Wszystkie romanse księżnej Izabeli

fot. gogmsite.net
fot. gogmsite.net

Na pewno nie była klasyczną pięknością. Ani wedle kryteriów swojej epoki, ani dzisiejszych. Ale musiała mieć osobowość niezwykłą i wiele trudnego do utrwalenia na portretach wdzięku, skoro o jej względy ubiegali się najwybitniejsi przedstawiciele czasów oświecenia. W zachowanych obrazach z lat młodości uwagę zwracają przede wszystkim ogromne, wyraziste oczy. Oczy które widziały tak wiele…

Życiorys Izabeli Czartoryskiej, bez trudu mógłby być kanwą serialu - na miarę „Królowej Bony”, czy jak kto woli „Nocy i dni”. Wprawdzie skroni księżnej nigdy nie ozdobiła królewska korona, ale kilka razy niewiele brakowało. Jeśli zaś nie za męża, to przynajmniej za kochanka miała prawdziwego króla. A wśród przyjaciół i wielbicieli - kilku innych władców.

Ale zacznijmy od początku. Gdy Izabela wchodziła w wielki świat nic nie zapowiadało tak błyskotliwej salonowej kariery. Piętnastoletnią pannę, fakt że jedyną potężnej dziedziczkę fortuny ojca Jana Fleminga, wydano za mąż bez oglądania się na jej uczucia. Choć niewykluczone, że gdyby zapytano ją o zdanie - wielkiego oporu by nie stawiała, jako że wybranek - Adam Kazimierz Czartoryski, uchodził za jedną z najlepszych partii w kraju. A może i w Europie. Nie dość, że bajecznie bogaty, to jeszcze przystojny i wykształcony (znał kilkanaście języków w tym turecki, hebrajski i perski), towarzyski i uwodzicielski. Tyle, że on miał lat 27 - ona 15. W dodatku tuż przed zaplanowanym ślubem Izabela zachorowała na ospę, która pozostawiła trwałe ślady na jej twarzy i dekolcie. Nie pomógł puder, peruka i inne zabiegi upiększające. Wedle zgodnych opinii świadków - panna młoda w przeciwieństwie do swego oblubieńca wyglądała w dniu ślubu niczym brzydkie kaczątko.

Małżonek uroczystości ślubne zniósł z godnością. Choć zapewne dźwięczały mu w duszy zażarte protesty ulubionej siostry Elżbiety - która robiła co mogła, by za wszelką cenę zapobiec temu aliansowi.

Fakt, że epoka oświecenia nie traktowała zobowiązań małżeńskich zbyt rygorystycznie. Zwłaszcza w wyższych sferach. Toteż średnio zachwycony nieładną żoną książę łatwo mógł znaleźć i znajdował ukojenie w ramionach innych kobiet. Izabelę zaś usiłował edukować i wychowywać. Woził ją wprawdzie ze sobą za granicę ( miała wtedy okazję poznać Jana Jakuba Rousseou), ale Izabela więcej czasu spędzała z guwernantką niż z własnym mężem.  Pierwsze lata ich małżeństwa z pewnością trudno było zaliczyć do udanych. Zwłaszcza, że Izabela jeszcze przed ślubem wzdychała do kuzyna Stanisława Poniatowskiego. Ponoć przyszły król zastał ją kiedyś, gdy na posypanym pudrem lustrze wypisywała palcem jego imię. I choć sentymentu nastolatki w danej chwili nie wykorzystał, to jednak musiał poczuć do niej sympatię, skoro po wielekroć brał ją później w obronę przed złośliwymi docinkami szwagierki Elżbiety (z którą skądinąd łączył go również długoletni związek).

Tak czy owak to prawdopodobnie Stanisław August, już jako prawowity król Polski - stał się pierwszym kochankiem Izabeli.  Ale było to już w czasach, kiedy brzydkie kaczątko zaczęło obrastać w łabędzie piórka i dostrzegać przywileje, które dawała jej fortuna i urodzenie. A także bardzo tolerancyjne podejście męża, który sam szukając miłosnych rozkoszy w ramionach rozmaitych dam, nie wzbraniał podobnych rozrywek małżonce. Rzadki zaiste przypadek równouprawnienia!

Romans Izabeli i Stanisława Augusta nie trwał zapewne długo (zdecydowanie krócej niż jego związek z kuzynką Elżbietą) , ale został uwieńczony narodzinami córki. Dziewczynka  otrzymała imię Maria.

W tym samym czasie Izabela coraz bardziej świadoma swoich kobiecych atutów i coraz odważniejsza i lepiej postrzegana na warszawskich salonach, sprawiła, że zwrócił na nią uwagę książę Mikołaj Repnin - ambasador carycy Katarzyny. Znienawidzony przez Polaków Rosjanin przeważnie opisywany jest jako człowiek bezwzględny, wybuchowy i gwałtowny. Nie bawił się w uprzejmości wobec króla, którego często traktował ostentacyjnie z góry, boleśnie dając mu odczuć zależność wobec moskiewskiego dworu.  Jednak wobec Izabeli - do której zapałał namiętnym uczuciem- tracił całą swą pychę i gotów był do największych poświęceń!

Początkowo obojętna na te afekty Izabela - pozwoliła się w końcu zaprosić (nie bez perswazji ze strony męża i króla) do teatru. Jakież musiało być jej zdziwienie, gdy okazało się że cała widownia jest  pusta. Wszystkie miejsca wykupił szalony z miłości ambasador. Całe przedstawienie obejrzeli tylko we dwoje. Musiało jednak upłynąć jeszcze sporo czasu, by księżna zdecydowała się przyjąć awanse rosyjskiego dyplomaty. W międzyczasie jej rodzina skłóciła się ze Stanisławem Augustem, któremu coraz bardziej zarzucano nadmierną uległość wobec Katarzyny (jak gdyby wcześniej nie wiedziano o jego do niej słabości!) i brak rodzinnej solidarności.

Dość, że królewskie łoże odwiedzały kolejne kochanki, zaś księżna  rozczarowana - a może po prostu znudzona królewskim kuzynem, zdecydowała się rzucić w ramiona porywczego Rosjanina. Czasy były niespokojne. Przez kraj przetoczyła się konfederacja barska. Księżna dla bezpieczeństwa sporo czasu spędzała za granicą. Repnin wiernie czekał.  Koniec końców jego amory zirytowały samą Katarzynę, która zdecydowała się go odwołać ze stanowiska. Uznała, że książę nie dość gorliwie wypełnia jej polecenia, te zwłaszcza, które godzą w interesy Czartoryskich. Zawsze rozrzutny - po utracie źródła dochodu, popadł w kłopoty finansowe i bezskutecznie zabiegał o inną funkcję a dworze. Izabela pozostała w Warszawie by urodzić jego syna. Mały książę otrzymał imiona Adam Jerzy.  W jednej z rosyjskich kronik odnotowano, że książę Czartoryski po narodzinach odesłał dziecko byłemu ambasadorowi w koszyku pełnym róż. Jednak większość historyków powątpiewa w autentyczność tej anegdoty. Zwłaszcza, że syn został uznany i obdarzony nazwiskiem i wszystkimi prawami dziedzica Czartoryskich.

Romans Izabeli i Repnina przy łaskawej aprobacie męża trwał jeszcze kilka lat. Przeważnie za granicą. Do chwili, gdy z serca łaskawej księżnej wyparł go diuk de Lauzun, dla odmiany Francuz.

