię mi opowiedział. Pamiętajmy o NICH.

« poprzednia strona
12

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.