Co się może podobać w twórczości prof. Borodzieja? M.in. to, że w kwestii „niemieckich wypędzeń” podkreśla on rolę „polskiego nacjonalizmu”, zaś pomija rolę Stalina i Związku Sowieckiego.
Kolejną osobą wymienioną w tekście jest protegowany prof. Borodzieja – prof. Krzysztof Ruchniewicz z Wrocławia, dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego. Pod jego kierownictwem centrum stało się faktycznie instrumentem niemieckiej propagandy historycznej w Polsce. Ruchniewicz jest współautorem podręcznika polsko-niemieckiego, w którym nacisk kładzie się na „niemiecki ruch oporu”, przy niemal całkowitym pominięciu polskiego.
Zdaniem prof. Musiała jest placówka, która mogłaby zająć się pracą nad niewygodnymi dla niemieckiej przeszłości faktami. To Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie pod dyrekcją prof. Roberta Traby. Jednak Centrum zajmuje się… katalogowaniem „polsko-niemieckich miejsc pamięci”.
Kolejną placówką, która mogłaby służyć badaniu trudnej historii jest Instytut Zachodni. Jednak – jak pisze prof. Musiał – Instytut od początku lat 90. Stracił na prowadzeniu przez prof. Annę Wolff-Pawęską - jedna z recenzentek dorobku naukowego prof. Borodzieja.
Prof. Musiał z uznaniem przyjmuje chęć odnowienia IZ przez nowy rząd. Jednak przestrzega przed decyzjami personalnymi. Wymienia tu nazwisko prof. Stanisława Żerko, który – zdaniem autora tekstu – ma ochotę objąć stanowisko szefa Instytutu, więc ten laureat nagrody tygodnika „Polityka” tworzy wokół siebie legendę „niepokornego” historyka.
Problem w tym, że prof. Żerko nie należy do „niepokornych”. Wręcz przeciwnie - jest pod wielkim wrażeniem takich ekspertów jak Borodziej junior i Ruchniewicz Taka osoba jak prof. Żerko na tym stanowisku oznaczałaby zatem tylko utrwalanie panującej patologii w badaniach nad stosunkami polsko-niemieckimi
— konkluduje prof. Musiał.
Daje on rady jak można wyprowadzić na prostą stan polskich badań nad historią relacji z zachodnim sąsiadem i przykłady niezbędnych do opracowania tematów, m.in. polityka Niemiec wobec Polski w latach 1918-1939. Konieczna jest też wymiana kadr i jej odmłodzenie
Dopiero oni będą w stanie stawić czoła nachalnej niemieckiej propagandzie historycznej, która dzisiaj święci triumf w Polsce, na polskich uniwersytetach, w polskich szkołach oraz w niektórych mediach, np. w ,,Gazecie Wyborczej”.
Slaw
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Co się może podobać w twórczości prof. Borodzieja? M.in. to, że w kwestii „niemieckich wypędzeń” podkreśla on rolę „polskiego nacjonalizmu”, zaś pomija rolę Stalina i Związku Sowieckiego.
Kolejną osobą wymienioną w tekście jest protegowany prof. Borodzieja – prof. Krzysztof Ruchniewicz z Wrocławia, dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego. Pod jego kierownictwem centrum stało się faktycznie instrumentem niemieckiej propagandy historycznej w Polsce. Ruchniewicz jest współautorem podręcznika polsko-niemieckiego, w którym nacisk kładzie się na „niemiecki ruch oporu”, przy niemal całkowitym pominięciu polskiego.
Zdaniem prof. Musiała jest placówka, która mogłaby zająć się pracą nad niewygodnymi dla niemieckiej przeszłości faktami. To Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie pod dyrekcją prof. Roberta Traby. Jednak Centrum zajmuje się… katalogowaniem „polsko-niemieckich miejsc pamięci”.
Kolejną placówką, która mogłaby służyć badaniu trudnej historii jest Instytut Zachodni. Jednak – jak pisze prof. Musiał – Instytut od początku lat 90. Stracił na prowadzeniu przez prof. Annę Wolff-Pawęską - jedna z recenzentek dorobku naukowego prof. Borodzieja.
Prof. Musiał z uznaniem przyjmuje chęć odnowienia IZ przez nowy rząd. Jednak przestrzega przed decyzjami personalnymi. Wymienia tu nazwisko prof. Stanisława Żerko, który – zdaniem autora tekstu – ma ochotę objąć stanowisko szefa Instytutu, więc ten laureat nagrody tygodnika „Polityka” tworzy wokół siebie legendę „niepokornego” historyka.
Problem w tym, że prof. Żerko nie należy do „niepokornych”. Wręcz przeciwnie - jest pod wielkim wrażeniem takich ekspertów jak Borodziej junior i Ruchniewicz Taka osoba jak prof. Żerko na tym stanowisku oznaczałaby zatem tylko utrwalanie panującej patologii w badaniach nad stosunkami polsko-niemieckimi
— konkluduje prof. Musiał.
Daje on rady jak można wyprowadzić na prostą stan polskich badań nad historią relacji z zachodnim sąsiadem i przykłady niezbędnych do opracowania tematów, m.in. polityka Niemiec wobec Polski w latach 1918-1939. Konieczna jest też wymiana kadr i jej odmłodzenie
Dopiero oni będą w stanie stawić czoła nachalnej niemieckiej propagandzie historycznej, która dzisiaj święci triumf w Polsce, na polskich uniwersytetach, w polskich szkołach oraz w niektórych mediach, np. w ,,Gazecie Wyborczej”.
Slaw
Tygodnik „wSieci” do kupienia także w wersji internetowej.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/281285-prof-musial-w-tygodniku-wsieci-triumf-niemieckiej-propagandzie-historycznej-umozliwiaja-niektorzy-polscy-historycy?strona=2