Armand Louis de Lauzun był typowym osiemnastowiecznym Casanową. Serca kobiet zdobywał bez trudu. Umiał wykorzystać do tego swoją pozycję, fortunę, urodę i wdzięk. Izabela wpadła mu w oko błyszcząc na londyńskich salonach. Przez jakiś czas żywiła jednak obawy przed nową miłością, której wyrazy zachowały się w listach. ”Dla pana jednak żywię uczucie, które trwać będzie tak długo, jak długo trwać będzie moje życie” - pisała, tłumacząc jednak, że zbyt wiele łączy ją z Repninem, by mogła zaangaźować się w nowy związek.

Tymczasem Repnin - sam zaproponował księżnie diuka de Lauzun na towarzysza podróży, w którą sam nie mógł wyruszyć. Izabelą targały wyrzuty sumienia wobec Rosjanina, o którym sama pisała, że wszystko dla niej poświęcił. Ale nowe uczucie okazało się silniejsze. Pokonany Rosjanin opuścił Paryż, nie mogąc patrzeć na szczęście swojej wybranki z innym.  Jeśli wierzyć relacjom pana de Lauzun (który okazał się skrupulatnym kronikarzem własnych romansów) po początkowych dramatach (Izabela próbowała nawet popełnić samobójstwo) zakochana para snuła poważne plany małżeństwa. W końcu jednak księżna postanowiła wrócić do Polski. Była już wtedy w ciąży. Dziecko urodziła w Warszawie. Ponoć diuk -wezwany specjalnie na tę okoliczność - był wtedy w pałacu. Na świat przyszedł syn - Konstanty. Aby jednak zapewnić mu odpowiednią pozycję w świecie Izabela musiała uzyskać aprobatę męża. Ponoć i tym razem Adam Czartoryski nie czynił problemów. Postawił tylko jeden warunek. Dziecko ma nigdy nie ujrzeć swego prawdziwego ojca. Izabela obiecała. Francuz wyjechał do Paryża. Miał się postarać o jakąś oficjalną misję w Petersburgu czy Warszawie, tak by mogli nadal się widywać.  Nie udało się.

Czas i odległość zrobiły swoje. Roli pocieszyciela opuszczonej księżnej podjął się może mniej uroczy, ale za to obecny Ksawery Branicki, magnat  i zabijaka podkochujący się w Izabeli jeszcze w czasach Repnina. Najprawdopodobniej owocem tego związku była najmłodsza z córek Izabeli - Zofia.

Diuka de Lauzun czekało jeszcze wiele przygód. Miłosnych i nie tylko. Ten ulubieniec arystokratycznych salonów, uciekając przez dłużnikami - przemierzył Atlantyk by walczyć o wolność Ameryki. Po powrocie do Europy stanął w szeregach rewolucji francuskiej, by ostatecznie - jak wielu przed nim i po nim złożyć głowę - pod nożem gilotyny. Ocalały za to jego pamiętniki, których publikacja wiele krwi napsuła potomkom romantycznej księżnej. Z upływem lat płocha Izabela zaczęła więcej uwagi poświęcać dzieciom i sprawom publicznym.

Wydarzeniem, które  mocno nią  wstrząsnęło i sprawiło, że z salonowej kokietki przeobraziła się w dorosłą kobietę  była śmierć najstarszej córki Teresy. Jak się wydaje jedynego niekwestionowanego dziecka księcia - małżonka. Dziewczynka zmarła w dramatycznych okolicznościach. Podczas zabawy zapaliła się na niej tiulowa sukienka. Poparzenia okazały się śmiertelne. W dodatku w tym samym  czasie Izabela powiła kolejne niemowlę, które również nie przeżyło. Po tych tragicznych wydarzeniach księżna długo nie mogła dojść do siebie. Przez dłuższy czas nie mogła chodzić. Czwartek - dzień w którym umarła Teresa na zawsze pozostał dla niej dniem żałoby.

