Piotr Gontarczyk kontra Konstanty Gebert: "To jest szkoła Jana Tomasza Grossa, żebyśmy uznawali to co mówił szef FBI za prawdę!"

fot. wPolityce.pl/TVP2
fot. wPolityce.pl/TVP2

Słowa Jamesa Comeya, szefa FBI - raz jeszcze rozgrzały emocje. Tym razem u Tomasza Lisa. Zwłaszcza, że Konstanty Gebert, publicysta „Gazety Wyborczej” wystąpił w roli jego obrońcy.A Jan Grabowski z Ottawy w oskarżeniach wobec Polaków posunął się o wiele dalej.

James Comey nie powiedział, że wszyscy Polacy są odpowiedzialni za zagładę. On tylko mówił, że tam byli winni i sprawcy. To jest taka różnica, jak między PKP a KPP: niby blisko, a jednak daleko

-– tłumaczył w programie „Tomasz Lis na żywo” publicysta z Czerskiej.

Uogólnienia, jakie zastosował Comey, są wysoce krzywdzące

-– protestował historyk, dr Piotr Gontarczyk.

Przypomnijmy, szef FBI stwierdził, że Polacy mieli być wspólnikami Niemców w mordowaniu Żydów.

Kontrowersyjne słowa James Comey wypowiedział 15 kwietnia podczas organizowanych przez Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie obchodów Dnia Pamięci o Holokauście. W przemówieniu opowiadał o ludziach naginających swoje przekonania i moralność pod wpływem innych.

W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić

-– mówił. Słowa szefa FBI spotkały się z ostrą krytyką ze strony Warszawy. W końcu Comey napisał list, w którym żałował swoich słów. Wprost przeprosić jednak nie chciał.

Comey powiedział, że z tych trzech krajów wywodzą się sprawcy i winowajcy. Taki dobór jest bzdurny, bo te trzy kraje były bardzo różne. Ale technicznie jednak miał rację, bo z tych krajów, jak i wszystkich innych okupowanych, wywodzili się i sprawcy, i ofiary

-– bronił szefa FBI Gebert.

Dobór tych trzech państw był niefortunny, ale samo przemówienie nie było przecież o tym. Wniosek z niego wypływał taki, ze zło czynią dobrzy ludzie

-– dodał.

Polska słusznie zaprotestowała, bo dobór słów był fatalny. Natomiast poziom emocji był nieproporcjonalny do rangi sprawy

-– zauważył publicysta. Z kolei historyk Jan Grabowski, profesor na kanadyjskim Uniwersytecie Ottawy, zwrócił uwagę na inną rzecz.

To jest zdumiewające, że ciągle nie możemy się z tym tematem uporać

-– mówił.

Bo my na dobrą sprawę nie wiemy, jakie były wtedy postawy Polaków, mamy wątpliwości, spieramy się, a to pokazuje, że pozostał spory proces naukowy do zrobienia

-– podkreślił.

Ten cały szef FBI nie jest tu wcale ważny. Ważne jest to, w jaki sposób społeczeństwo do tego podchodzi

-– dowodził naukowiec.

W historii Polski jest jeden jedyny jej fragment, który wzbudza polemiki na całym świecie. I to jest wątek zagłady Żydów. Nad tym polskie władze nie panują, stąd te reakcje, stąd ten „taniec” polskiego ambasadora w USA, między szefem FBI a producentem zabawek (w kartach do gry dla dzieci pojawiło się tam sformułowanie „nazistowska Polska” – przyp. red.)

-– podkreślał Grabowski.

Nasze pytanie powinno dziś brzmieć, skąd się bierze taka reakcja? A ona bierze się z tego, że nie przetrawiliśmy naszej własnej historii. Ten temat jest wciąż jak otwarta rana. My przecież do dziś nie mamy pojęcia, co się działo w momencie likwidacji żydowskich skupisk na ziemiach polskich

-– dodał.

Możemy się chować za tym murem Żegoty, Karskiego, Sendlerowej, ale robimy tak z ogromną szkodą dla naszej samoświadomości historycznej

-– mówił.

Po części zgodził się z nim polityk Partii Demokratycznej Andrzej Celiński.

Polacy mają ogromny problem z rozmaitymi postawami w czasie II wojny światowej, ale też przed nią i po niej

-– zauważył.

