Próbując odebrać godność Powstaniu, trzeba tak samo potępić "obłęd" tych, którzy narażali życie swych dzieci, by ratować żydowskich sąsiadów

fot. PAP/Marcin Obara
fot. PAP/Marcin Obara

Kilkunastoosobową rodzinę Kowalskich i Obuchiewiczów z Ciepielowa (w większości dzieci w wieku 1-15 lat) niemieccy żandarmi 6 grudnia 1942 roku spalili żywcem za to, że Bronisława i Adam Kowalscy ukryli w swej piwnicy swoich sąsiadów, ciepielowskich Żydów, Elkę Cukier i Bereka Pinechesa.

Wraz z polskimi rodzinami Niemcy zamordowali ukrywanych Żydów. Tego samego popołudnia w ten sam oddział niemieckich żandarmów wymordował zamieszkałą nieopodal rodzinę Kosiorów oraz w pobliskiej Rekówce rodziny Skoczylasów i Kosiorów, za tę samą „zbrodnię” przeciwko niemieckiemu prawu. Ponieważ liczba dzieci Skoczylasów się nie zgadzała, brakowało czternastoletniej córki Skoczylasów, a przecież prawo i porządek musi być, skrupulatni Niemcy zagnali do grupy skazanych 13 letnią sąsiadkę, Heńkę Kordulę, by liczba zabitych Polaków się zgadzała z planem. Mordem dowodzili oficerowie Bruno i Bierner, żaden z nich, ani nikt z całego oddziału (wszystkie nazwiska są znane) nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności, wszyscy dożyli spokojnej starości w niemieckich miasteczkach, otoczeni szacunkiem lokalnych, niemieckich społeczności.

Z masakry ocalał nastoletni syn Kowalskich, Jan. Długo się ukrywał, był przez Niemców ścigany, bo przecież „należała mu się” śmierć. Po latach się ożenił, miał dwie córki, kilkoro wnuków, kilkanaścioro prawnuków, są już i pra-pra wnuki. Wielka, wspaniała gromada Kowalskich. Potomków Jana. Jak wielka by była, jak wspaniała ta gromada, gdyby 6 grudnia Niemcy nie zjawili się w domach Polaków z Ciepielowa i Rekówki? Gdyby spaleni przez niemieckich żandarmów żywcem młodsi bracia i siostry Jana Kowalskiego - Janka, Zosia, Stefan, Henio, sześcioro dzieci Obuchiewiczów, ośmioro dzieci Skoczylasów i Kosiorów - także mieli swoje dzieci, wnuki i prawnuki? Straszna myśl, prawda? Straszny żal i bezsilna wściekłość.

Ale czy wobec tego potępiać należy decyzję Adama i Bronisławy Kowalskich, by ukryć pod swych dachem swych sąsiadów, Elkę i Bereka? Kowalscy doskonale widzieli, że za ten czyn Niemcy zapowiedzieli śmierć dla całej rodziny. A jednak to zrobili. Potępiać ich za to? Za głupotę, brak zdolności przewidywania, że Niemcy są skrupulatni i swego prawa przestrzegają? Potępiać Skoczylasów, Kosiorów i setki tysięcy Polaków, którzy - by ratować życie swych żydowskich sąsiadów - narażali na śmierć siebie i swoje dzieci? Chcieli, mimo śmiertelnego zagrożenia dla siebie ich swoich dzieci - swych żydowskich sąsiadów ocalić - czy to był „obłęd”?

Jak wyglądałaby Warszawa, gdyby 1 sierpnia Warszawiacy nie chwycili za broń, nie stanęli w obronie swych rodzin, swych domów? Nie zaryzykowali życia swojego i swej rodziny,  jak Bronisława i Adam Kowalscy z Ciepielowa? Ilu Warszawiaków w dwa czy trzy dni później Niemcy - zgodnie ze swym planem - wyłapaliby i rozstrzelali? Ilu w kolejnych latach wyłapaliby i rozstrzelali Rosjanie i ich pomocnicy, polscy komuniści? Ilu z tych dwustu tysięcy zabitych w walce i wymordowanych przez Niemców i Rosjan (RONA) w Powstaniu Warszawiaków przeżyłoby, gdyby 1 sierpnia 1944 Powstańcy nie wyszli na ulice? Istotnie, trwał „obłęd”, ale obłęd niemieckiego, rosyjskiego, sowieckiego mordu i zdrady. Próbując odebrać godność Warszawskim Powstańcom, trzeba by tak samo potępić „głupotę” i „obłęd” Kowalskich, Obuchiewiczów i Kosiorów z Ciepielowa, Skoczylasów i Kosiorów z Rekówki, Baranków z Miechowa, Ulmów z Markowej, Deców z Pantalowic i setek tysięcy Polaków narażających życie, by ratować polskich Żydów przed „Endlösung der Judenfrage”.

Czy gdyby nie „głupota” Powstańców - na pewno mówilibyśmy dziś w Warszawie po polsku? Czy chcemy postawić pomniki Kowalskim, Barankom  i Decom, czy wyśmiać ich niezrozumiałe motywacje i przestrzec nasze dzieci, żeby nigdy nie zachowały się podobnie?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.