Na łamach najnowszego numeru tygodnika „wSieci” dr Piotr Gontarczyk odpowiada duetowi Woyciechowski-Cenckiewicz ws. publikacji dotyczących prof. Witolda Kieżuna i jego przeszłości.
Historyk przekonuje w swoim eseju, że polemika autorów „DoRze” w znikomym stopniu odpowiada na pytania o nadużycia w opisie akt profesora dokonane przez autorów w celu przedstawienia go w możliwie złym świetle.
To, że autorzy szukają odpowiedzi, cieszy, ale ich dociekliwość jest spóźniona. Jeśli się miało takie kłopoty z czytaniem akt, to trzeba było zadawać pytania przed popełnieniem „Tajemnicy »Tamizy«”. Obyłoby się bez nadużyć
— pisze Gontarczyk.
I analizując dokumenty, na które powołuje się duet Cenckiewicz-Woyciechowski, dodaje:
Podsumowując: dokument, który stanowił ważny dowód przeciwko prof. Kieżunowi, jest niewiarygodny. Kolejny wywód „Tajemnicy »Tamizy«” leży w gruzach, podobnie jak wyliczenia autorów liczby spotkań i przekazanych przez „Tamizę” informacji. Wszystko nadaje się do kosza. Na obronę autorów dodam, że tym razem nie zawiniła zła wola. To lichy warsztat, który uniemożliwił im krytykę obszernie cytowanego dokumentu. Szkoda tylko, że rachunek za jakość ich pracy znów zapłacił prof. Kieżun
— czytamy.
Historyk podtrzymuje pogląd, że intencją autorów „DoRze” był możliwie najostrzejszy atak w postać powstańca.
Generalnie sprawy prof. Kieżuna – jej niuansów, blasków, potknięć bohatera – nie chciałem komentować i nie będę się o niej wypowiadał w przyszłości. Niech inni próbują zważyć, ile w tym było gry i złudzeń charakterystycznych dla intelektualistów z PRL (celna uwaga Bohdana Urbankowskiego), ile dramatu Fausta z powieści Goethego (jak trafił Tadeusz Witkowski). Za nieodzowne dla całości uważam zbadanie, ilu naukowców skorzystało w latach 70. ze stypendiów na Zachodzie dzięki kontaktom zbudowanym przez prof. Kieżuna. Nie zgadzam się tylko na metody, jakimi bohatera potraktowali Cenckiewicz i Woyciechowski. Podtrzymuję opinię, że „Tajemnica »Tamizy«” przejdzie do historii polskiej lustracji jako symbol braku rzetelności
— puentuje Gontarczyk.
Całość artykułu - na łamach „wSieci”, polecamy!
Polecamy też wywiad z dr. Gontarczykiem, który można obejrzeć w serwisie YouTube.
Nie mam cienia wątpliwości, że nie sposób popełnić takiej liczby niedociągnięć na niekorzyść profesora bez intencji. Każdy naukowiec się myli, ja też popełniam błędów, ale niemożliwe jest popełnienie aż tylu błędów tylko w jedną stronę. (…) Intencją tego tekstu było uderzenie w profesora i to możliwie jak najbardziej dotkliwie - to nie ma nic wspólnego ani z lustracją, ani z nauką
— czytamy.
ZOBACZ WIDEO:
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/229462-to-nie-ma-nic-wspolnego-ani-z-lustracja-ani-z-nauka-wsieci-gontarczyk-odpowiada-cenckiewiczowi-ws-prof-kiezuna-zobacz-wideo