Comey wymienił kraje, które były w specyficznej sytuacji. Przecież takie Francja i Włochy, czy Węgry, miały grzech instytucjonalny, państwowy i potem bardzo dokładnie zamazały swoją odpowiedzialność. Podczas kiedy instytucje państwa polskiego, te podziemne, jak i główna siła narodowa, jaką była Armia Krajowa, zasadniczo potępiały wszelkie objawy antysemityzmu

-– wskazywał.

Można teraz łyżeczką mieszać i rozgraniczać, co on tam powiedział w tym muzeum, tę głupotę, która mu się zdarzyła, ale ta łyżka dziegciu zawsze zostanie

-– dodał.

Uważam, że tego rodzaju uogólnienia są wysoce krzywdzące, a słowa Comeya niemądre. Polska powinna tu wystąpić i jej reakcja była uzasadniona

-– mówił natomiast historyk, dr Piotr Gontarczyk.

: Pozwolę sobie głęboko nie zgodzić, że to nieistotna sprawa.To mniej więcej tak, jakby Leszek Bubel wyszedł i powiedział : wszyscy Żydzi są kolaborantami i zdrajcami Polski na Kresach Wschodnich po 39 roku. Jak byśmy bronili tego stanowiska? Że on jeszcze coś innego powiedział? A po drugie, że znalazłoby się tam pewnie kilu kolaborantów… Uważam tego rodzaju uogólnienia za wysoce krzywdzące. Słowa za absolutnie niemądre. I reakcja Polski powinna była nastąpić. Bo mamy problem w przestrzemi publicznej z „polskimi ” obozami zagłady i wszystkimi tego rodzaju rzeczami, które na skutek glupoty ludzi, niewiedzy i niekompetencji dzieje się wokół spraw polskich. I reakcje były jak najbardziej uzasadnione

— podkreślił.

Gebert usiłował protestować:

Ale on tego nie powiedział. To jest różnica jak pomiędzy KPP, a PKP. Blisko ale jednak coś innego. Uważam, że Polska słusznie zaprotestowała,bo powinna zaprotestować, natomiast poziom emocji wydaje mi się nie proporcjonalny do rangi sprawy.

Zdaniem Grabowskiego Polacy zawniili przede wszystkim tym, że jak się wyraził „nie przerobili własnej historii”.

Gontarczyk zaprotestował:

To jest szkoła Jana Tomasza Grossa. Jego uczniowie dokonują w historii rzeczy czasem niebywałych. Zapisują do polskich kolaborantów i wspólników Holocaustu - kogo się tylko da i kogo się tylko nie da. Jan Tomasz Gross postawił tezę, że ci którzy nie pomagali, ale pozostali bierni - byli współprzywalający…

Trzeba badać postawy Polaków statystycznie i środowiskowo. Od tego jest nauka. Ale tu chodzi o to, by i tych bezradnych, którzy rzeczywiście nie mogli nic zrobić- nazwać odpowiedzialnymi za Holocaust.

Chodzi o to byśmy historię przerabiali w sposób rzekomo naukowy, metodami mistyczno- fliozoficznymi - i żebyśmy uznawali to co mówił szef FBI za prawdę

— mówił publicysta wSieci.

Pan rzucił oskarżenia pod adresem prof. Grossa. Byli tacy Polacy i tacy Polacy. I strasznie się boimy, że jak zajrzymy do tej szafy - wysypią się jakieś trupy. Moje podejrzenie, że ich będzie mniej niż się boimy

— bronił Tomasza Grossa Gebert.

Diagnoza Grabowskiego była znacznie ostrzejsza. Polacy powinni być przygotowani na to, ze badając historię zagłady Żydów, znajdą jeszcze nieoczekiwane „petardy”. Oceniając zaś postawy Polaków w czasie II wojny światowej stwierdził:

To był antysemityzm głęboko zakorzeniony wraz z przyzwoleniem, które dali Niemcy

Przy tym kontekście słowa Jamesa Comeya faktycznie mogą się jawić jako drobne przejęzyczenie. Najwyraźniej historyczna „oolityka wstydu” wciąż ma swoich zagorzałych wyznawców….

ansa/TVP Info

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.