Golik o żołnierzach „Lamparta”. Historia naprawdę nie może służyć żadnym à priori

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
IPN
IPN

To jest książka o prawdziwej walce i prawdziwym życiu AK-owskiego oddziału działającego u schyłku okupacji niemieckiej w Gorcach, dowodzonego przez kpt. Juliana Zapałę „Lamparta”.

Napisałem, że o prawdziwej walce – bo Autorowi niekiedy przyszło, po drobiazgowej kwerendzie dochodzić do wniosków innych niż te utrwalone w legendzie, niekiedy także w istniejącej literaturze historycznej – zwykle do wniosków mniej chwalebnych. Napisałem, że o prawdziwym życiu – bo Dawid Golik nie zadowala się obrazem jak z partyzanckiej kliszy (nasi chłopcy tylko walczą, przemieszczają się, czyszczą broń i znowu walczą), lecz pokazuje to partyzanckie życie mniej podniośle, ale za to bardziej prawdziwie: z nudą, głodem, znojem, czasem z intrygami i zawiściami. Czyli tak, jak to zdarza rodzajowi ludzkiemu od czasu wygnania z Raju, a jak się nie zdarza aniołom. Otóż ta książka nic w gruncie rzeczy nie odbierając z wielkości czynu żołnierzy kpt. „Lamparta” pokazuje, jak naprawdę było (a w każdym razie zbliża się do tego, jak naprawdę było), zamiast utrwalania legend.

Nie było bowiem tak, że partyzanci zadawali Niemcom ciężkie straty. Z czysto militarnego punktu wiedzenia ich operacje nie miały większego znaczenia. Nie było tak, że ich doraźny wymiar sprawiedliwości działał sprawnie i pewnie – nie obyło się bez pomyłek, ani bez samowolek. Nie było tak, że słynna „bitwa ochotnicka” w październiku 1944 była obroną przed niemieckim atakiem na obóz, w którym stacjonował IV batalion 1 pułku strzelców podhalańskich w osiedlu Skałka na Ochotnicą. Powód „bitwy ochotnickiej” był bardziej przyziemny (nie znaczy: mniej ważny). Niemcy wkroczyli do Ochotnicy, żeby skutecznie ściągnąć od rolników kontyngent oraz zabrać część z nich na roboty przy budowie umocnień (spodziewano się ofensywy sowieckiej od wschodu). Nie było tak, że po stronie niemieckiej do akcji przystąpiło 8 tys. ludzi, ani nawet 4,8 tys. – jak podawano w wielu opracowaniach, lecz jedynie ok. 2,5 do 3 tys. To i tak była bardzo poważna ekspedycja i chwała żołnierzom „Lamparta” za ich atak, ale …

Ktoś mógłby powiedzieć (i pewnie zjadą się tacy, którzy powiedzą), że to jest celowe niszczenie mitu, a na tym micie przecież wyrasta dzisiejsza Polska. Otóż, taka mowa będzie utrudniona, ponieważ Golikowi przychodzi w sukurs żołnierz „Lamparta” – „Szpis”, wielu turystom znany lepiej jako autor licznych górskich przewodników, Józef Nyka, który pisze na okładce:

Wspomnienia uczestników wojennych zdarzeń rozszerzają treść dokumentów i wnoszą dodatkowe światło. Jedne i drugie często odbiegają od faktów i wymagają krytycznych analiz i konfrontacji.

Golik właśnie dokonał takiej krytycznej analizy i konfrontacji. Historia naprawdę nie może służyć żadnym à priori, lecz tylko przybliżaniu nas do faktów, jakie naprawdę były.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych