Deszczowa niedziela 10 listopada 1918 r. O siódmej rano na Dworzec Wiedeński w Warszawie wjeżdża pociąg specjalny z Berlina. W drzwiach wagonu pojawia się wąsata, lekko przygarbiona postać.
Oczekujących na peronie ogarnia poruszenie. Oto, po przeszło rocznej niewoli w magdeburskiej twierdzy, wraca do kraju Józef Piłsudski. Wódz, wokół którego od lat skupiały się nadzieje Polaków na odzyskanie wolności.
Zawsze służyłem i służyć będę życiem swoim, krwią, ojczyźnie i ludowi polskiemu. Witam was krótko, gdyż jestem przeziębiony. Bolą mnie gardło i piersi
— zwrócił się prostymi słowami do tłumu zgromadzonego przed balkonem pensjonatu przy ul. Moniuszki, gdzie się zatrzymał.
Mówił zwyczajnie, jak do starych znajomych, którzy wiedzieli, że tylko osławiony komendant tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej, twórca Legionów Polskich i dowódca I Brygady może poprowadzić kraj ku niepodległości. I tak się stało.
Półtora wieku marzeń o wolnej Polsce czekało swego ziszczenia w obecnej chwili. Dzisiaj mamy wielkie święto narodu, święto radości po długiej ciężkiej nocy cierpień
— radował się Piłsudski otwierając odrodzony Sejm jako Naczelnik Państwa.
O takiej chwili śnił od dzieciństwa.
Będąc brzdącem marzyłem o tym, że kiedyś wywrócę świat do góry nogami. A zacznę od powstania. Wszystkie marzenia moje koncentrowały się koło powstania i walki orężnej z moskalami
— wspominał chłopięce lata spędzone w Zułowie pod Wilnem.
„Ziuk”, jak nazywano małego Józefa, przyszedł na świat w patriotycznej rodzinie, która z trudem otrząsała się po klęsce Powstania Styczniowego. Wkrótce sam zaznał prześladowań. Po roku studiów medycznych na uniwerytecie w Charkowie został podejrzany o spisek na życie cara Aleksandra III. Młodego Piłsudskiego spotkało za to pięć lat zsyłki na Syberię. Stał się rewolucjonistą. Po powrocie z katorgi wstąpił do Polskiej Partii. Stworzył w niej konspiracyjne oddziały bojowe, które wsławiły się licznymi akcjami zbrojnymi. Piłsudski organizował zamachy nie tylko na carskich dygnitarzy. W 1908 roku przeprowadził brawurową akcję w Bezdanach pod Wilnem. Bojowcy PPS zdobyli wtedy ponad 200 tys. rubli napadając na wagon pocztowy rosyjskiego pociągu.
Nad rewolucyjne zrywy zawsze przedkładał jednak walkę o niepodległość Polski. To był dla niego cel numer jeden.
Jechałem czerwonym tramwajem socjalizmu aż do przystanku „Niepodległość”, ale tam wysiadłem. Wy możecie jechać do stacji końcowej, jeśli potraficie, lecz teraz przejdziemy na „pan”
oznajmił w 1918 r. dawnym towarzyszom z PPS.
W niepodległym kraju nie zaznał spokoju. Wkrótce po odzyskaniu niepodległości musiał stanąć do wojny z bolszewikami. Pokonując wrogie armie w genialnie rozegranej bitwie warszawskiej ocalił Europę przed komunistycznym najazdem.
W 1922 r., po tragicznej śmierci prezydenta Gabriela Narutowicza, rozgoryczony waśniami politycznymi odsunął się od polityki. Zrezygnował ze wszystkich funkcji i przeprowadził do zacisznego Sulejówka. Nie chciał żadnych godności. Zrzekł się nawet emerytury należnej mu jako byłemu Naczelnikowi Państwa. Ze skromnego dworku „Milusin”, gdzie zamieszkał, wybudowanego ze składek legionistów, bacznie obserwował jednak co się dzieje w kraju.
Wódz, który poprowadził Polaków do niepodległości, nie krył rozczarowania stanem państwa. W Polsce wrzało. W Sejmie toczyły się nieustanne targi o ministerialne stołki. Padały i powstawały kolejne rządy. Robotnicy strajkowali, a w wojsku narastał ferment.
Tymczasem nad krajem zaczynały zbierać się czarne chmury. Międzynarodowy układ zawarty w 1925 r. w szwajcarskim Locarno nie gwarantował Polsce nienaruszalności zachodniej granicy. Rok później Niemcy zawarły pakt o przyjaźni z sowiecką Rosją. Nasi wrogowie znów się sprzysięgali, a w Polsce panował bałagan. Piłsudski z coraz większą niechęcią patrzył na skłócony parlament i rządowe przepychanki. Narastający konflikt obozu marszałka z rządami prawicy i parlamentem skończył się w 1926 r. przewrotem majowym.
Staję do walki z głównym złem państwa: panowaniem rozwydrzonych partii i stronnictw nad Polską
— tłumaczyl Piłsudski.
I zbrojnie przejął władzę. W 1930 r. Sejm został rozwiązany, a kilkunastu byłych parlamentarzystów, m.in. Wincentego Witosa, osadzono w twierdzy brzeskiej.
Piłsudski twardo obchodził się z ludźmi, o których sądził, że szkodzą państwu. Stosował siłę i nie przebierał w słowach. Jego dosadne określenia przeszły do legendy.
Wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić
— rugał podwładnych za utworzenie, jego zdaniem zbyt lewicowego, rządu Ignacego Daszyńskiego.
Wiecznie skłócony i targujący się o ministerialne teki Sejm wyzywał od ladacznic, a posłów porównywał do małp i „istot zafajdanych”. Nie oszczędzał Konstytucji Marcowej z 1921 r., w której widział przyczynę anarchii w polityce. Ochrzcił ją mianem „konstytuty”.
Wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostituty. Pierdel, serdel, burdel
— rzucał pod adresem państwa pogrążonego w chaosie.
W ferworze sporu o nadzór nad armią, miał powiedzieć do gen. Stanisława Szeptyckiego, szefa resortu spraw wojskowych:
Pan jesteś jak kurwa, co każdemu dupy daje.
Generał wysłał sekundantów do Piłsudskiego, którzy zostali odprawieni z kwitkiem. Usłyszeli, że wódz nie bije się ze swymi generałami.
Miał niespełna 68 lat, gdy powaliła go śmiertelna choroba. 12 maja 1935 r. po raz ostatni zabiło serce Józefa Piłsudskiego. Ten dzień odebrał Polakom jedną z największych postaci w naszych dziejach. Odszedł narodowy przywódca, któremu zawdzięczamy odzyskanie niepodległości po wieku zaborów. Człowiek wybitny i barwny. Żołnierz, dowódca, mąż stanu. A zarazem polityk nie przebierający w słowach i siłą zwalczający przeciwników.
Całe życie poświęcił Polsce. I na zawsze pozostał w pamięci rodaków. Opłakiwała go cała Polska, a pogrzeb stał się narodową manifestacją wdzięczności dla marszałka.
Pamiętajmy o Marszałku Niepodległości!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/221696-jozef-pilsudski-marszalek-niepodleglosci-wodz-wokol-ktorego-skupialy-sie-nadzieje-polakow-na-odzyskanie-wolnosci