Polityk ma szansę być wielki tylko wtedy, gdy zauważa dokonania małych ludzi. Kilka słów o teoretycznie najmniej istotnym spotkaniu prezydenckiej pary w Niemczech

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Spotkanie z Angelą Merkel, a wcześniej z prezydentem Joachimem Gauckiem to były oczywiście spotkania kluczowe i najważniejsze w programie wizyty Andrzeja Dudy w Niemczech. W ich cieniu pozostała wycieczka do jednej z podberlińskich miejscowości, z którą związany był z którą związany był Jan Baczewski, człowiek, który doprowadził do powstania 66 polskich szkół w Prusach.

Celem spotkania jest przypomnienie zasług i dorobku Jana Baczewskiego (1890 - 1958), wybitnego polskiego działacza politycznego i oświatowego, który jako poseł na sejm Prus walczył o uregulowanie spraw szkolnictwa dla mniejszości polskiej i występował w obronie prawa mniejszości polskiej do pielęgnowania odrębności kulturowej i własnej tradycji

— tyle przeczytaliśmy w oficjalnym komunikacje zapowiadającym najbardziej kameralne ze spotkań, które w Berlinie zaplanowano dla prezydenta Andrzeja Dudy i jego małżonki Agaty Kornhauser-Dudy. Do miejscowości Rangsdorf ze stolicy Niemiec jedzie się prawie godzinę, wielu dziennikarzy zrezygnowało zatem z tej wyprawy. A szkoda, bo właśnie takie inicjatywy i takie spotkania pokazywać należy.

Dwie wzruszone kobiety, Elżbieta i Gabriela, przyjęły prezydencką parę w swoim domu. Wcześniej jednak spotkaliśmy się z nimi przed niepozorną tablicą, na której przedstawiony jest życiorys ich dziadka.

Nikt nas nigdy nie słuchał, gdy walczyłyśmy o upamiętnienie tego człowieka, który przecież walczył o polskość w najtrudniejszym dla niej momencie historycznym

— mówiły prezentując tablicę postawiona w uroczej miejscowości, pośród alei starych drzew. Mówiły o tym, jak Jan Baczewski za swoją działalność był prześladowany najpierw przez władze pruskie, a po nastaniu komunizmu, przez komunistów.

Wnuczki Baczewskiego mówią, że wielokrotnie, również ze strony polskiego rządu słyszały, że takich jak on było wielu i nie ma jakiejś wyjątkowej przyczyny, dla której należałoby uczcić właśnie jego. W końcu ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i działacz został już pośmiertnie odznaczony jednym z najwyższych odznaczeń państwowych. Teraz w Rangsdorf, z którym był związany przez znaczną część życia stanęła tablica, to realizacja celu życia jego wnuczek. Prezydent Duda z małżonką odwiedzając je pokazali, że polskość zawsze składała się z gestów i czynów pojedynczych ludzi.

To jest właśnie polityka historyczna, tak ją należy prowadzić.

P.S. Na koniec jedna prośba. Wpiszcie sobie Państwo w wyszukiwarkę nazwisko „Jan Baczewski”, poznajcie życiorys arcyciekawego człowieka. Naprawdę warto.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych