Ósmego lipca 1932 roku gdyński port opuścił jacht ZJAWA mając na pokładzie dwóch żeglarzy. Tak rozpoczęła się 7-letnia żeglarska odyseja kpt. Władysława Wagnera dookoła świata. Drugiego września 1939 roku żeglarz na ZJAWIE III wpłynął do angielskiego portu Great Yarmouth. Stąd do Gdyni przez cieśniny duńskie pozostało 800 mil morskich. Jednak polskiemu żeglarzowi nie było dane ukończyć pierwszego polskiego rejsu dookoła świata w porcie macierzystym.
Napaścią Niemiec na Polskę rozpoczęła się II Wojna Światowa. Pozostał na obczyźnie. Najpierw jako marynarz i oficer pływał na polskich statkach w atlantyckich konwojach. Po wojnie na jachcie RUBICON pożeglował na Karaiby i osiedlił się wraz z małżonką Mabel na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. W Zatoce Trellis Bay utworzył Centrum Żeglarskie. Był bardzo znanym i cenionym przez tubylców, żeglarzem. Według jego projektu powstało międzynarodowe lotnisko (sam zbudował pas startowy) na Tortoli będące dzisiaj największym portem lotniczym na BVI. Później przeniósł się na Puerto Rico gdzie w San Juan zbudował od podstaw stocznię rybacką i jachtową znaną jako Wagner Shipyard & Marina. W latach osiemdziesiątych Wagnerowie przeprowadzili się na Florydę zamieszkując w miasteczku Winter Park. Przez całe powojenne życie polski żeglarz nie cieszył się sympatią komunistów. Początkowo z powodu odmowy powrotu do Polski, a później z bezkompromisowej postawy wobec PRL-u i jej władców. Nie odwiedził nigdy Polski, a w momencie odzyskania częściowej niepodległości w 1990 roku był za bardzo schorowany. Właśnie w tym roku poznałem kpt. Władysława Wagnera.
Do tej pory znałem go z opowieści i skąpych wiadomości w perelowskich mediach. Przygotowywaliśmy I World Polonia Sailing Jamboree w Gdyni w lipcu 1991 roku i poszukując nestorów polskiego żeglarstwa natrafiłem na ślad w Winter Park. Ogółem odwiedziłem Wielkiego Żeglarza cztery razy. Podczas tych spotkań odbyłem ponad 2 godzinną rozmowę w cztery oczy. Właśnie ta rozmowa pozwoliła mi zrozumieć motywy Kapitana odnośnie pozostania na obczyźnie i pchnęła mnie do działań w obronie dobrego imienia polskiego żeglarza.
Ostatni raz spotkałem kpt. Władysława Wagnera w maju 1992 roku wręczając mu Dzwon Okrętowy z inskrypcją „Pierwszemu Polakowi na Wielkim Kręgu – żeglarze polscy”. Kapitan Władysław Wagner odszedł na Wieczną Wachtę 15 września 1992 roku. Dzisiaj mijają 23 lata od jego śmierci.
W 2012 odbyły się polonijne uroczystości w zatoce Trellis Bay na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych wmurowania tablicy pamiątkowej o Kpt. Wagnerze. Obecnych było około 500 polonijnych i polskich żeglarzy na pokładach 50 jachtów polonijnych i polskich oraz żaglowiec Fryderyk Chopin.
Andrzej W. Piotrowski
Karaibska Republika Żeglarska, Chicago
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/265233-zeglarz-niezlomny-nie-bylo-mu-dane-ukonczyc-pierwszego-polskiego-rejsu-dookola-swiata-w-porcie-macierzystym
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.