Tym żarliwiej zajęła się jednak pozostałymi dziećmi. Marię - córkę Stanisława Augusta umyśliła sobie dobrze wydać za mąż. Wybór padł na księcia Ludwika Wirtemberskiego. Koneksje miał świetne. Wuj był królem Prus, siostra zaś synową samej Katarzyny. Cóż z tego skoro sam Ludwik słynął jako hulaka, karciarz i gwałtownik. Mimo to uparta Izabela dopięła swego. Maria została księżna Wirtemberską. Ponoć długo ukrywała przed matką jak źle traktuje ją małżonek i jak bardzo jest nieszczęśliwa. Dopiero  jawna polityczna zdrada księcia, który będąc w służbie Stanisława Augusta podczas wojny z konfederacją targowicką -  przeszedł na stronę pruską - przesądziła o separacji i rozwodzie pary. Maria resztę życia spędziła z matką, tęskniąc za zatrzymanym przez rodzinę męża synem.

Trudno powiedzieć na ile o losach synów Izabeli przesądziły geny ich ojców. Faktem jest jednak, że choć obaj wychowywani podobnie, wpajany im od dziecka patriotyzm w dorosłym życiu realizowali całkiem odmiennie. Los zrządził, że straszy, poważny i systematyczny Adam stał się przyjacielem i zausznikiem wielkiego księcia, a późniejszego cara Rosji-  Aleksandra. (Także kochankiem jego żony Elżbiety). Piastował nawet urząd ministra spraw zagranicznych imperium, co wzbudziło liczne, choć jak się okazało płonne nadzieje na poprawę sytuacji Polaków. Mimo licznych dowodów nielojalności i chwiejności charakteru cara - Adam przez lata - właśnie w sojuszu z Rosją upatrywał szans na odrodzenie Polski.

Młodszy, żywiołowy i wesoły - Konstanty, nie podzielał rodzinnej fascynacji Aleksandrem. Czy to temperament, czy sentyment do ojczyzny ojca powiodły go w szeregi armii napoleońskiej, gdzie stał się jednym z najbliższych towarzyszy małego Korsykanina. W okresie Księstwa Warszawskiego był jedną z bardziej wpływowych postaci. Koniec końców jednak obietnice Cesarza niewiele więcej przyniosły Polsce niż deklaracje cara…

Izabela stała się żarliwą patriotką już w latach 80 -tych. Na swoją kobiecą i arystokratyczną modłę rzecz jasna. Zasłynęła m.in. udziałem w operze „Matka Spartanka”, gdzie swojemu synowi Adamowi udzielała  na scenie lekcji miłości ojczyzny.

Podczas Sejmu Wielkiego Izabela wiele godzin spędziła na galerii oklaskując co barwniejszych mówców. W tym czasie stosunki Czartoryskich i króla znów nieco się poprawiły. W niepamięć poszła głośna sprawa Dogrumowej, aferzystki, która oskarżyła króla o próbę otrucia księcia. Pomysły na zreformowanie kraju - jak się okazało - mieli wciąż wspólne. Książę Adam piastujący m.in.  godność komendanta szkoły rycerskiej, stał się jednym z twórców Konstytucji 3-go maja. W czasie interwencji rosyjskiej - nie bacząc na konsekwencje kategorycznie opowiedział się za obroną dzieł Sejmu Wielkiego. A konsekwencje okazały się bolesne. Po zakończeniu działań wojennych Czartoryscy - stracili na rzecz Rosji większą część majątku. M.in. ukochane Puławy, które para książęca, a zwłaszcza Izabela, doprowadzili do stanu rozkwitu, tak, że stały się jednym z najważniejszych ośrodków życia kulturalnego i politycznego w kraju.

Wtedy to familia podjęła niełatwą zapewne decyzję, by o zwrot rodzinnego dziedzictwa postarali się synowie Adam i Konstanty - podejmując służbę na dworze znienawidzonej Katarzyny. Ułatwił im to Repnin, a także Ksawery Branicki - najwyraźniej obaj wciąż jeszcze mieli sentyment do pięknej Izabeli. A może po prostu nieobojętny był im los własnych dzieci?  Dość, że misja zakończyła się powodzeniem. Puławy, acz kompletnie zrujnowane wróciły do Czartoryskich. I to one stały się ostatnią wielką miłością księżnej. To tu - po odbudowaniu zrujnowanego pałacu pani na Puławach urządziła pierwsze polskie muzeum - słynną Świątynię Sybilli - gromadząc w nim polskie i zagraniczne pamiątki historyczne. To na kanwie jej zbiorów powstało dzisiejsze Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Czy był to tylko kaprys wielkiej damy? Być może. Choć tak jak wszystkie pomysły księżnej realizowany z ogromnym zapałem, energią, poświęceniem i konsekwencją. Kaprys, który przetrwał o wiele dłużej niż pamięć o jej miłosnych podbojach…

A co z romansami? No cóż, niewątpliwie piętno namiętnej natury matki odcisnęło się na losach kolejnego pokolenia Czartoryskich. Adam Jerzy przez lata wzdragał się przed ożenkiem wzdychając do pięknej  carowej Elżbiety, małżonki swego przyjaciela Aleksandra. Dopiero po jej śmierci zdecydował się sam założyć rodzinę…

Konstanty, po powrocie z napoleońskiej zawieruchy ożenił się z Anielą Radziwiłłówną. Szybko jednak owdowiał. Po, jak się wydaje szczerej, żałobie serce znów zabiło mu mocniej do jednej z wychowanek matki - Cecylii Beydale. I był gotów walczyć o zgodę na  małżeństwo z niżej urodzoną panną. Nie spodziewał się jednak, że właśnie urodzenie stanie się przeszkodą nie do pokonania. Okazało się bowiem, że rzekoma wychowanka jest w rzeczywistości jeszcze jedną córką Izabeli - owocem romansu z Kazimierzem Rzewuskim. (Nazwisko nadano jej zapewne od nazwy rodzinnej posiadłości Rzewuskiego - Beydowa). Gdy Izabela wyjawiła prawdę swoim dzieciom - oboje przeżyli wstrząs. Konstanty po jakimś czasie doszedł do siebie i ożenił się z kolejną wybranką - Marianną Dzierżanowską. Biedna Cecylia nigdy nie wyszła za mąż.

Sama Izabela pod koniec życia doceniła wielkoduszność swego małżonka, który zresztą też okazywał jej wiele szacunku. Czasami jedynie zazdrościł niespożytej energii i … znakomitego pomysłu upamiętnienia nazwiska na murach puławskiego muzeum.

Jednak piękne Puławy nie przetrwały kolejnej  historycznej zawieruchy. Podczas powstania listopadowego księżnie przyszło uciekać  piechotą ze zniszczonego doszczętnie dworu, który stal się otwartym polem bitwy. Ostatnie lata życia spędziła w o wiele mniej świetnym pałacu w Wysocku. Tam zmarła w 1835 roku. Jej szczątki spoczęły w grobowcu rodzinnym w Sieniawie, w otoczeniu wielu bliskich, choć z dala od męża Adama, którego kilkanaście lat wcześniej pochowano z honorami w kościele św. Krzyża.

Wiele można powiedzieć o Izabeli Czartoryskiej. Płocha kokietka, namiętna kochanka, żarliwa, choć mocno afektowana patriotka (mimo, że patriotyzm w jej czasach krętymi chadzał drogami), dobra matka, szczodra mecenaska ale przede wszystkim wielka dama. Jej biografia jest równie skomplikowana jak historia osiemnastowiecznej Polski. I równie trudno poddaje się ocenom. Ale gdzieś pomiędzy Barbarą Radziwiłłówną, a Emilią Plater - dla Izabeli z Flemingów Czartoryskiej - Pani na Puławach miejsce powinno się znaleźć.

  • na podstawie „Pani na Puławach” Gabrieli Pauszer-Klonowskiej

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.