Tomasz Łysiak w tygodniku "wSieci": "Aresztowanie Piłsudskiego wywołało skutek odwrotny do zamierzonego. Zamiast zdusić niepodległościowe krnąbrne ruchy, tylko je wzmogło"

fot. wSieci
fot. wSieci

Twórcę legionów wraz z jego prawą ręką, szefem sztabu Sosnkowskim, wywieziono najpierw do Szpandawy, następnie do Wesel, a na koniec do Magdeburga. To aresztowanie zamiast zdusić niepodległościowe „krnąbrne” ruchy, tylko je wzmogło. Polacy byli oburzeni ” Na łamach tygodnika „wSieci” Tomasz Łysiak przypomina losy Piłsudskiego przed odzyskaniem. niepodległości.

Gdy mowa o Święcie Niepodległości, które tak radośnie obchodzimy 11 listopada każdego roku, najczęściej na myśl przychodzą nam ułani paradnie wystrojeni i dumnie jadący ulicami miasta. Albo chóralnie śpiewane pieśni legionowe. Czy też twarze oficerów i żołnierzy pozujących do zdjęć lub „beliniacy” w ułańskich czakach, zadziornie zaglądający do okienek domów.

— pisze Łysiak. Ale dodaje:

Trudniej wyobraźni przywołać ciężar walk podczas okrutnej I wojny światowej — tych śmierdzących szpitali, brudu, gangreny, źle gojących się ran, śmierci w błocie i bez grających wokół fanfar. Jeszcze trudniej dostrzec poświęcenie, jakim było dla żołnierzy i oficerów I Brygady uwięzienie w obozach w Szczypiornie i Benjaminowie, a samego Komendanta wraz z jego szefem sztabu Sosnkowskim — w Magdeburgu..

Jak podkreśla autor - to ostatnie wydarzenie było nawet wyśmiewane przez przeciwników Marszałka jako czas nieledwie „wakacji” — Antoni Położyński podkreślał, że pobyt tam był „więzieniem wypoczynkowym”, a „wypoczynek ten trwał 16 miesięcy”.

Jeśli ktoś sobie wyobraża, że komendanta Legionów Polskich mieli Niemcy przykuć rdzewiejącym łańcuchem do taczek, to osoba taka ma po prostu naiwne wyobrażenia o tym, jak w czasie I wojny traktowano jeńców czy więźniów tego pokroju

— zaznacza Łysiak. Jak pisze „drewniany dom, który przez większość czasu stanowił więzienie dla Piłsudskiego oraz później dla Sosnkowskiego, faktycznie miał kilka pokoi na każdym piętrze, więźniowie zaś mogli grać w szachy, czytać albo pisać. Ciągle jednak był — w sensie dosłownym — więzieniem.”

Losy „domu z Magdeburga” przypomnieli zresztą kilka lat temu uczniowie z Opolszczyzny, gdy nie odnaleźli go w niemieckim mieście. Zaciekawieni zaczęli sprawdzać, co się z nim stało, i po nitce do kłębka doszli do tego, że został on w roku 1938 przekazany Polsce. Odkrycie było dla nich zaskakujące. Specjaliści znali sprawę od dawna: „Domek Magdeburski” przewieziono z Niemiec w częściach i złożono na nowo w parku Łazienkowskim, na tyłach Belwederu. Przetrwał wojnę, lecz tuż po niej został zburzony przez nowe władze.

Łysiak przypomina, że twórcę legionów wraz z jego prawą ręką, szefem sztabu Sosnkowskim, wywieziono najpierw do Szpandawy, następnie do Wesel, a na koniec do Magdeburga.

To aresztowanie wywołało skutek odwrotny do zamierzonego. Zamiast zdusić niepodległościowe krnąbrne ruchy, tylko je wzmogło. Polacy byli oburzeni. Gdy na dzień 19 marca 1918 r. zaplanowano obchody imienin wodza, zamieniły się one w rodzaj manifestacji patriotycznej, w której sens główny polegał na kierowaniu myśli tych, co jeszcze na wolności, do tych, którzy w więzieniu. Co więcej — w tym okazywaniu czci wobec uwięzionych żołnierzy było coś z celebracji aktu samego cierpienia w duchu mesjanistycznej wiary, że trwanie w takim doświadczeniu ma sens odkupieńczy. W końcu więzienie Piłsudskiego i jego legionistów to był kolejny akt więzienno-zesłańczej historii Polski ciągnącej się od I insurekcji.

— pisze autor.

Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.