Ostatni Żołnierze Września

Fot. Mariusz Świerczyński
Fot. Mariusz Świerczyński

Mordercza walka na wyniszczenie trwała dzień i noc, a Mnichów przechodził z rąk do rąk.

Niemcy po nieudanych próbach opanowania pozycji obronnych 31 pułku przystąpili rankiem piątego września do natarcia dużymi siłami na tor kolejowy i dolinę Mnichowa. Nad pozycjami 31 pułku na szerokości dwóch kilometrów rozpętał się ogień artylerii. Na skrawek ziemi od toru kolejowego, na północ za Mnichów i w głąb na wschód po Rudę i Mękę Książęcą, na stanowiska piechoty, artylerii i stanowiska dowodzenia biły dziesiątki dział i moździerzy. Ziemia bulgotała niczym wrząca woda, bryzgała wybuchającymi pociskami i dymiła, jakby za chwilę miała zapłonąć. Liczne oddziały piechoty niemieckiej przechodziły rzekę pod osłoną ognia artylerii, usiłując wyprzeć obronę ze stanowisk.” … „-Ognia! – zawołał Kubik. Nad stanowiskami wykwitła chmura dymu. Ciężkie karabiny maszynowe spod Rudy biły seriami. Polscy żołnierze walczyli z determinacją. Niemcy odczuli skuteczność siły ognia obrony … Słońce wychyliło się zza lasu, oblewając światłem dolinę Warty, walczące oddziały i kikuty spalonych wiosek.”(„Maszerują Strzelcy” s. 100-101 j.w.).

Każdy z nas wzrastał w atmosferze podziwu dla bohaterów Września, Strzelców Kaniowskich, obrońców Ojczyzny. Ci, którzy polegli, spoczywają w zbiorowych mogiłach na cmentarzach: w Sieradzu, Strońsku, Męce i Glinnie. Znamy od dziecka te malownicze, nadwarciańskie okolice, najbliższe sercu rodzinne strony; łęgi, pola, lasy, wały, bunkry, gdzie w 1939 r. rozgrywały się wydarzenia, których nie sposób zrozumieć i których rozmiar i siła rażenia przekracza granice naszej wyobraźni.

I oto teraz, 76 lat po wspominanych wydarzeniach, w Mnichowie na polu, w ziemi ornej uprawianej przez rolnika… odkryto szczątki jednego z dzielnych obrońców, żołnierza 31 Pułku Strzelców Kaniowskich Teofila Jurka. Na ślad natrafili pasjonaci historii walk na tym terenie: RobertKielek i Maciej Milak. Sprawę podjęły od razu władze Sieradza.

Żołnierz został odkryty przez archeologów w dołku strzeleckim, w stanowisku ziemnym nieopodal bunkra. Siła uderzenia, która go zabiła, musiała być straszna. Został wręcz wbity w ziemię. Dlatego ciało nie zostało zabrane, jak innych poległych, z pola walki. Pozostało w ziemi, niezauważone przez Niemców, którzy w 1940 r. „porządkowali” cały obszar walk.

Jak twierdzą prowadzący prace - w dołku strzeleckim, który stał się grobem żołnierza, nie było kości kończyn dolnych. Najprawdopodobniej został trafiony pociskiem artyleryjskim.

Wokół znaleziono pełno łusek po nabojach, co oznacza, że walczył długo, dzielnie, do końca. Na stanowisku, pośród przelatujących pocisków, wybuchających bomb, huraganowego ognia artylerii. Identyfikację szczątków umożliwił znaleziony wśród nich nieśmiertelnik, czyli metalowy fragment, tabliczka, dobrze zachowana, z imieniem i nazwiskiem. To naprawdę wyjątkowa sprawa, nieśmiertelniki nie były rozpowszechnione w tamtych czasach. Pozwoliło to odnaleźć rodzinę.

« poprzednia strona
12345
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych