Folksdojcze - reaktywacja

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Mój dziadek, Teofil Makowiecki gospodarzył przed wojną w wiosce Linne, pow. Rypin. Ponieważ cała Ziemia Dobrzyńska włączona została do III Rzeszy, obowiązywały tam znacznie surowsze rygory niż w Generalnej Guberni. Zniesiono szkoły dla polskich dzieci, a obowiązek pracy dla nich (ustalony w GG na 14 lat) obniżono do lat dziesięciu. Już jesienią 1939r. rozpoczęto na masową skalę mordowanie ziemian, nauczycieli, księży, urzędników państwowych, działaczy społecznych – jednym słowem elity polskich patriotów. W podziemiach urzędu gestapo w Rypinie zamęczono ok. tysiąca osób. W ogromnych dołach (15x25m), wykopanych w lasach skrwileńskich pogrzebano w masowych grobach 2,5 tys. Polaków. Nie oszczędzono nawet 50 harcerzy z Grudziądza, skazanych na rozstrzelanie „na wszelki wypadek”.

Cały czas trwały wysiedlania ludności polskiej i żydowskiej celem zrobienia miejsca dla niemieckich osadników z Rzeszy, Besarabii, Mazur, spod Królewca. Pomagały w tym gorliwie oddziały Selbstschutsu, złożone z lokalnej niemieckiej mniejszości (7% populacji) – wyjątkowo okrutne i znające doskonale liderów polskości. Jeden z nich, sąsiad zza między – namawiał kilkakrotnie mego dziadka Teofila do podpisania volkslisty. Teofil – piłsudczyk, uczestnik Bitwy Warszawskiej, wielki patriota – za każdym razem stanowczo odmawiał. Nie chciał i nie potrafił dołączyć do narodu morderców odpowiedzialnych za zakatowanie tylu niewinnych i bezbronnych rodaków. Przypłacił to życiem, a cała jego rodzina – wysiedleniem do obozów, zesłaniem na roboty, wojenną poniewierką. Opisałem to w zwycięskim, konkursowym scenariuszu filmowym, który od 2008r. zalega pod kurzem na półkach Agencji Filmowej TVP SA.

WIĘCEJ: NASZE MATKI, NASI OJCOWIE – polska wersja alternatywna. „Gotowe scenariusze powędrowały na coraz bardziej zakurzoną półkę”

Z tego, co wiem – mój dziadek nie był wyjątkiem. Bardzo wielu mieszkańców Ziemi Dobrzyńskiej nie podpisało dokumentu zrzeczenia się polskiego obywatelstwa. I to zdając sobie sprawę z nieuchronnych konsekwencji swej decyzji.

Mój ojciec, Stanisław dopiero w 1947r. zdecydował się na powrót do kraju (nastolatka wyzwolili na robotach w Niemczech pancerniacy gen. Maczka; był tam w harcerstwie, utworzonym przy Polskim Wojsku).

I tak na Ziemi Dobrzyńskiej znów musieli żyć obok siebie Polacy poszkodowani przez III Rzeszę i folksdojcze, którzy mieli szczęście nie polec pod Stalingradem…

Animozje trwały jeszcze dziesiątki lat po wojnie. Sam pamiętam, jak dwóch staruszków-kombatantów ostentacyjnie wyszło z sali podczas uroczystości na ich cześć – ze względu na obecność na sali „zdrajców-folksdojczów”…

Dlaczego dziś o tym piszę?

Nie wiem… Obserwując to, co dzieje się dziś na scenie politycznej tak jakoś mi się to przypomniało…

PS Wciąż polecam w internecie link do ballady „ROK 966”. Sądziłem, że przynajmniej publiczne media zrobią z niego „power playa” w jubileuszowym roku (1050 rocznica Chrztu Polski). Gdybym ocenzurował w niej kilka linijek może przełknąłby ją nawet mainstream! A wtedy znalazłby się i sponsor na wypasione studio nagraniowe, i „zajefajny” teledysk…

Ale wtedy dziadek Teofil wykląłby mnie zza grobu!

Jeśli się Wam spodoba – puśćcie tę pieśń dalej po sieci. Przyda się prawdziwym Polakom jakiś optymistyczne, patriotyczne przesłanie…

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych