Maciej Parowski o Niezłomnych: Ci młodzi ludzie mieli do wyboru - stracić duszę albo życie. Wielu z nich nie straciło duszy! NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Jak odbiera pan ten film pod kątem stricte filmowym? Mam na myśli sprawę montażu, efektów specjalnych. Ze strony krytyków padają różne oskarżenia.

Łatwo krytykować film, który jest robiony przy zacerowanych kieszeniach i odkładanych terminach. Zrobił co się da. Ja nie byłem formą tego filmu jakoś zdeprymowany. To są chłopcy w przepoconych marynarkach, w niezmienianej bieliźnie i ten film taki trochę jest. Oni się budzą w ziemiankach i wytrzepują ziemię z głowy. W tym sensie ta forma spotkała się z przesłaniem. Ja nie jestem wymagający wobec kina, które mówi prawdę, oddziałuje na emocje i wyciąga mnie z mojej wygodnej skóry człowieka, który czasem zapomina gdzie żyjemy, kto był przed nami i jak się mordował.

A jakie ma pan oczekiwania wobec filmu „Smoleńsk”?

Wiem, że w tym filmie chodzi o dojście do racji, a nie o wyłożenie racji. Nie o rozstrzyganie, tylko wstrząśnięcie sumieniami. Widzimy wszyscy jak został zniszczony nasz język, jak się nie komunikujemy, jak się odwracamy od prawdy, jak się przed nią trzęsiemy. Ten film być może przywróci nam odwagę, jasne spojrzenie.

Na pierwszy plan wysuwa się cel dydaktyczny?

Wie pan, sztuką jest przywracanie ostrości widzenia nas, naszej kondycji, powinności jednostki. Dydaktyzm to za mało. Myślę, że to jest po prostu prawda. Prawda jest ponad dydaktyzmem. Dydaktyzm to są ułamki. A tutaj chodzi o spojrzenie w oczy trudnej prawdzie, która zmusza nas w sekwencji zdarzeń do pewnych gestów, które są niewygodne dla nas i dla świata. Ale są konieczne. Ten film może spowoduje, że Polak zacznie być powinnością, nie tylko przywilejem. Polskość jest wysiłkiem. Strasznym wysiłkiem. Ludzie, o których jest ten film zapłacili tę cenę. My tej ceny nie musimy płacić, ale musimy płacić cenę odwagi. Mam nadzieję, że ten film nas tego nauczy.

Czy mamy do czynienia z renesansem kina historycznego? Udało się dokończyć „Historię Roja”, mamy film „Smoleńsk”, słyszymy o dwóch produkcjach na temat Żołnierzy Wyklętych, w przygotowaniu jest „Wołyń”…

Prawda jest taka, że kiedy w Polsce wybucha wolność albo przybywa wolności, to Polacy śmielej mówią o tym, co spotkało ich przeszłości. Więc zapewne tak. Oczywiście tak jak krytycy filmowi trzęsę się, żeby to było kino udane, artystyczne, żeby nie było łatwym łupem, ofiarą szyderstw. Chodzi mi o kino mądre, o kino artystyczne. Ale coś nam się należy od naszych artystów. Nam i naszym przodkom należy się uwaga, której długo byli pozbawieni.

Rozmawiał Aleksander Majewski

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych