Nowy prezes IPN musi mieć pełnię kompetencji, aby nie dawać się ogrywać jak dziecko choćby w kwestii identyfikacji ofiar. Kto panuje nad Polską Bazą Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów? ANALIZA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Szczątki majora Łupaszki znaleziono na "Łączce" i zidentyfikowano. Nie został pochowany w Panteonie. fot. M. Czutko
Szczątki majora Łupaszki znaleziono na "Łączce" i zidentyfikowano. Nie został pochowany w Panteonie. fot. M. Czutko

Projekt nowej ustawy dotyczącej Instytutu Pamięci Narodowej ma swoje wady i zalety. Wadą wydaje się możliwość wyboru prezesa przez Sejm, bo, chcąc nie chcąc będzie to wybór obciążony politycznie. Zdecydowanym plusem projektu jest poszerzenie kompetencji, ale także odpowiedzialności nowego szefa. W tej kwestii nie można się jednak zatrzymać w pól drogi. Po co prezesowi IPN rozległa władza, skupiająca dotychczasowe kompetencje, ale również poszerzona o to, co mogła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa? Według mnie po to, by w te jednostki nie dublowały się, ale także nie wykluczały w pewnych kwestiach. Dobrze będzie jeżeli w końcu jedna instytucja (IPN) będzie odpowiedzialna za poszukiwania ofiar komunizmu, ich identyfikacje i upamiętnienie. Bo to jest całość procesu.

CZYTAJ TAKŻE: PiS składa w Sejmie projekt nowej ustawy o IPN! Będzie też nowy prezes Instytutu?

Skupmy się na wąskim gardle tej układanki, czyli identyfikacjach ofiar (znalezionych podczas prac na warszawskiej Łączce, ale nie tylko). Teraz wygląda to tak, że ekipa prof. Krzysztofa Szwagrzyka przeprowadzała prace historyczne i ekshumacyjne, a szczątki przekazywano do pracowni genetyki Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Tam przeprowadzano badania porównawcze z materiałem DNA oddanym przez rodziny ofiar. Wyniki uroczyście demonstrowano na konferencjach prasowych w IPN, a ostatnio przeważnie w Pałacu Prezydenckim. No właśnie, ostatnio, czyli kiedy? Sięgnijmy pamięcią do 1 marca 2015 (!!!) roku. Tak, tak, przez ostatni rok w tej materii nie wydarzyło się nic.

Szczecin to piękne miasto z ludźmi kipiącymi wspaniałymi inicjatywami. To właśnie tam powstała Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów. Co szczególnie ważne, a jakoś umyka, projekt powstał jako wspólne przedsięwzięcie IPNPUM, jego jednym celem było utworzenie biobanku, który miał przechowywać materiał pobrany od ewentualnych ofiar w trakcie ekshumacji oraz od żyjących członków ich rodzin. W założeniu, w przyszłości miało to umożliwić instytucjom takim jak IPN czy ROWPiM sięgniecie do tego materiału i dokonanie identyfikacji ofiar. Zaznaczmy przy tym, że nie zakładano prowadzenia prac identyfikacyjnych przez PUM.

Projekt nowelizacji ustawy o IPN zakłada powstanie Bazy Materiału Genetycznego ofiar represji totalitarnych, to poszerza kompetencje Instytutu. Zapis ten oznacza zakończenie działalności Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. Wydaje się, że to jedyne słuszne posunięcie, bowiem PBGOT jest przykładem indolencji urzędników. Na czym ona polega? Otóż z niezrozumiałych do końca powodów kierownictwo IPN zupełnie straciło kontrolę nad identyfikacjami. Dało milczącą zgodę na to, by Baza stała się swoistym monopolistą prac genetycznych dla Instytutu, na czym „wypłynęła” na rynek komercyjny. Jesteśmy teraz na etapie przedziwnego uzależnienia Instytutu Pamięci Narodowej od Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, a przypomnijmy, że działająca w Szczecinie baza powstała na mocy porozumienia.

Sprawą, która budzi największe kontrowersje są finanse.

ciąg dalszy na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych