Jak mądrze pokierować historią (kresy i ziemie odzyskane)

fot.Fratria
fot.Fratria

Zabytki na kresach pozostały, ale kresowianie, w swojej głównej masie, przenieśli się na ziemie odzyskane. To strategiczna informacja. Tam zostali kulturowo zneutralizowani, choćby przez fakt zmiany miejsca zamieszkania, przez odmienność krajobrazu kulturowego, a także wyraźną obojętność lub nawet wrogość władz PRL. Na ziemiach zachodnich przez pierwszych około 20 lat nie postawiono ani jednego prywatnego domu. Przyczyny były dwie: 1) całkowita zmiana ustroju, 2) niepewność mieszkańców i władz państwowych, co do dalszych losów tych ziem – 1/3 terytorium Polski.

Tymczasowość nie buduje niczego prócz nawyków nomadycznych, które są oczywiście obce naszej kulturze. Zmiana tego nastawienia nastąpiła w grudniu 1970 r., kiedy Polska podpisała porozumienie graniczne z Niemcami. Uwierzyły wówczas władze i uwierzyli mieszkańcy tych ziem. Polacy zaczęli wreszcie czuć się jak u siebie w domu. Cicha myśl „a jak nam zabiorą” powoli traciła swoją siłę.

Istota tych ziem

Jeżeli chcemy zrozumieć ziemie odzyskane, musimy cofnąć się do 1945 r. i czas ich trwania podzielić na dwie części. Pierwsza, to okres balansu poczucia niepewności i stabilizacji. W ten zakres wchodzą dwa pierwsze pokolenia. Drugi okres dotyczy trzeciego pokolenia, które poczucie niepewności swoich ojców przyjęło do wiadomości i przestało je zauważać.

Pierwszy okres zaczyna się w 1945 r. i ciągle trwa, czekając na rozwój wydarzeń. Ziemie odzyskane stały się polskim konglomeratem kulturowym skupiającym trzy etosy: wielkopolski, śląski i kresowy. Pierwsze pokolenie pamiętało jeszcze czasy zaborów i II RP, a więc diametralnie różne epoki i znaleźli się w trzecie. Jedni byli kształtowani w przeszłości pod dyktando niemieckiego właściciela lub zaborcy – ci byli u siebie, inni przez sowieckiego lub austriackiego – oni należeli do przyjezdnych. Ale tak naprawdę to były dwa różne światy. Ci, wychowani przez szkołę pruską cenili bardziej pracę i rzeczy materialne – byli bardziej zachowawczy, kresowianie ukształtowani na obszarze, gdzie polska kultura decydowała o rozwoju, stali się elementem podwójnie osłabionym – poprzez konieczność szukania nowego miejsca dla siebie i konflikt kulturowy z miejscowymi. Ale najważniejszym elementem destabilizującym była obecność Związku Sowieckiego, jego wojsk i ich politycznych wpływów. ZSRS był gwarantem granicy na Odrze, a więc automatycznie przynależności tych ziem do Polski.

To wszystko sprawiało, że region ziem zachodnich stał się obszarem pogranicza. Ziemie północne, ze względu na większą odległość od Odry, były pod tym względem regionem jakby drugiego planu. Nietypowość tego pogranicza polegała na tym, że destabilizacja szła z dwóch stron jednocześnie: 1) wewnętrznej, poprzez strukturalną blokadę procesów asymilacyjnych na ziemiach odzyskanych, 2) zewnętrzną, poprzez niemiecką propagandę i brak uregulowań statutowych granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Gdy w 1990 r. podpisano traktat graniczny, nastąpił proces reglamentowanego pojednania polsko-niemieckiego. Gdy otworzono granicę zachodnią, ludność ziem zachodnich popadła w przerażającą biedę. Polskie zakłady zaczęły padać jeden po drugim. Wielokrotnie jedynym źródłem utrzymania stał się wówczas przemyt różnych towarów do Niemiec i z Niemiec. Na niespotykaną dotąd skalę rozwinęły się usługi seksualne, za którymi szło pijaństwo i rozkład rodzin. Porzucanie własnych dzieci przez matki stało się plaga tamtej części Polski. Statystyka eurosierot stała się zastraszająca. Polska prasa na te tematy nie pisał prawie nic, podobnie, jak zachodnia na temat zachowania migrantów ze Wschodu. Z czasem poczucie zagrożenia przestało istnieć, a granica polska na Odrze stała się przeszkodą dla samych Polaków. W taki sposób zostało wymazane zdroworozsądkowe poczucie zagrożenia na ziemiach zachodnich i bezproblemowe wejście kapitału niemieckiego, w tym medialnego, który ukształtował tamtejszą opinie publiczną. Dziś efekt tego wszystkiego jest taki, że ludzie mieszkający na ziemiach zachodnich nie czekają na Niemców, lecz na niemieckie pieniądze. Niepewności tych ziem nie zauważają już ani mieszkający tam ludzie. Co w tej sprawie zrobi urzędujący w Warszawie rząd?

Drugi okres zaczął się wraz z wejściem w życie trzeciego pokolenia urodzonego na ziemiach zachodnich, mającego, słaby lub żaden kontakt z pierwszym. Bezgranicznie zaakceptowało ono propagandową wizję szczęśliwości, nie zauważając jakiego spustoszenie dokonuje na obszarze kulturowym. Destabilizację trzecie pokolenie uznało za normę i w ten sposób przeszło nad tym do porządku dziennego. Oczywiście pomógł im rozwój technologii, zwłaszcza internetu: starzy nie maja już nic do powiedzenie – przerósł ich czas i powaliła bieda, oni uwolnienie od historii, poczuli się bezgranicznie wolni. Kobiety, poprzez mieszane małżeństwa lub ucieczki, niepewność zamieniły na stabilizację sankcjonowaną niemieckim prawem (alimenty), mężczyźni zajęli posady robotników, a zdarzało się, że i męskich dziwek. I w taki sposób ziemie zachodnie, coraz bardziej, stają się pełnoprawnym i nowoczesnym, a jakże, pograniczem. Ustawa o mniejszościach, którą wrzucono na początek pierwszej kadencji PO uchwalona została nie dla tych mniejszości narodowych, które są, ale dla tych, które będą. Zgodnie z tym, co pisałem wcześniej, na terenie byłego NRD już osiedlani są emigranci z Bliskiego Wschodu i Afryki. I kto wie, czy to właśnie oni nie będą beneficjentem tej ustawy, a Polacy zostaną zmuszeni do działań w kierunku likwidacji Strefy Schengen.

Tak więc trzy wielkie polskie etosy, które mogły wzmocnić zachodnie pogranicze, mają szansę na kompletną rozwałkę. Istnieje więc poważna obawa, że kultura kresowa, która posiada w sobie silne nośniki niezależności zostanie zmarnowana: na wschodzie za pomocą dominacji nowych ideologów, a na zachodzie za pomocą zwykłej głupoty i braku umiejętności dalekowzrocznego myślenia. Stalin i Hitler w grobie, aż zanoszą się ze śmiechu. Upieranie się natomiast przy eksporcie polskości w oparciu o zabytki, w dzisiejszym coraz bardziej rozchwianym świecie, nie można wykluczyć, że doprowadzić do: kompletnego zniszczenia zabytków i ostatecznej eksterminacji mieszkających jeszcze tam Polaków.

Budowanie unii środkowo-europejskiej wymaga współdziałania całkowicie niepodległych wobec siebie państw, z dwóch powodów: 1) mieszkające tu narody wcale lub długo jej nie miały, 2) dla zachowania równego dystansu wzajemnej wiarygodności.

Podsumowanie

I teraz co możemy zrobić My Polacy? Możemy stworzyć nowy standard w stosunkach międzynarodowych – i to taki, który swoim poziomem sięga do najlepszych lat epoki jagiellońskiej. Uroczystym gestem, zapisanym najlepszymi zgłoskami, całe materialne dziedzictwo, z wyjątkiem cmentarzy, powinniśmy przekazać trzem uznanym przez nas niepodległym państwom na dawnych krasach wschodnich: Litwie, Białorusi i Ukrainie. Ten gest byłby fundamentem pod budowę nowej Europy Środkowo-Wschodniej, a jednocześnie standardem zobowiązującym Niemców do podobnego gestu w stosunku do polskich ziem odzyskanych.

I teraz jakie mamy z tego korzyści? Na polu europejskim: 1. Nieprzysparzamy sobie wrogów, 2. Współtworzymy prawo międzynarodowe i rozwijamy kierunkowe jego podstawy, 3. czynnie włączamy się w politykę światową, 4. dajemy wkład w proces likwidacji neokolonializmu.

Na polu wewnętrznym, Europy Środkowej: 5. podejmujemy trud kształtowania jedności Europy Środkowej (a może i Środkowo-Wschodniej), a gdyby za naszym przykładem poszły pozostałe państwa tego regionu, powstałby czysty obszar do nowego zorganizowania, 6. niwelujemy bardzo groźne napięcia kulturowo-polityczne na swoim obszarze, 7. tworzymy racjonalne podstawy naszego państwa – adekwatną świadomość obywateli, zdrowe szkolnictwo i właściwy rozwój intelektualny, 8. zaczynamy budować Polskę w oparciu o naturalne – piastowskie uwarunkowania – takie, w jakich żyjemy od 70 lat. I teraz pozostaje pytanie, co z Polakami mieszkającymi na Wschodzie. Mieszkający tam Polacy, w większości są potomkami rosyjskich zesłańców. Karano ich za patriotyzm i obronę Polski. Kara ta nie może trwać wiecznie. Sprawiedliwa Polska musi przywrócić prawo do powrotu. Bolszewicki i proletariacki argument, że są potomkami szlachty, powinien być bodźcem do realizacji programu powrotu Polaków na ziemie macierzyste – pod jednym warunkiem, że nie mamy do czynienia z agenturą lub patologią. W okresie ostatniego Piasta panowie małopolscy podnieśli ideę unii polsko-litewskiej, dzisiaj, gdy najwyższe osoby w Państwie również pochodzą z Małopolski, mogłyby ten proces cofnąć i polską orientację polityczną postawić na nogach, zgodnie z obecnym piastowskim duchem czasu. I byłby to polski przykład w jaki sposób mądrze można kierować historią.

Uwaga:

Artykuł ukazał się w „Śląskim Kurierze Wnet” Nr 21, marzec 2016.

« poprzednia strona
12

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych