„Rzeź Woli” Piotra Gursztyna to ważna książka. Autor mówi o niej: to dopiero początek upamiętniania tej nierozliczonej zbrodni

Pełny tytuł tej książki brzmi „Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona”. Jej promocja odbyła się w miejscu symbolicznym : Muzeum Powstania Warszawskiego. Autor, znany dziennikarz, ale także historyk, mówił, że temat straszliwej, systematycznej masakry, dokonanej w pierwszych dniach Powstania, chodził za nim od lat. Książka jest efektem bardzo szczegółowych badań, zwłaszcza zebrania dziesiątków relacji tych nielicznych, którzy przeżyli, często jako dzieci.

To dopiero początek tych badań, końcem byłoby ustalenie nazwisk wszystkich zabitych, w tym tysięcy najmłodszych Warszawiaków i ich upamiętnienie. Tak jak w Yad Vashem, gdzie są sale pełne tabliczek z nazwiskami i zdjęciami niezliczonych ofiar

— mówił z wyraźną emocją Gursztyn.

Piotr Semka zaproszony jako panelista zwrócił uwagę na to, że masowa zbrodnia na Woli słabo utrwaliła się w świadomości Polaków. Zlała się z całokształtem wojennych zbrodni.

A zarzucają nam rozpamiętywanie martyrologii. Tymczasem Polacy byli bardzo powściągliwi, nie używali tych strasznych wydarzeń jako żetonu w jakiejkolwiek grze

— dowodził Semka.

Z kolei historyk, dziś wiceprezes IPN, a do niedawna wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, Paweł Ukielski przypomniał, że nie znamy nawet dokładnej liczby ofiar.

Mówi się o przedziale od 30 do 60 tysięcy. Dzieło zostanie zakończone, gdy ustalimy przynajmniej precyzyjne dane

— przekonywał.

Aleksandra Richie, kanadyjska historyk, autorka wydanej ostatnio fundamentalnej pracy o historii Powstania „Warszawa 44”, nazwała tę książką „głęboko ludzką”.

I naziści i komuniści starali się odhumanizować swoje ofiary, tworzyć z nich rozmaite kategorie. Gursztyn nadaje im twarze

— podsumowała Richie.

Sam Gursztyn prostował rozmaite mity, np. taki, że za zbrodnie odpowiadają głównie ludzie z formacji rosyjskojęzycznych, albo umundurowani przestępcy z formacji Oscara Dirlewangera. Oni dokonywali rzeczy strasznych, ale byli też zajęci walką, to były zbrodnie wojenne. Najbardziej systematycznych egzekucji dopuszczali się zwykli Niemcy, żandarmi w średnim wieku, sprowadzeni z innych miast, gdzie np. wcześniej kierowali ruchem, opowiadał dziennikarz.

W kompletnej ciszy pani Janina Mańkowska, która przez lata zajmowała się upamiętnieniem masakry Woli, prosiła o pomoc w dalszym prowadzeniu tego dzieła. Szczególnie zależało jej na wyeksponowaniu straszliwej zbrodni na ulicy Bema, gdzie Niemcy oddzielili dzieci, ludzi starych, chorych i kobiety w ciąży,  od innych Polaków prowadzonych do obozu w Pruszkowie. Zamknęli ich w budynku i spalili żywcem.

Ksiądz Stanisław Kicman, który przeżył masakrę jako 7-letni człowiek, opowiadał o swoich snach. Nawet całkiem niedawno był w nich po raz kolejny rozstrzeliwany.

Słuchając tego wszystkiego, autor niniejszego tekstu stawiał sobie pytanie: nie tylko o brak rozliczenia tej zbrodni. Także o tych wszystkich, którzy przekonują nas dziś, że w roku 1939 warto było pójść razem z III Rzeszą.

Alexandra Richie pisząca swoją pracę o Powstaniu w tym samym czasie co Gursztyn, poświęciła w niej także sporo miejsca mordom na Woli. Ale powiązała je z wcześniejszymi o dwa lata masowymi okrutnymi zbrodniami na Białorusi. To tam wykazali się po raz pierwszy tacy ludzi jak von Dem Bach Zelewski czy Dirlewanger.

Powiem szczerze: może jeszcze bardziej niż straszliwa zbrodnia na Polakach przeraża mnie wizja naszej ewentualnej współodpowiedzialności politycznej  za podobne zbrodnie na innych narodach. To odnośnie dziarskich opowieści o wspólnej z Adolfem Hitlerem wyprawy na Moskwę.

Promocja zakończyła się inaczej niż wszystkie tego typu imprezy: odmówieniem „Wiecznego odpoczynku” za ofiary.

——————————————————————————————————————-

Książkę Piotra Gursztyna pt.”Rzeź Woli” można kupić w prosty i szybki sposób w naszym internetowym sklepie wSklepiku.pl!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych