Jestem już na tyle stary, że nieźle pamiętam peerelowskie obchody 1000-lecia Państwa Polskiego. W oficjalnych uroczystościach podkreślany był wątek świecki Jubileuszu, a akcje „Tysiąc szkół na tysiąclecie” (skądinąd bardzo potrzebne, bo mnożyliśmy się wtedy na potęgę) miały przysłonić religijne korzenie naszej państwowości.
Dziś, kiedy chodzenie do kościoła nie jest szykanowane – można już oficjalnie zastanawiać nad tym, jaki był wpływ przyjęcia Chrztu przez Mieszka I na naszą Historię. I nasze tutaj trwanie.
Ze względu na brak wystarczających materiałów źródłowych trudno dzisiaj stwierdzić z całą pewnością, jakie intencje kierowały polskim księciem w podjęciu decyzji o chrystianizacji Polan. Naukowcy doszukują się przyczyn politycznych (sojusze), cywilizacyjnych (dostęp do wiedzy i kultury) czy zjednoczeniowych (skupienie plemion wokół jednej idei). Jako romantyk biorę pod uwagę dwa pomijane zwykle przez historyków powody: urodę i fascynującą osobowość Dobrawy oraz uniwersalny kodeks postępowania zawarty w Dekalogu. Historia zna wiele zachowań władców, którzy kierowali się nie tylko rozsądkiem i wyrachowaniem politycznym, ale również uczuciem, religijnością czy idealizmem. Gdyby było inaczej – Kleopatra nie miałaby takiego wpływu na losy Egiptu i Cesarstwa Rzymskiego…
Jakkolwiek by nie było – wybór Mieszka był dla nas zbawienny. Wiara scementowała nasz Naród na tyle trwale, że nawet rozbiory i dziesiątkujące nas wojny nie zniszczyły polskiego ducha. Gdybanie – co by było, jeśli nie przyjęlibyśmy pod swój dach Boga – nie ma dziś żadnego znaczenia. Dziesięcioro przykazań – o ile były przestrzegane – chroniło nas zawsze i na wszystkich polach: od moralności po demografię. Dewiza „Bóg-Honor-Ojczyzna” na stałe wryła się w świadomość prawdziwych Polaków.
Historia pokazuje, że narody, które utraciły to religijno-familijno-państwowe spoiwo – przestawały istnieć. Dziś przerabia to właśnie Europa Zachodnia, która nie jest w stanie obronić się przed radykalnym islamem. Po prostu – nie ma czego bronić. Bezideowi hedoniści będą musieli – wbrew swojej woli – przyjąć najokrutniejsze z wyznań: fanatyczny Islam. Albo zginą…
Pisałem o tym w wierszu:
(…)
Zaś o Niewoli prawda w pełni się objawi,
Gdy najeźdźca na karku bucior swój postawi.
Wtedy jest bieda, lament, szukanie ratunku;
Znów najlepsi polegną na swym posterunku…
Najtchórzliwsi wybiorą emigracji drogę…
Najpodlejsi oddadzą się współpracy z wrogiem…
Najliczniejsi (bezwolna, wystraszona masa)
Będą płakać i tęsknić po minionych czasach,
Czekając na Rycerza, co na Białym Koniu
Nadciągnie… I wyzwoli… I przybliży do Niej…
Naszej Wolności...
(„Oda do Wolności” z tomiku „Pro publico bono”)
Czy tylko wyznawcy Wiary w Boga mogą przetrwać w tym cywilizacyjnym chaosie? Historia Polski wskazuje na to, że wystarczy szanować nasze sprawdzone, uniwersalne wartości – aby przetrwać. I być dobrym człowiekiem. Wielu obcokrajowców czy innowierców zafascynowanych było naszą tradycją. Niektórzy zginęli, walcząc ramię w ramię wraz z nami o wolną Polskę. Pierwsza w Europie Unia – między Polską i Litwą – była przykładem udanego połączenia wielu wartości i nacji. Ująłem to w następujących strofach:
(…) Wiem, że nie wszyscy w Boga jednego wierzymy;
Nie dbam o to, gdy Dobru wspólnemu służymy.
Dla mnie możesz być Żydem, Litwinem, Tatarem,
Kaszubą czy Ślązakiem, Łemkiem czy Madziarem,
Jeśli Polskę masz w sercu – klnę się tu, przed światem –
Będziesz mi druhem szczerym! Wspólnej sprawy bratem!
