Setna rocznica szarży pod Rokitną. 13 czerwca 1915 roku II Brygada Legionów rozbiła wojska rosyjskie

Dziś mija setna rocznica szarży pod Rokitną. 13 czerwca 1915 roku II Brygada Legionów Polskich pokonała wojska rosyjskie. O tym wyjątkowym dla polskiego oręża dniu, na łamach tygodnika „wSieci” pisze Tomasz Łysiak.

Niedziela 13 czerwca 1915 r. była bardzo upalna. Artyleria grzmiała od rana. Bataliony rozlokowały się pośród urokliwie wyglądających pól i stepów. „A w środku, w całym tym rozgwarze, w tym chichocie oszalałym i w tym rozbrzęczeniu się stali i ołowiu wieś Rokitna — cicha i jakby senna, opuszczona, bezludna…” — wspominał naoczny świadek, żołnierz 3. Pułku Wiktor Mondalski. Dywizjon kawalerii stacjonował w sadzie owocowym, w okolicach Rarańczy, jakieś 2 km za linią piechoty. Kawalerzyści z drugiego i trzeciego szwadronu czekali w ostrym pogotowiu na nadejście rozkazów. W końcu od strony frontu nadjechał galopujący na koniu posłaniec. Rozkaz brzmiał: podsunąć się do piechoty. Dywizjon ruszył, zostawiając za sobą cień owocowych drzewek. Dowodził por. Roman Włodek. Szwadron drugi był pod komendą ppor. Topór-Kisielnickiego, a trzeci ppor. Rabińskiego. W palącym słońcu zbliżyli się do linii piechoty. Tam, w niewielkim jarze, znaleźli znów odrobinę cienia i miejsce do dalszego czekania. Nasłuchiwano bezustannej kanonady artyleryjskiej. I naraz pojawił się dowódca. Rtm. Zbigniew Dunin-Wąsowicz był tego dnia chory, lecz widząc, że szykuje się bój, nie chciał zostawić swych chłopców. Założył mundur i zajechał na linię

— pisze dziennikarz „wSieci”.

Do sforsowania było kilka pozycji blokujących dostęp do wsi, w tym cztery linie okopów, transzeje, ziemianki i stanowiska karabinów maszynowych. Moskale mogli z nich razić nadjeżdżającą kawalerię morzem ognia karabinowego i artyleryjskiego. Innymi słowy — rozkaz był wyrokiem śmierci dla naszych żołnierzy

— czytamy dalej.

Choć to zdawało się nieprawdopodobne, atak zakończył się zwycięstwem. Pozycje wroga zdobyto. O własnym siłach z szarży wróciło jedynie sześciu żołnierzy. 15 poległo. Reszta była ranna. Dowództwo austriackie było tak zaskoczone polskim sukcesem, że w ogóle nie potrafiło go wykorzystać… Płk Küttner w rozkazie skierowanym do żołnierzy pisał: „Ten atak będzie w historii Legionów uwieczniony, jako najwspanialszy czyn kawalerii, a każdy kto ten atak przebył, z dumą może uderzyć się w piersi i zawołać: »Niech kto tego dokaże!«.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych