Do ostatniej kropli krwi. Major Marian Bernaciak „Orlik” 1917–1946. Krystiana Pielachy i Jarosława Kuczyńskiego to profesjonalnie przygotowane połączenie szkicu historycznego ze zbiorem fotografii. Opowiada o bohaterze.
Podczas debaty w TVP Historia na temat żołnierzy „wyklętych” prowadzący Piotr Gursztyn spytał na koniec, komu z bohaterów naszego sporu postawilibyśmy pomnik. Ja bez wahania wymieniłem Mariana Bernaciaka, czyli „Orlika”, dowódcę dużego poakowskiego (czyli WIN-owskiego) zgrupowania partyzanckiego działającego na pograniczu Mazowsza i Lubelszczyzny w latach 1945-1947.
Dlaczego jego? Może dlatego, że jego zdjęcia wzbudziły we mnie irracjonalną sympatię. Był kimś kto uosabiał paradoks tamtych czasów. Gdyby nie komunizm, ten chłopski syn spod Ryk miałby przed sobą być może świetną karierę, choćby wojskową.
Był przedstawicielem nowych warstw społecznych szukających już przed wojną emancypacji: niech nas nie zmyli skromna posada urzędnika pocztowego, matura dzieci to dla wielu wiejskich rodzin znaczny wysiłek, a Bernaciakowie wykształcili wszystkie swoje dzieci, nawet córki. Partyzantka była kolejnym krokiem w kierunku wybicia się – wbrew stereotypowi komunistycznej propagandy, że mieliśmy do czynienia z burżuazją i obszarnikami.
I paradoksalnie właśnie on, jeden z symboli takiego awansu, padł ofiarą rewolucji. Bo nie godził się z takim jej kierunkiem. Bo był polskim patriotą i nie chciał przystać na sowiecką dominację. Bo chciał pozostać wiernym, z uporem właściwym swojemu środowisku, wojskowej przysiędze.
Tę postać przybliżył mi pierwszy na początku lat 90. Jerzy Ślaski, zbuntowany po 1980 roku paksowski dziennikarz, który był w młodości żołnierzem „Orlika”. Tytuł jego książki, gdzie znalazła się owa formułka „żołnierze wyklęci”, posłużył jako etykietka i próżno dziś z nią walczyć. Kiedy czyta się po latach spazmy radości komunistycznej propagandy po zabiciu „Orlika” 24 czerwca 1946 roku, można zrozumieć i uznać sensowność takiej akurat nazwy. Kiedy czyta się o wieloletnich staraniach silnego skądinąd środowiska z okolic Ryk, aby ocalić pamięć jego i jego oddziału, tym bardziej ją rozumiemy.
Zapraszam do stołecznego Centrum Edukacyjnego IPN Przystanek Historia im. Janusza Kurtyki na prezentację książki Krystiana Pielachy i Jarosława Kuczyńskiego Do ostatniej kropli krwi. Major Marian Bernaciak „Orlik” 1917–1946. Piątek 20 maja 17.30, Marszałkowska 21/25. Będę ją prowadził.
To bardzo profesjonalnie przygotowane połączenie szkicu historycznego ze zbiorem fotografii. Została wykonana wielka praca dokumentacyjna. Te zdjęcia są szczególnie cenne, bo antykomunistyczna partyzantka nie obfituje z oczywistych powodów w ikonografię. A tu autorom udało się opowiedzieć tę historię także obrazami. Od ciepłych zdjęć rodziny Mariana Bernaciaka, które bardzo wiele mówią o jego społecznych korzeniach, po podobizny oprawców i sceny triumfu nad zabitym bohaterem.
Szczególne pochwały dla Krystiana Pielachy, który staje się prawdziwym kronikarzem swojej małej ojczyzny – Ryk i okolic. I trudno aby serce się nie ścisnęło, kiedy widzi się majora Bernaciaka w mundurze i na koniu wjeżdżającego do tego miasteczka, kiedy przez moment próbowano wcielić wytyczne planu „Burza”.
Kim byłby „Orlik”, nie pozwalający swoim ludziom na bandyterkę i brak dyscypliny, powściągliwy, skryty i bezwzględnie uczciwy, gdyby dzieje potoczyły się inaczej? Byłby kimś ważnym dla Polski. Przerwano jego młode życie, ale tym bardziej winniśmy mu pamięć.
Ta postać pojawi się także w mojej powieści historycznej, która jest już na ukończeniu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/293411-orlik-waleczny-partyzant-doczekal-sie-waznej-ksiazki-zapraszam-na-jej-promocje-wideo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.