Jeśli ojciec twój zbłądził, dziad Ojczyznę zdradził
Nie pozwól, by twe losy Fatum dziś prowadził…
Sam wybierz swoją drogę, poszukaj w sumieniu
Prawdy, Dobra i Siły – byś się mógł odmienić…
Stańmy jak jeden Naród! Już Nadzieja świta
I przywróćmy nam wszystkim kraj – RZECZPOSPOLITĄ…
(„Do Narodu” z tomiku „Pro publico bono”)
PS Nie można w ciągu pięciu minut pieśni przekazać wszystkich emocji związanych z jubileuszem 1050. rocznicy Chrztu Polski. Ale chciałem przynajmniej spróbować. I chyba mi się udało. Świadczą o tym zwłaszcza liczne wpisy osób, które otwarcie mówią o swoim ateizmie. I którym mimo to bardzo podoba się przesłanie mojej ballady. Starałem się zawrzeć w niej główne zagrożenia niszczące dziś ludzkość: faszyzm, komunizm, fanatyzm islamski, wszelaki imperializm i wspomagające go lewactwo (z wiarą w gender jako wiodącą ideologią).
Namawiam do stawiania zdecydowanego odporu. Przy czym modlitwę traktujmy jako ostatnią deskę ratunku. Tam, gdzie możemy poradzić sobie sami, bez cudów – tam nie zawracajmy głowy Panu Bogu. Powiedział wszak do nas wyraźnie: „Idźcie i rozmnażajcie się. I czyńcie sobie ziemię poddaną”.
Gdy myślę o europejskich targowiczanach i ich ostatnich głosowaniach w PE, jestem i zasmucony, i wściekły. Mam tylko nadzieję, że naszym feministycznym euro-posłankom do twarzy będzie w burkach. A zaprzańskim europosłom – w turbanach.
Ja nigdy nie powiem: „Unio, ojczyzno moja”. I jest nas dziś w Polsce większość. POLSKOŚĆ TO JEST NORMALNOŚĆ. I zawsze nią była. Dlatego przekażcie poniższy link dalej, proszę…
ROK 966
Odpowiadając przy okazji na zarzuty miłośników słowiańszczyzny, że zbytnio gloryfikuję chrześcijaństwo kosztem wcześniejszych czasów: ja uwielbiam całą naszą historię! Mam wielki szacunek do naszych pogańskich praprzodków. Mimo łagodnego usposobienia byli lepszymi łowcami i wojownikami od Apaczów. Wikingowie, którzy kilka razy dostali od Słowian tęgie lanie (z odwetowym najazdem skandynawskich osad włącznie!) po takiej lekcji woleli wyprawiać się na tereny obecnej Angli, Francji, czy nawet nad Morze Śródziemne.
Wszystko, co w nas dobre i szlachetne zawdzięczamy wszystkim naszym poprzednikom. I za to nas nienawidzą ci, którzy byli podli. Spadkobiercy Hitlera oskarżają nas dziś o „polskie obozy koncentracyjne”. A potomkowie ubeków – o antysemityzm. Co kierowało rodziną Ulmów, ratujących nieznanych sobie Żydów? Nasza Wiara i związane z nią Dobro.
Dlatego boleję nad brakiem filmów o całej naszej przebogatej historii. I w miarę skromnych możliwości staram się upamiętniać naszych bohaterów.
Poniżej – dowód na mój słowiański „odlot” (jedna z licznych „youtubowych” wersji):
PRASŁOWIAŃSKA NOC
Polecamy „wSklepiku.pl: „966. Chrzest Polski” - Krzysztof Ożóg.
W tej pięknie wydanej i bogato ilustrowanej książce autor przedstawia nam nie tylko okoliczności przyjęcia chrztu przez polskiego władcę i jego otoczenie, ale także złożony proces ewangelizacji i chrystianizacji społeczeństwa, budowy struktur Kościoła i włączania się Polski w życie chrześcijańskiej Europy.
Książkę poprzedza wstęp Prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/288760-chrzest-966-rekolekcje-dla-ateistow-wiara-scementowala-nasz-narod-na-tyle-trwale-ze-nawet-rozbiory-i-dziesiatkujace-nas-wojny-nie-zniszczyly-polskiego-ducha