Egzekucję rotmistrza Witolda Pileckiego nadzorował Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego ds. politycznych:
25 maja 1948 r., między godz. 21 i 21:30 do mojego gabinetu zgłosiło się czterech panów, dwóch w mundurach wojskowych, dwóch po cywilnemu, z bezpieki. Na polecenie prokuratora Cypryszewskiego rozkazałem doprowadzenie Pileckiego na miejsce straceń. To był mały, oddzielnie stojący budynek za X pawilonem, którym rządziło MBP. Weszli do środka, ja zostałem na zewnątrz. Słyszałem jeden strzał.
Mońko żyje do dziś w Hrubieszowie, nienękany przez Temidę III RP. Apeluję do Instytutu Pamięci Narodowej: przesłuchajcie Mońkę i postawcie mu zarzut udziału w mordzie na Pileckim!
Mimo, że protokół wykonania kary śmierci mówi o plutonie egzekucyjnym, strzelał jeden etatowy morderca – starszy sierżant Piotr Śmietański. Za najważniejszych „bandytów” dostawał premie. Zabijał sowieckim strzałem w tył głowy. Taka - sowiecka - była „wyzwolona” Polska. Żaden z oprawców Pileckiego - ubeków, sędziów, prokuratorów - nie poniósł żadnej kary. Taka - niesprawiedliwa - jest dzisiejsza okrągłostołowa Polska. Ale Mońko jeszcze żyje, cieszy się dobrym zdrowiem i wysoką resortową emeryturą. Trochę inaczej śmierć rtm. Pileckiego zapamiętał ks. Jan Stępień, więzień katowni przy ul. Rakowieckiej: „Gdy usłyszałem szept: »już idą«, zbliżyłem się do okna razem z dwoma współwięźniami, którzy znali Witolda Pileckiego. Nie zapomnę tego widoku. Prowadzono dwóch skazanych. Pierwszy pojawił się Witold Pilecki. Miał usta zawiązane białą opaską. Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. Nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego. A potem salwa”.
Ciało rotmistrza wywieziono za bramę więzienia na małym drewnianym wózku ciągniętym przez konia. Następnie zrzucono do bezimiennego dołu w nieznanym miejscu. Dziś wiemy, że jest to dzisiejsza kwatera „Ł” Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach.
Dwa lata temu prace ekshumacyjne na „Łączce” zostały przerwane. Wpisuje się to w plan przełożonego Ryszarda Mońki, naczelnika więzienia mokotowskiego Alojzego Grabickiego, który żonie jednego ze skazanych powiedział: „Po takich zbrodniarzach ziemia musi być zrównana”. Niszczono ich bliskich - żony, dzieci. Aż do 1989 r. byli rodzinami bandytów.
Kiedy trwał proces, nauczycielka spytała mnie w obecności całej klasy: “Czy ty jesteś córką tego szpiega?” Potwierdziłam. Byłam dumna z ojca, że jest wielkim patriotą
— zapamiętałą Zofia Optułowicz, córka Pileckiego.
Oskarżeniem ostatniego żyjącego mordercy rotmistrza Witolda Pileckiego III RP pokazałaby, że stara się być państwem praworządnym i sprawiedliwym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/245706-apel-w-67-rocznice-zamordowania-witolda-pileckiego-przesluchac-morderce-rotmistrza